Dwaj eksperci, którzy wystąpili w pierwszym odcinku serialu „Reset” Michała Rachonia i Sławomira Cenckiewicza, we wtorek oświadczyli, że odcinają się od tej produkcji i żądają usunięcia z niej swoich wypowiedzi. Rachoń zapowiada: „Nie zgodzimy się na cenzurę” – To nudny, propagandowy film, choć przyznaję, że od strony wizualnej zrobiony co najmniej poprawnie, na poziomie Netflixa – ocenia w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Michał Danielewski z OKO.Press.
Pierwszy odcinek „Resetu” został wyemitowany w poniedziałek jednocześnie na TVP Info oraz TVP1. Ten serial ma być jednym z mocnych punktów TVP Info – przekonują władze TAI w oficjalnych rozmowach z dziennikarzami kanału. Jednocześnie w warstwie wizualnej i produkcyjnej miał odbiegać od tego, co dotychczas TVP pokazywała o Donaldzie Tusku. I odbiegał. Ale nie obyło się bez kontrowersji.
Pierwszy odcinek „Resetu” poświęcony był politycznym zbrodniom Władimira Putina. Punktem wyjścia było morderstwo na Aleksandrze Litwinience, ale pokazane zostały także biznesy przywódcy Rosji oraz proces jego wzrastania w siłę. Wszystko poprzez pryzmat reportaży, przygotowanych od kilku miesięcy przez Michała Rachonia w całej Europie. – Ponad rok temu rozpoczęliśmy prace w archiwach, próbując dowiedzieć się w szczegółach, jak to wszystko wyglądało – mówił na antenie TVP Info Rachoń, zapowiadając nowy format.
We wtorek od „Resetu” odcięli się dwaj eksperci występujący w filmie: Bill Browder i Edward Lucas. „Jestem bardzo rozczarowany, gdyż dowiedziałem się, że polski dokument zatytułowany „Reset”, w którym udzielałem wywiadu, jest wykorzystywany do atakowania Radosława Sikorskiego jako prorosyjskiego i próby wykluczenia go z polskiej polityki” – napisał na Twitterze Browder.
Lucas zabrał głos w podobnym tonie: „Jestem przerażony widząc, jak moje poglądy i nazwisko są wykorzystywane jako ‚dowód’ w polskich krajowych atakach politycznych na Radosława Sikorskiego i inne osoby. Dzieje się to bez mojej zgody i wiedzy”. Zażądał też usunięcia z produkcji TVP fragmentów, w których występuje. „Zostałem wprowadzony w błąd co do jego redakcyjnego punktu widzenia. Chcę również publicznego zapewnienia, że w pozostałej części serii nie zostaną użyte żadne klipy” – zatwittował.
Rachoń: „Jako autorzy jesteśmy zszokowani”
Na to jednak (usunięcie fragmentów filmu) jak nieoficjalnie się dowiadujemy nie będzie zgody Telewizji Polskiej. Lucasowi odpowiedział jeden z twórców „Resetu”, Michał Rachoń, zamieszczając oświadczenie po polsku i angielsku.
„Jako autorzy filmu jesteśmy zszokowani tym, że dziennikarz i autor z tak wielkim doświadczeniem domaga się, aby inny autor i dziennikarz ocenzurowali film dokumentalny tylko dlatego, że wydaje się Panu, że Pański pogląd na działalność polityka, który jest Pańskim przyjacielem różni się od naszego” – czytamy w nim. Dalej Rachoń pisze m.in., że twórcy nie zgodzą się „na cenzurę”. – Jestem gotów opublikować całą naszą rozmowę oraz poprzedzającą ją korespondencję, z której jasno wynika, że widział Pan co jest przedmiotem naszego zainteresowania, o czym jest film i czego będą dotyczyć pytania jakie Panu zadawałem – kończy dziennikarz TVP.
Rachonia i Cenckiewicza wsparł wicedyrektor TAI, Samuel Pereira, pisząc na Twitterze: „Na profilu pana Lucasa pojawiło się dziś kilka tweetów nt. #Reset. Warto odnotować, że nie znalazł się jednak ani jeden wpis wskazujący na jakąkolwiek nieprawdziwą informację, jaka znalazła się w filmie”. To nie koniec wsparcia: w wieczornym wydaniu „Wiadomości” podano informację, jakoby protestujący na Twitterze Edward Lucas nie obejrzał filmu.
W obronie twórców „Resetu” stanęło też Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP, wydając po południu oświadczenie. Można w nim przeczytać m.in., że Cenckiewicz i Rachoń mają „stanowcze wsparcie” Centrum, a także zapewnienie, że organizacja ta „broni ich prawa do przedstawiania autorskiej wersji przedstawianych zdarzeń”. – Autorzy filmu z całą pewnością działali w obronie społecznie uzasadnionego interesu oraz wypełnili obowiązek zachowania szczególnej staranności i rzetelności przy zbieraniu i wykorzystywaniu materiałów prasowych – napisano m.in. w oświadczeniu.
Sikorski: „Okłamali widzów”
Takie wsparcie z pewnością przydało się autorom serialu, gdyż w mediach i mediach społecznościowych wylała się na nich fala krytyki (z jednej strony), choć nie zabrakło i pochwał (z drugiej). „Nędznie szyta insynuacja powierzona w dodatku dwóm gamoniom. Rachoniowi i Cenckiewiczowi. Efekt groteskowy” – napisał Sławomir Nitras z PO.
