Dzień przed zakończeniem kolejnego sezonu redakcja „Dzień dobry TVN” ogłosiła w mediach społecznościowych, że rozstaje się z pięciorgiem prowadzących poranny program. „Och, jaka wolność!” – napisała Anna Kalczyńska, jedna ze zwolnionych prezenterek. – Mogło się wydawać niepojęte, że przez tyle lat utrzymywano program bez większych zmian – komentuje medioznawca prof. Wiesław Godzic.
W czwartek wieczorem (22 czerwca) gruchnęła wiadomość: Z „Dzień dobry TVN” odchodzą Anna Kalczyńska, Agnieszka Woźniak-Starak, Małgorzata Rozenek-Majdan, Małgorzata Ohme i Andrzej Sołtysik. Powiadomienie z tą informacją dotarło na smartfony milionów Polaków. Tak samo jak kilka godzin wcześniej zabrzęczała w telefonach wiadomość o tym, że nie żyje cała pięcioosobowa załoga łodzi podwodnej Titan i że przez Polskę przechodzą ulewne deszcze z burzami. Każdy z tematów zdominował media społecznościowe w czwartkowy wieczór, choć news o zwolnieniach w śniadaniówce TVN był jednym z najczęściej wyskakujących w sieci również w piątek.
O zakończeniu współpracy z częścią prowadzących powiadomiła w mediach społecznościowych redakcja „Dzień dobry TVN”. Na jej profilu na Instagramie napisano, że kończy się kolejny sezon programu. „Z całego serca dziękujemy naszym dotychczasowym prowadzącym Ani Kalczyńskiej, Andrzejowi Sołtysikowi, Małgosi Ohme za wspaniałą współpracę, ich profesjonalizm, uśmiech, otwartość na drugiego człowieka. To wyjątkowa przygoda, która połączyła wszystkich w naszej redakcji. Jesteśmy im wdzięczni za każdy dzień spędzony wspólnie przy pracy nad programem. To dzięki Wam widzowie rozpoczynali poranki z energią i uśmiechem. Wiemy, że zmiany nie są łatwe, wywołują dużo emocji, które szanujemy” – czytamy we wpisie.
Dodano, że z porannym programem TVN żegnają się także Agnieszka Woźniak-Starak i Małgorzata Rozenek-Majdan. Z wpisu wynika, że obie będą realizować nowe projekty telewizyjne. Jednocześnie poinformowano, że jesienią „Dzień dobry TVN” czekają zmiany. „Prowadzący pojawią się w nowych rolach i następującym składzie: Dorota Wellman i Marcin Prokop, Paulina Krupińska-Karpiel i Damian Michałowski, Ewa Drzyzga i Krzysztof Skórzyński”.
W czwartkowym wpisie zabrakło informacji, co dalej z Filipem Chajzerem, który miesiąc temu zniknął z „Dzień dobry TVN”. – Chwilę mnie nie będzie na antenie. Jestem pod opieką wybitnych specjalistów i dziękuję Bogu oraz moim najbliższym za to, że do nich w ostatniej chwili trafiłem – napisał prezenter w połowie maja na Facebooku, tłumacząc, dlaczego nie pojawia się już w śniadaniówce TVN.
„Nie ma takich słów, żeby opisać…”
Post na Instagramie o rozstaniu z piątką prezenterów „Dzień dobry TVN” zgromadził ponad 500 komentarzy. Pod innymi rzadko kiedy pojawia się więcej niż 100 wpisów. Czytelnicy są rozżaleni i pytają redakcję o powody decyzji. Stacja nie zamieściła jednak wyjaśnień.
