Co najmniej kilkudziesięciu dziennikarzy rozmaitych redakcji przeszło w niedzielę w marszu, zorganizowanym przez opozycję. Niektórzy relacjonowali przy tym wydarzenie, inni szli wyłącznie po to, by wyrazić poparcie dla postulatów zgłaszanych przez manifestujących. Były komentarze na gorąco, relacje w mediach społecznościowych i zdjęcia. – Czegoś takiego nie widziałem od lat 80-tych – relacjonował Roman Imielski, wicenaczelny „Gazety Wyborczej”.
W niedzielę 4 czerwca, w rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów w 1989 roku, ulicami Warszawy przeszedł marsz partii opozycyjnych i sympatyzujących z nimi obywateli (mniejsze zgromadzenia odbyły się też w innych miastach). O udział w nim apelował w kwietniu Donald Tusk, były premier i lider Platformy Obywatelskiej. Później swoje uczestnictwo zapowiedziały inne siły polityczne, w tym Lewica, Polskie Stronnictwo Ludowe i Polska 2050. Marsz był formą uczczenia rocznicy pierwszych częściowo wolnych wyborów i odbywał się, według deklaracji organizatorów, „przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami”. Był mocnym sprzeciwem wobec rządów PiS.
Marsz relacjonowany był jednocześnie na antenach TVN24 i TVN, obszerne fragmenty emitował też kanał Polsat News.
Na marszu nie zabrakło też dziennikarzy. Większość redakcji wysłała reporterów relacjonujących na żywo wydarzenie (np. Oko.Press i Wyborcza.pl miały po kilku swoich wysłanników) ale byli i tacy, którzy maszerując chcieli wyrazić poparcie dla postulatów marszów.
Wśród osób, które szły w marszu prywatnie lub zawodowo, znaleźli się m.in. Dominik Uhlig i Roman Imielski z „Gazety Wyborczej”, Klaudiusz Slezak (RNŚ), Sławomir Sierakowski, Marek Czyż (szef informacji Radia ZET), Karolina Opolska, Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej” (który deklarował już wcześniej, że „pójdzie jako obywatel”), Natalia Waloch („GW”; także była na marszu prywatnie), Aleksandra Pezda, Beata Cholewińska z Polsat News, Renata Grochal („Newsweek”), Marcin Meller, znany reporter Wojciech Tochman, Bianka Mikołajewska (Wirtualna Polska), Wojciech Krzyżaniak, Agata Szcześniak (OKO.Press), Joanna Miziołek (deklarując wcześniej, że będzie tam wyłącznie służbowo), autor książek reportażowych Cezary Łazarewicz, Olivier Janiak (TVN), Patryk Michalski (RMF FM), czy Ksenia Maćczak-Szumska (Radio Nowy Świat).
„Frekwencja da poczucie sprawczości”
Klaudiusz Slezak, dziennikarz polityczny Radia Nowy Świat, który był na marszu służbowo, podkreśla w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl, że największą uwagę zwraca frekwencja. – Chodzę regularnie na wszystkie większe imprezy, zgromadzenia, marsze – itd. Bez względu na to, czy były to protesty górników kilkanaście lat temu, czy protesty Solidarności czy w obronie Radia Maryja, nie mówiąc o Marszach Niepodległości. Ewidentnie: tutaj było najwięcej ludzi – mówi Slezak.
Odnosząc się do wpisu Joanny Lichockiej (Rada Mediów Narodowych), która krótko po godz. 17:00 zamieściła na Facebooku wpis o treści: „Frekwencyjna klapa, sorry Winnetou”, Slezak mówi: – Bzdura! Były zajęte wszystkie uliczki równoległe do Traktu Królewskiego, jak Krucza, Czackiego itd. I tam było także mnóstwo ludzi. Nie wiem, czy było aż pół miliona osób, jak zapewniają organizatorzy, ale na pewno było kilkaset tysięcy. Pytanie teraz tylko czy i jak przełoży się to na wynik wyborczy?
