Andrzej Poczobut, skazany przez władze Białorusi dziennikarz i aktywista polskiej mniejszości, został przewieziony do kolonii karnej w Nowopołocku. „To ciężka kolonia, przebywają w niej też inni więźniowie polityczni, m.in. Wiktar Babaryka, niedoszły kandydat w wyborach prezydenckich” – mówi Barys Harecki ze stowarzyszenia BAŻ.
„Poczobut nie jest zwykłym więźniem, ale – z punktu widzenia Alaksandra Łukaszenki – przedmiotem targu z polskimi władzami. Mam wrażenie, że tak jak cały jego proces, również wybór miejsca odbywania kary miał charakter pokazowy, demonstrował surowość” – ocenił Barys Harecki, wiceszef zlikwidowanego przez władze Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy (BAŻ).
O warunkach w tym zakładzie karnym krąży sporo złych wieści, ale z drugiej strony rozmówcy PAP mówią, że „są na Białorusi także gorsze”. Z Grodna, rodzinnego miasta Poczobuta, do Nowopołocka na północy kraju jedzie się przynajmniej sześć godzin i to niezbyt dobrymi drogami. To dodatkowe utrudnienie dla rodziny, która będzie miała prawo do rzadkich widzeń z Andrzejem Poczobutem.
„Na Białorusi nie ma żadnych reguł w tej sprawie – więzień może trafić praktycznie do każdej z ponad 20 kolonii karnych. To może być bliżej domu albo na drugim końcu kraju” – mówi Harecki.
Kolonia w Nowopołocku ma złą sławę pod względem rygoru i brutalnego traktowania więźniów. Według byłych więźniów i ich bliskich znajduje się też w wyjątkowo ponurym miejscu, w pobliżu dwóch dużych zakładów chemicznych, gdzie w ocenie rodzin więźniów panują ciężkie warunki ekologiczne.
Poczobut ma odbyć wyrok w kolonii o zaostrzonym rygorze. W jednej kolonii mogą przebywać osoby o różnym statusie – z rygorem ogólnym i zaostrzonym. Ich sytuacja różni się uprawnieniami – ilością możliwych przesyłek, w tym pieniężnych, widzeń, itd.
Z białoruskich przepisów wynika, że w przypadku „zaostrzonego rygoru” więzień może wydać w ciągu miesiąca (w specjalnym „sklepie”) do 148 rubli białoruskich (ok. 170-180 zł), odbyć dwa krótkie i dwa długie spotkania w ciągu roku, a także otrzymać trzy paczki do 20 kg i dwie – do 2 kg.
Te „przywileje” mogą jednak zostać ograniczone decyzją władz kolonii np. z powodu „naruszenia dyscypliny”, a z informacji obrońców praw człowieka i relacji byłych więźniów politycznych wynika, że takie kary są często stosowane. Więzień może też być za „przewinienia” skierowany do karceru lub jeszcze gorzej – do izolatora karnego.
„W karcerze dają ci materac, pościel, śpisz w normalnych warunkach. W dzień to jest zabierane i łóżko jest składane; cały dzień jesteś na nogach. W izolatorze śpi się na gołych deskach, które rozkładane są o 21., a składane o 5. rano. Trzeba szybko wstać i cały dzień chodzić. Jest tam jeszcze taka ławeczka, ale na niej nie da się spać. Patrzą na ciebie cały czas przez wizjer. Jak zamkniesz oczy, to mogą dodać jeszcze 10 dni” – mówił dziennikarz Radia Swaboda, Ałeh Hruzdziłowicz, który odsiadywał swój polityczny wyrok za „organizację zamieszek” w kolonii karnej w Mohylewie.
Więźniowie polityczni są we wszystkich koloniach na Białorusi
Z informacji centrum praw człowieka Wiasna wynika, że więźniowie polityczni są obecnie praktycznie we wszystkich koloniach na Białorusi, a w różnych zakładach karnych przebywa od kilku do ponad stu takich skazanych. Ogółem za więźniów politycznych organizacje praw człowieka uznały 1496 osób, choć w rzeczywistości jest ich więcej. Duża część wciąż przebywa w aresztach w oczekiwaniu na proces. Z monitoringu Wiasny wynika, że np. w Nowopołocku jest 104 więźniów politycznych, w więzieniu Wićba pod Witebskiem – 108. W uznawanym za jedno z najbardziej surowych kolonii w Głębokim takich więźniów jest dwóch – jeden z nich to opozycjonista Mykoła Statkiewicz, od którego od kilku miesięcy nie docierają żadne informacje. Aleś Bialacki, szef Wiasny i laureat Pokojowej Nagrody Nobla trafił do kolonii w Gorkach, także mającej złą sławę jednego z najgorszych łagrów.
Podobnie jak przez cały czas „śledztwa” i „procesu” również obecnie informacji o sytuacji Andrzeja Poczobuta i innych więźniów politycznych jest bardzo mało. Wobec milczenia oficjalnych struktur i adwokatów skąpe wieści docierają wyłącznie od bliskich, jednak oni również unikają kontaktów z mediami.
O tym, że Andrzej Poczobut został skierowany do łagru w Nowopołocku, żona Oksana dowiedziała się z listu. Dziennikarz wysłał go z aresztu w Witebsku, gdzie trafił w trakcie „etapu”, czyli transportu do miejsca odbywania kary. Taką informację pani Oksana przekazała w krótkiej notce na Facebooku.
W białoruskich koloniach karnych, które nazywają się instytucjami „poprawczymi”, więźniowie mają pracować. „To może być różna praca – produkcja mebli, jakieś prace remontowe, czasem nawet w męskich koloniach są szwalnie (w żeńskich koloniach głównie szyje się mundury i innego rodzaju stroje robocze). Zależy to od tego, jakie zakłady produkcyjne są na terenie danej kolonii” – mówi Harecki.
Wyrok ośmiu lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze dla Andrzeja Poczobuta ogłosił 8 lutego sędzia Grodzieńskiego Sądu Obwodowego Dzmitryj Bubienczyk.
W uznanym za politycznym procesie, który trwał od 16 stycznia, władze zarzuciły Poczobutowi, obywatelowi Białorusi i działaczowi polskiej mniejszości, „podżeganie do nienawiści”, a jego działaniom – polegającym na kultywowaniu polskości i publikowaniu artykułów w mediach – przypisano znamiona „rehabilitacji nazizmu”. Poczobut był również oskarżony o wzywanie do działań na szkodę Białorusi. W maju Sąd Najwyższy odrzucił apelację Poczobuta i utrzymał wyrok w mocy.
Organizacje praw człowieka uznają Poczobuta za więźnia politycznego, a postępowanie wobec niego – za motywowane politycznie. Polskie władze domagają się uwolnienia Poczobuta, będącego obywatelem białoruskim i przedstawicielem polskiej mniejszości, i oczyszczenia go z politycznie motywowanych, nieprawdziwych zarzutów. MSZ RP wielokrotnie zapewniało, że stale prowadzi działania na rzecz uwolnienia Poczobuta.