Fundacja Przekrój poinformowała wczoraj, że wydawany przez nią magazyn jako kwartalnik po raz ostatni ukaże się jesienią. Z końcem 2023 roku stanie się rocznikiem. Wydawca tłumaczy to „bardzo wysokimi i wciąż rosnącymi kosztami działalności wydawniczej”. Z powoduj tej zmiany Fundacja Przekrój zredukuje zespół. Nie uzyskaliśmy odpowiedzi wydawcy, ile osób zostanie zwolnionych.
Miłada Jędrysik, która od końca 2018 roku do marca 2020 roku była redaktorką naczelną „Przekroju”, przyznaje, że koszty wydawania pisma od dawna były duże, a ostatnio jeszcze wzrosły za sprawą inflacji i rosnących cen papieru. – Z tego punktu widzenia rozumiem decyzję o zmianie cyklu wydawniczego, bo ile można wydawać własnych pieniędzy na projekt, nawet jeśli jest się do niego bardzo przywiązanym i traktuje się go jako własną wizytówkę – komentuje Jędrysik, dziś związana z redakcją OKO.press. – Decyzja o wydawaniu rocznika to ciekawy eksperyment i życzę redakcji powodzenia. Wszystko zależy jednak od tego, jak długo Tomek Niewiadomski będzie chciał to finansować – zaznacza Jędrysik.
„Przekrój” jako kwartalnik ukazuje się od grudnia 2016 roku – wtedy wrócił na rynek po ponadtrzyletniej przerwie (wcześniej był tygodnikiem). Za jego powrotem stał Tomasz Niewiadomski, fotograf i przedsiębiorca, który kupił tytuł w 2013 roku od wydawnictwa Gremi Media – miał zapłacić 7 mln zł.
„Przekrój” Niewiadomskiemu przynosił wyłącznie straty. Kiedy był wydawany przez spółkę Przekrój, strata wynosiła 10,13 mln zł w 2017 roku i 2,71 mln zł w 2018 roku. Potem tytuł przejęła Fundacja Przekrój, ale strata pozostała – w 2019 roku wyniosła 1,72 mln, w 2020 roku – 2,58 mln zł, a w 2021 roku zmniejszyła się do 355 tys., ale wtedy zmniejszono koszty operacyjne o 15,1 proc., cena kwartalnika wzrosła z 19,90 do 38 zł, jednocześnie zmniejszono format pisma. Co ciekawe, wpływy Fundacji ze sprzedaży produktów wyniosły w 2021 roku 2,2 mln zł, a z darowizn 7,5 mln zł.
Zdaniem Ewy Redel-Bydłowskiej, byłej członkini zarządu Edipresse Polska, gdzie odpowiadała m.in. za promocję „Przekroju” (tytuł był w rękach tego wydawnictwa do 2009 roku), decyzja o zachowaniu pisma w formule rocznej ma na celu zyskanie na czasie, by być może znaleźć dla tytułu kupca lub wymyślić nową strategię prowadzenia pisma w ramach Fundacji Przekrój.
– Niestety kryzys na rynku medialnym sprawił, że projekty hobbystyczno-emocjonalno-wizerunkowe, a za taki należy uznać „Przekrój”, mają trudne zadanie, by się utrzymać. Widać wyraźnie, że wydawca wyczerpał limity finansowe na ten projekt i będzie szukał nowych możliwości – ocenia Redel-Bydłowska. Jej zdaniem „Przekrój” jako rocznik stanie się tytułem kolekcjonerskim, tylko dla pasjonatów. – Wyzwaniem będzie dystrybucja, bo wydanie papierowe siłą rzeczy nie będzie dostępne przez cały rok w punktach sprzedaży, dystrybutorzy nie chcą się w ten sposób blokować. Sieć dystrybucji pisma na pewno zostanie ograniczona – przewiduje Redel-Bydłowska.