Dziennikarze i publicyści wybierają się na marsz 4 czerwca – jako obywatele

Na marsz wzywa Donald Tusk

Na marsz partii opozycyjnych organizowany w rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów 4 czerwca wybierają się dziennikarze, którzy z zasady rzadko albo w ogóle nie biorą udziału w wydarzeniach organizowanych przez polityków. Powodem jest podpisanie przez prezydenta Andrzeja Dudę tzw. lex Tusk – ustawy powołującej komisję ds. zbadania wpływów rosyjskich.

O udział w marszu zaplanowanym na niedzielę 4 czerwca zaapelował w połowie kwietnia były premier i były przewodniczący Rady Europejskiej, lider PO Donald Tusk.

Wiesław Władyka, komentator „Polityki”, wykładowca dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, wybiera się na marsz, ale nie pod szyldem swojej redakcji.

– Żyjemy w czasach tożsamościowych, musimy deklarować przynależność do grup, które przestrzegają konkretnych wartości – mówi „Presserwisowi”. – Rzecz jasna, dziennikarze maja obowiązek obiektywnego opisywania rzeczywistości. Publicyści muszą ważyć racje wszystkich stron sporu politycznego. Ale z tego nie wynika, że media powinny przedstawiać go symetrycznie, dając tyle samo miejsca stronie rządzącej Polską i opozycji. Nie można pozostać emocjonalnie obojętnym na zawłaszczanie Polski przez obóz Zjednoczonej Prawicy – mówi Władyka.

W jego ocenie Zjednoczona Prawica podważa zbiór podstawowych wartości cywilizacji Zachodu, posługuje się kłamstwem, które publicyści powinni wykazywać i piętnować. – Na marsz idę jako obywatel. Nie widzę w tym żadnego konfliktu interesów. Spodziewam się spotkać redakcyjnych kolegów, redaktorów i dziennikarzy „Gazety Wyborczej”. Jestem przekonany, że wydelegowani do obsługi tego wydarzenia reporterzy takich tytułów, jak „Gazeta Wyborcza” czy TVN 24 przygotują rzetelne relacje. A my publicyści nie stracimy przecież zdolności obiektywnego oglądu sytuacji politycznej – dodaje Władyka.

Renata Grochal, publicystka „Newsweeka Polska”, wybiera się na marsz 4 czerwca w gronie koleżanek i kolegów z redakcji, m.in. z Tomaszem Sekielskim, redaktorem naczelnym pisma. – Wezmę udział w marszu przede wszystkim jako obywatelka. Uważam, że muszę wyrazić swój sprzeciw przeciwko powołaniu komisji ds. wpływów rosyjskich, która jest niezgodna z Konstytucją i została powołania wbrew demokratycznym standardom. Jej celem jej wyeliminowanie jednej osoby: Donalda Tuska z życia publicznego, a nie rzetelne zbadanie wpływów rosyjskich w Polsce. To są standardy putinowskiej Rosji – mówi Grochal.

Publicystka „Newsweeka” podkreśla, że uczestnictwo w zorganizowanym przez polityków Platformy marszu nie oznacza utraty zdolności krytycznej oceny wszystkich polskich partii politycznych, także Platformy Obywatelskiej.

– Kiedy Platforma Obywatelska rządziła, to na łamach „Gazety Wyborczej” wielokrotnie krytykowałam jej działania. Jeśli wygra wybory, także będę to robić. Nie przypominam sobie, żebym wcześniej chodziła na manifestacje organizowane przez polityków. Tym razem uznałam, że muszę wyrazić swój sprzeciw wobec działań państwa, które deprecjonuje i prześladuje środowiska LGBT, łamie praworządność i wyprowadza nas z Unii Europejskiej – mówi Grochal.

Redakcja tygodnika „NIE” (Urma) zdecydowała, że na tym wydarzeniu stawi się w komplecie. – Idziemy pod hasłem: „Niezależne media”. Marsz organizują politycy, ale my nie weźmiemy w nim udziału, by wyrazić poparcie dla jakiejkolwiek partii politycznej. Chcemy w ten sposób zaprotestować przeciwko łamaniu wolności słowa w Polsce, deprecjonowaniu ludzi o odmiennych poglądach politycznych. Idziemy również po to, aby zaprotestować przeciwko cenzurze, jaką nałożyła na nas Poczta Polska i Daniel Obajtek – mówi Waldemar Kuchanny, redaktor naczelny tygodnika „NIE”.

Na mocy decyzji prezesa PKN Orlen wydanie tygodnika „NIE” z 10 marca zostało wycofane ze sprzedaży na stacjach benzynowych tego koncernu oraz z kiosków Ruchu (PKN Orlen jest większościowym udziałowcem Ruchu). Również kontrolowana przez państwo Poczta Polska zdecydowała się na wycofanie pisma ze swoich placówek. Powodem tych bezprecedensowych decyzji była okładka tygodnika, na której redakcja przedstawiła zdjęcie Jana Pawła II opartego o pastorał z wmontowaną zamiast postaci Chrystusa nagą lalką. Miał to być komentarz do sporu dotyczącego roli Karola Wojtyły w tuszowaniu przypadków pedofilii w Kościele katolickim.

– Dyskryminowanie dziennikarzy i mediów krytycznych wobec władzy to zło, któremu musimy się przeciwstawić – mówi redaktor naczelny „NIE”. – Wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz powiedział, że komisja ds. badania wpływów rosyjskich powinna wzywać dziennikarzy na przesłuchania. Chodzi o tych nieposłusznych wobec władzy. Będą musieli się stawić, bo kogo w naszej branży stać na zapłacenie 20 tys. zł kary za niestawiennictwo? – pyta retorycznie Kuchanny.

Redaktor naczelny „NIE” zapewnia, że oprócz banerów przygotował również koszulki, które będą rozdawane podczas marszu.

– Z zasady jako dziennikarka nie chodzę na manifestacje organizowane przez polityków – mówi z kolei Magdalena Rigamonti, dziennikarka i publicystka Onet.pl. – W ostatnim wydaniu „Loży prasowej” zadeklarowałam, że nie pójdę również tym razem. Ale dzień później prezydent Duda podpisał lex Tusk, ustawę łamiącą wszelkie standardy demokratycznego państwa. W tej sytuacji bardzo poważnie rozważam udział w marszu 4 czerwca – dodaje.