W piątek poranny program TVN nietypowo – bo z okazji Dnia Ojca – poprowadziło dwóch prezenterów: Krzysztof Skórzyński i Damian Michałowski. Panowie w ostatnim przed wakacjami wydaniu (od soboty, 24 czerwca TVN rozpocznie w tym paśmie emisję magazynu „Dzień dobry wakacje”) podziękowali na koniec śniadaniówki swoim koleżankom i koledze, których widzowie już nie zobaczą w tym programie. Słowa brzmiały niemal identycznie jak czwartkowy wpis z Instagrama. – Z tego miejsca, z całego serca, proszę nam wierzyć, z całego serca, chcielibyśmy podziękować Ani Kalczyńskiej, Agnieszce Woźniak-Starak, Gosi Ohme, Gosi Rozenek i Andrzejowi Sołtysikowi za ich ogromny, gigantyczny wkład w rozwój „Dzień dobry TVN”. Nie ma takich słów, żeby opisać, jak bardzo włożyliście swoje cegiełki do tego, że „Dzień dobry TVN” jest w tym miejscu, w którym jest. Najlepsza telewizja śniadaniowa w tym kraju. Bardzo serdecznie wam dziękujemy za profesjonalizm – powiedział Damian Michałowski. A Krzysztof Skórzyński dodał: – Za wasze serce, za to, że byliście cały czas z nami i w naszych sercach cały czas jesteście naszymi koleżankami i kolegami.
Kalczyńska: „Och, jaka wolność!”
W piątek rozstanie z programem skomentowała na Twitterze Anna Kalczyńska: – Och, jaka wolność! Po ośmiu latach odchodzę z programu, któremu dałam wszystko, co mogłam. Ustawianie życia pod grafik, nagłe zastępstwa, moja twarz, kilka razy poobijana.. i dziś jest TEN dzień, kiedy oddycham głęboko. Do zobaczenia!
Dziennikarka przyznała w rozmowie z nami, że jest zaskoczona zwolnieniem i to nie była jej decyzja. Podobnie jak Andrzej Sołtysik. Do fanów dziennikarza zwróciła się jego żona Patrycja: „Andrzej prosił, aby przekazać wszystkim, że choć nie powie już dzień dobry, to zdecydowanie nie mówi do widzenia”. W jednym z wcześniejszych wpisów napisała, że „dzisiejszy dzień miał wyglądać zupełnie inaczej”.
Z kolei Agnieszka Woźniak-Starak na Instagramie napisała: „Zawsze powtarzam, że lubię zmiany, a to sporo w życiu ułatwia. Wszystkich, którzy próbowali się do mnie dzisiaj dodzwonić, bardzo przepraszam, ale to był wyjątkowo intensywny wieczór. I piękny również”. W komunikacie redakcja „Dzień dobry TVN” informowała, że prezenterkę czeka „kolejny projekt w naszej stacji oraz rola prowadzącej podczas najważniejszych wydarzeń telewizyjnych”.
Czwartkowy wpis sugerował, że również Małgorzata Rozenek-Majdan poprowadzi nowy program. Ta na razie jest na urlopie. W piątek na Instagramie napisała: „Sporo się wczoraj wydarzyło, ale nie myślę tylko o tym, o czym wy myślicie, ale myślę w ogóle o naszym kamperowym życiu…”. „
Krótko mówiąc, Lidka Kazen sprząta”
Zmiany personalne w „Dzień dobry TVN” nie dziwią medioznawcy prof. Wiesława Godzica. – Byłbym zaskoczony, gdyby ich nie było. Telewizja ciągle się zmienia i musi walczyć o nowych widzów, a ich upodobania także się zmieniają. TVN przez lata pod rządami Edwarda Miszczaka przyzwyczaił nas do wielu twarzy. Mogło się wydawać niepojęte, że przez tyle lat utrzymywano program bez większych zmian. Liczę na to, że jesienią to się zmieni, choć nadal mam wrażenie, że stacji po odejściu jej wyrazistego dyrektora programowego brakuje równie charyzmatycznej osoby – ocenia medioznawca, wskazując na Lidię Kazen, która od prawie roku szefuje TVN.