Zdaniem naszego rozmówcy to jest najważniejsze pytanie związane z marszem. – Organizatorzy twierdzili, że frekwencja pokaże, jaka będzie mobilizacja także ich elektoratów na wybory. Moim zdaniem ludzie dzięki takiemu marszowi i zobaczeniu jego liczebności mogą zyskać poczucie pewnej sprawczości. Ten marsz, który jest frekwencyjnym sukcesem Donalda Tuska, może mu dać choć kilka punktów procentowych więcej w czasie wyborów. Zmobilizuje tych, co chcieliby zostać w domu.
„Udało się uciec od polityki”
Zdaniem Marka Czyża, szefa informacji w Radiu ZET, który także uczestniczył w marszu – najważniejsze w nim było to, że w jego trakcie organizatorom udało się w pewnym momencie uciec od czysto politycznych powodów, dla których w niedzielę w Warszawie zebrało się tyle osób.
– To jest ujmujące i bardzo dobrze postawione, o tych powodach mówił Donald Tusk w swoim wystąpieniu i to już na samym początku. Chodzi o przyszłe pokolenia, o dzieci i wnuki, a nie wyłącznie o politykę. To oczywiście brzmi piarowo, lecz jest właściwym postawieniem sprawy – mówi w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Czyż.
„Na Pl. Zamkowy w Marszu 4 Czerwca nie dotarłem z rodziną, ale też nie zamierzałem oklaskiwać przemawiających polityków. Nie manifestowałem za kimś, ale przeciwko bezprawnym praktykom i bezkarności+, które podpisał „strażnik” Konstytucji. I jak będzie trzeba, w kolejnym marszu też pójdę – skomentował Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej”.
Nie ma zgody, czy dziennikarze powinni chodzić na marsze
Środowisko dziennikarskie dzieli się co do tego, czy należy chodzić na polityczne demonstracje. „Chodzić” – uważa np. Jacek Nizinkiewicz. „Wcześniejsze naginania prawa i niszczenie praworządności piętnowałem słowem, ale czara goryczy się przelała. Słowa już nie wystarczą, trzeba czynów. Wezmę udział w marszu 4 czerwca. Nie jako dziennikarz, nie jako obserwator, ale jako obywatel. Mój obywatelski udział w marszu jest aktem sprzeciwu wobec powołania komisji weryfikacyjnej, która narusza wszelkie standardy demokratycznego państwa prawa” – zadeklarował jeszcze przed marszem.
Z kolei Joanna Miziołek („Wprost”) uważa, że dziennikarz powinien zachowywać bezstronność i nie chodzić ani na protesty Klubów Gazety Polskiej, ani na protesty opozycji. Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl mówił, że „dziennikarze są także obywatelami i mają prawo do obywatelskich zachowań”. – Ja osobiście zawsze stałem na stanowisku: albo działalność polityczna, albo aktywność w profesjonalnych mediach. Ale nie znaczy to, że nie można mieć klarownych poglądów czy dokonywać wyborów obywatelskich w życiu pozazawodowym – dodawał.
TVP Info nie pokazało marszu opozycji. Ważniejszy wypoczynek nad morzem
TVP Info jako jedyna z głównych stacji informacyjnych nie transmitowała marszu zorganizowanego przez opozycję w Warszawie, skupiła się na rocznicy obalenia rządu Jana Olszewskiego. Za to dziennikarze TVP Info na Twitterze krytycznie komentowali manifestację.
Na początek do tysięcy zgromadzonych osób przemawiali m.in. Donald Tusk, były prezydent Lech Wałęsa, Sylwia Gregorczyk-Abram z Inicjatywy Wolne Sądy i prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Tych wypowiedzi ani żadnych ujęć na żywo z marszu nie można było obejrzeć na antenie TVP Info. Zamiast tego w studiu mówiono o rocznicy obalenia w 1992 roku rządu Jana Olszewskiego (na „pasku” pokazywano tezy: „31. Rocznica zdrady Polski przez Tuska i komunistów”, „W 1992 roku zatrzymali dekomunizację, teraz chcą zablokować derusyfikację”) oraz zapowiadano film Marcina Tulickiego „Czyja Polska? Nocna zmiana. 3 dekady później”, który o godz. 20.20 pokażą równocześnie TVP 1 i TVP Info.