„Propagandyści TVP płaczą, bo im się narracja sypnęła w „Resecie”. Jeśli ktoś zna Edwarda Lucasa i Billa Browdera, ten doskonale wie, że do nikogo nie trzeba wydzwaniać. I doskonale wie, że nie da się na nich wpłynąć – to nie linia Nowogrodzkiej z Woronicza” – napisał na Twitterze wicenaczelny „Gazety Wyborczej”, Roman Imielski. Odniósł się w ten sposób do informacji, że eksperci wycofali swoje poparcie dla filmu. – Najpierw okłamali swoich współautorów, a potem okłamali widzów. Mam wrażenie, że oni się przyzwyczaili do tego, że w Polsce kłamstwo w państwowej telewizji nie tylko uchodzi, ale jest wręcz mile widziane i nagradzane – komentował we wtorek dla Onetu jeden z bohaterów „Resetu”, Radosław Sikorski.
Michał Rachoń po południu informował na Twitterze, że oglądalność pierwszego odcinka „Resetu” wyniosła ponad 1,5 mln osób (łącznie na obu antenach). TVP błyskawicznie udostępniła cały film w sieci i powtórzyła jego emisję we wtorek po godz. 18:00 na TVP Info.
Danielewski: „Treściowo – propaganda, wizualnie – poziom Netflixa”
Michał Danielewski, publicysta i wicenaczelny OKO.Press, z wykształcenia socjolog, w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl ocenia „Reset” jako „bardzo jasno i klarownie zorkiestrowany z działaniami politycznymi PiS-u”. – Można oczywiście wierzyć w przypadki, lecz jeśli weźmiemy pod uwagę, jak bardzo TVP jest uzależniona politycznie od obozu władzy to trudno uwierzyć, w taki oto zbieg okoliczności, że obóz władzy przegłosowuje lex Tusk, która ma śledzić domniemaną prorosyjskość PO i Donalda Tuska i całkiem przypadkowo w TVP powstaje serial dokumentalny na ten sam temat. Cel jest dość wyraźny i polityczny.
Danielewski podkreśla, że chodziło o „artyleryjskie przygotowanie pod komisję, oraz o zapewnienie jej wsparcia medialnego”. – Cenckiewicz z Rachoniem próbują w tym filmie znaleźć kij na opozycję, a raczej skonstruować go z kilku małych gałązek: pozbierali je więc próbują ulepić wielki młot na Tuska i PO. No ale nie idzie im.
Nasz rozmówca podkreśla jednak, że od strony wizualnego języka opowieści „Reset” udał się twórcom. – Na pewno nie jest to rodzaj dokumentów, z którego do tej pory słynęła Telewizja Polska; trzeba przyznać, że nie jest to „robione cepem”. Wizualnie w sposobie narracji (zwłaszcza w pierwszej części filmu) jest to zrobione jak nudnawy dokument Netflixa, dokumentalny „produkcyjniak”. Język obrazu jest jednak dosyć nowoczesny. W sensie warsztatu czysto obrazkowego na pewno nie jest to kompromitacja TVP.
Czy film jest przekonujący? – Pierwszy odcinek nie jest przekonujący, jest za to szalenie nudny. Pół godziny zabrało autorom pokazanie tego, że Putin jest złym człowiekiem, który morduje przeciwników politycznych i najeżdża inne kraje. A to wszak nie jest jakieś specjalne odkrycie. Ma to być podkład pod to, że gdy w 2007 roku Donald Tusk i PO przejmowali władzę, to już było wiadomo jak bardzo złym człowiekiem jest WP, a mimo to Polska chciała normalizować relacje z Rosją.
„To dosyć prosty przekaz, który gubi się w spiskowych teoriach” – uważa wicenaczelny OKO.Press. – Generalnie to film propagandowy i z tezą, ma naleciałości które znamy z Telewizji Polskiej (np. drgający obraz przy pokazywaniu Tuska czy idylliczna, kojąca muzyka przy przemówieniu Jarosława Kaczyńskiego). Jak na możliwości TVP to jednak wizualnie zrobiony jest poprawnie, choć jest nudny.
Hit TVP
Nadany w poniedziałek na antenach TVP Info i TVP1 pierwszy odcinek nowego cyklu dokumentalnego „Reset” oglądało średnio 1,61 mln widzów – wynika z raportu Wirtualnemedia.pl.
Co nowego w TVP Info
W ostatnich miesiącach w TVP Info pojawiło się kilka publicystycznych nowości. W zeszłą sobotę zadebiutował program „Demaskatorzy”, w którym Wojciech Mucha i Wojciech Pokora – zgodnie z zapowiedzią – prowadzą „przegląd toksycznych narracji obecnych w polskiej, europejskiej i transatlantyckiej przestrzeni informacyjnej”.
We wtorek w minionym tygodniu pokazano natomiast magazyn „Fakty czy kłamstwa?”, którego gospodarzem jest Jakub Maciejewski, dziennikarz tygodnika „Sieci” i portalu wPolityce.pl (premierowy odcinek oglądało 690 tys. widzów).
Od drugiej połowy marca stacja w poniedziałki po godz. 21 pokazuje cykl reportaży „Resortowe dzieci” przygotowany przez Dorotę Kanię, redaktor naczelną Polska Press. W ramówce kanału pojawiły się też dwa programy publicystyczne Małgorzaty Raczyńskiej-Weinsberg emitowane też w radiowej Jedynce: „W otwarte karty” w czwartki i „Gdzie jest Pan Cogito” w niedziele.
Według danych Nielsen Audience Measurement w kwietniu br. średnia widownia minutowa TVP Info wynosiła 238 246 osób, co dało 4,23 proc. udziału w rynku oglądalności.