Zdaniem Barbary Bilińskiej, byłej wicedyrektorki TVP2 i byłej szefowej Discovery Historia TVN oraz wieloletniej menadżerki Discovery w Polsce i Europie, jest oczywiste, kto podjął decyzję o zmianach personalnych w „Dzień dobry TVN”: – Jest nowa dyrektor programowa, która ma własną wizję anteny, z pewnością zaakceptowaną przez zarząd. Krótko mówiąc, Lidka Kazen sprząta. Był czas Edwarda Miszczaka w TVN, a teraz to ona będzie kreować własne gwiazdy i układać antenę po swojemu. Zapewne znalazła takie argumenty, by przekonać zarząd, że osoby, które były twarzą poprzedniego TVN-u, nie powinny już firmować stacji, ale nie sądzę, by z niej zniknęły. Być może obiecano im autorskie programy, bo tak duża korporacja jak Warner Bros. Discovery nie może sobie pozwolić na odsunięcie znanych nazwisk. Byłoby to nieodpowiedzialne, bo natychmiast by je zagospodarowała konkurencja. Tym bardziej, że gwiazd, które przynoszą jakość w telewizji, a jednocześnie przyciągają reklamodawców, jest niewiele. Gdyby na dobre zniknęły z ekranu, byłby to wielki błąd Lidki Kazen. Ale wiem, że tego nie zrobi.
Wyścig z „Pytaniem na śniadanie”?
Z kolei Maciej Grzywaczewski, były szef TVP1 (w latach 2004-2006) i były wiceprezes ATM Grupy, produkującej programy telewizyjne, przyznaje, że nie był fanem „Dzień dobry TVN”. Ma nadzieję, że stacja wreszcie skieruje swój poranny program do bardziej ambitnego widza. – Mam wrażenie, że „Dzień dobry TVN” nie był realizowany na odpowiednim poziomie, choć wśród prowadzących ma świetny duet. Dorota Wellman i Marcin Prokop są niezwykle sprawni intelektualnie, mają ogromną wiedzę i bawią widza inteligentnym humorem. Szkoda marnować taki potencjał. W tym programie stawiałbym bardziej na ciekawe rozmowy niż prostą rozrywkę – mówi Grzywaczewski. Przypomina, że TVN adresował swój program do nieco bardziej wymagającego, młodszego i wielkomiejskiego odbiorcy. – Ten program był próbą konkurowania z „Pytaniem na śniadanie”, a powinien pójść w zupełnie inną stronę, tym bardziej, że telewizja publiczna w tym czasie gromadzi przed telewizorami starszą widownię, nieco prostszą, bardziej małomiasteczkową czy wiejską.
Główny rywal „Dzień dobry TVN” to „Pytanie na śniadanie” nadawane w Dwójce. W zeszłym roku średnia oglądalność porannego pasma w TVP2 wyniosła 400 tys. widzów, stanowiąc 8,03 proc. udziału w rynku telewizyjnym w grupie 4+ (dane Nielsen Audience Measurement). W ten sposób „Pytanie na śniadanie” zostało liderem wśród programów śniadaniowych. Warto zaznaczyć jednak, że pasmo poranne w TVP2 zaczyna się już o godz. 7:30, a w TVN dopiero o godz. 8. „Dzień dobry TVN” w 2022 r. przyciągał przed telewizory średnio 377 tys. osób, co przełożyło się na 7,44 proc. udziału. Z kolei w grupie komercyjnej 16-49 lat liderem zestawienia jest „Dzień dobry TVN” – w ub.r. miał 158 tys. widzów, a „Pytanie na śniadanie” – 122 tys. oglądających.