Marsz opozycji: w TVP Info tylko migawki bez dźwięku
W studiu mówili o tym m.in. Dorota Kania, Karol Gac, Michał Karnowski i Miłosz Manasterski. Podczas wypowiedzi tego ostatniego pokazano kilka ujęć z marszu opozycji, ale bez dźwięku.
Wiele razy pokazywano natomiast wideo, w którym połączono zaproszenie Donalda Tuska na marsz z ujawnioną w piątek wieczorem przez Tomasza Lisa wulgarną, zachęcającą do agresji wypowiedzią Andrzeja Seweryna i podobnym wpisem Władyslawa Drasyniuka, a także wulgarnymi słowami Marty Lempart ze Strajku Kobiet i ostrą wypowiedzią lidera Agrounii Michała Kołodziejczaka.
Widzowie mogli też obejrzeć opublikowany w sobotę spot PiS przypominający agresywne, pogardliwe wypowiedzi celebrytów i działaczy wspierających PO. Na „pasku” pokazywano przy tym stwierdzenia: „Marsz nienawiści. Agresja i pogarda celebrytów opozycji”, „‘Ulica i zagranica’ wciąż jedynym pomysłem Tuska na wybory”.
Na antenie TVP Info po godz. 12 był czas także na relację z Kongresu Polska Wielki Projekt (pokazano dyskusję z udziałem ministra kultury Piotra Glińskiego), a nawet materiał o wypoczynku nad morzem.
Transmisje z marszu w TVN24, TVN i Polsat News
TVP Info to jedyna stacja informacyjna, która nie pokazywała na żywo demonstracji. Transmisje z niej były na antenie TVN24 (a także głównego kanału TVN) i Polsat News.
– W TVP doszło do potężnej awarii wszystkich wozów transmisyjnych. Zamiast transmisji z marszu ratują się pokazywaniem archiwalnych nagrań i relacjami niezależnych ekspertów – ironizował na Twitterze Szymon Jadczak z Wirtualnej Polski. – To legendowanie nieudolnego premiera Olszewskiego jako wielkiego niezłomnego lustratora, który padł ofiarą komuny, a nie własnej ciapowatości, jest już nudne. Żadna rzetelnie napisana historia współczesnej Polski tego mitu nie uzasadnia – ocenił Łukasz Warzecha z „Do Rzeczy”.
– W TVP Info teraz coś o relacjach Waszyngton-Pekin xD – relacjonował Maciej Bąk z Radia ZET.
Dla niektórych dziennikarzy TVP Info marsz był na tyle istotny, że komentowali do na Twitterze. – Donald Tusk 31 lat temu wraz z Lechem Wałęsą ps. Bolek obalał rząd Jana Olszewskiego. Ci sami panowie wzywają dziś do obalenia rządu PiS – napisał Bartłomiej Graczak, jeden z gospodarzy popołudniowego pasma w stacji.
Wicedyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Samuel Pereira powtórzył natomiast jedno ze stwierdzeń z „paska” w TVP Info, dodając dwa ujęcia z Donaldem Tuskiem i LechemWałęsą: z narady krótko w 1992 roku o odwołaniu rządu Jana Olszewskiego i niedzielnej demonstracji.
Ile osób na marszu
Organizatorzy marszu poinformowali, że zgromadził on pół miliona uczestników. Według Onetu w marszu szło 300 tys. osób. Polska Agencja Prasowa podała zaś, że w wydarzeniu uczestniczyć miało do 100 do 150 tys. osób. Policja oficjalnie nie przekazała danych o frekwencji.