Dbać o starszych widzów
Maciej Grzywaczewski podkreśla, że śniadaniówki często mają za zadanie utrzymania przy sobie widza na resztę dnia. – Za moich czasów w TVP1 przymierzaliśmy się do likwidacji programu „Kawa czy herbata?”, który oglądali głównie emeryci. Młodsi ludzie nie włączali w tym czasie telewizora, bo słuchali wtedy radia albo byli już w drodze do pracy czy szkoły. W związku z tym mieliśmy problem ze sprzedażą reklam w tym paśmie, a utrzymanie programu w ramówce stawało się mało opłacalne, bo śniadaniówki generują spore koszty. Ich pozostawienie na antenie opłaca się po to, by budować stacji dzienną oglądalność. I by zachować przy sobie widzów. Jeśli rano wyłączą telewizję, to jest duża szansa, że po powrocie do domu, gdy znów odpalą telewizor, wyświetli im się najpierw nasz kanał i być może zostaną przy innych propozycjach programowych – mówi były dyrektor TVP1.
Barbara Bilińska uważa, że nie ma znaczenia, czy program śniadaniowy będą teraz prowadzić trzy pary czy – jak wcześniej – sześć. – Niezależnie od tego, czy się odmłodzi prezenterów, zredukuje ich liczbę, czy zmieni profil pasma, głównym problemem jest starzejący się widz polskiej telewizji. Pamiętam, gdy Polsat notował udziały w rynku na poziomie 22 proc. Dziś ma ich trzy razy mniej. To dowód na to, że wraz ze starzejącym się społeczeństwem atrakcyjność dużych anten spada i będzie spadać. Dopóki właściciele naziemnych kanałów telewizyjnych nie zrozumieją, że ich kluczowymi odbiorcami są osoby w wieku 40+, będą ich tracić. Dziś nie przyciągnie się przed ekran telewizora młodego człowieka, który jest zmuszony oglądać ulubione programy przetykane ogromną liczbą reklam. Młody widz, i to jest tendencja ogólnoświatowa, ucieka do streamu. I cokolwiek zrobią teraz Lidka Kazen czy Edward Miszczak, to nie zatrzymają tego trendu. Dlatego główne stacje muszą tworzyć ofertę dla starszej widowni, co nie znaczy, że 75-latek chce oglądać programy tylko o ludziach w swoim wieku. Chodzi o takie ich sformatowanie, by starszy odbiorca dobrze się czuł, oglądając programy prowadzone przez młodszych ludzi, bo telewizja to przyjemność i informacja. Ważne, by szanować każdego widza i dostosować do jego oczekiwań swoją ofertę.
Śniadaniówka z ofertą dla pokolenia Z
Czy jednak utrzymywanie śniadaniówek w telewizjach ma jeszcze sens? – Obecnie działa 270 stacji nadających program w języku polskim. Widzowie mają więc w czym wybierać. Przed nami nieodwracalny proces zmierzający w stronę telewizji streamingowej, gdzie odbiorca sam decyduje, co i kiedy będzie chciał oglądać – mówi Maciej Grzywaczewski.
W programy śniadaniowe nadal jednak wierzy prof. Wiesław Godzic. – Ważne, by szefowie stacji mieli u siebie jak najbardziej rozpoznawalne twarze, a jeśli zatrudniają nowe osoby, to niech je ocieplają widzom, tworząc klimat telewizyjnej rodziny albo zżytej ze sobą grupy przyjaciół, na którą z przyjemnością zerka się z domu. W przypadku „Dzień dobry TVN” byłbym za tym, by z jednej strony odmłodzić program, tak by wprowadzić elementy, które mogą przyciągnąć widzów z pokolenia Z, a z drugiej strony stawiałbym na seniorów, bo dla obu tych grup brakuje dziś oferty w ramach tego pasma. Telewizja głównie stara się kierować przekaz dla tych, którzy są wiekowo pomiędzy nimi. Nadal jednak wiele stacji inwestuje w poranne programy. Chciałbym wierzyć, że ciekawie odnowiona telewizja śniadaniowa ciągle może istnieć, ale do tego potrzeba odwagi zarządzających – ocenia medioznawca.