Donald Tusk oskarża wolne media

Tomasz Lis: Zwasalizowane media przyczyniły się do wygranej PiS

Donald Tusk, lider PO

Lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk rozsierdził niektórych dziennikarzy swoim najnowszym wywiadem dla portalu Zawsze Pomorze. Były premier skrytykował w nim wolne media stwierdzając, że przyczyniły się do zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości. – Oczekuję od mediów krytycznego podejścia do rządzących, a nie do opozycji – powiedział. Michał Kolanko krytycznie odnosi się do wypowiedzi Tuska, a Tomasz Lis przyznaje rację szefowi PO.

Donald Tusk udzielił ostatnio wywiadu dziennikarzom portalu Zawsze Pomorze. W czasie rozmowy szef PO nie szczędził krytycznych słów wobec mediów.

– Oczekuję od mediów krytycznego podejścia do rządzących, a nie do opozycji. Demokracja w Polsce jest zagrożona m.in. dlatego, że także niezależne media uważają, że dużo łatwiej skakać po opozycji niż po władzy. Jestem dziennikarzem z zawodu. Może dlatego, że zacząłem zajmować się dziennikarstwem i informacją w podziemiu, mam skrzywienie, ale nigdy nie zrezygnuję z tej filozofii, że wolne dziennikarstwo i wolne media są nie od tego, żeby polować na opozycję razem z władzą, tylko żeby razem z opozycją patrzeć władzy na ręce. Niezależnie od tego, kto rządzi, ale media są od tego, żeby kontrolować władzę, a nie opozycję – powiedział były premier.

– Jeśli pytacie, dlaczego PiS tak długo rządzi, to jest też współodpowiedzialność mediów za to. Media pod kontrolą PiS robią to na zamówienie, a ostatki mediów, które są niezależne uważają, że to jest fajny sposób na symetryzowanie. Nie przyjmuję tego zarzutu, że Platforma licytuje się na socjal z PiS-em, bo staramy się w tych bardzo trudnych okolicznościach szukać możliwie racjonalnych rozwiązań, tak jak np. 1500 zł „babciowego”, które jest rozwiązaniem promującym pracę – dodał Donald Tusk.

Śpiewak o Tusku: Czysty autorytaryzm

Komentatorzy nie zostawili suchej nitki na wypowiedzi lidera PO. „Wolne media nie są od tego, żeby cokolwiek robić czy to razem z władzą, czy z opozycją. Jak na kogoś, kto tak podkreśla swoje dziennikarskie doświadczenie, premier Donald Tusk bardzo osobliwie rozumie rolę wolnych mediów. Albo chciałby po prostu mieć swoje TVP, „Sieci”, „Gazetę Polską” czy „Do Rzeczy” – skomentował na Twitterze Łukasz Rogojsz, dziennikarz Interii. Dodał, że „wolne media są od tego, żeby rzetelnie informować czytelników, odsłaniać ważne fakty, tłumaczyć rzeczywistość, bronić prawdy. Ich zadaniem jest zarówno patrzenie na ręce władzy, jak i ocenianie propozycji na Polskę ze strony opozycji”.

Wypowiedź Tuska nie spodobała się też aktywiście Janowi Śpiewakowi. „Tusk jako dziennikarz w latach 80. – w czasach junty wojskowej i warunkach kraju autorytarnego – jechał po Solidarności jak po łysej kobyle. Dzisiaj nie chce, żeby media patrzyły PO, która rządzi w połowie samorządów w kraju, na ręce. Czysty autorytaryzm” – napisał socjolog.

Kolanko: Media muszą mieć dystans do władzy i opozycji

Słowa Tuska skomentowała też dyrektor Centrum Monitorowania Wolności Mediów SDP Jolanta Hajdasz. – Donaldowi Tuskowi myli się polityka z dziennikarstwem i całkiem się gubi w rozróżnianiu tych dwóch dziedzin życia publicznego. Przypomnę więc, że najważniejszym zadaniem mediów jest przekazywać prawdę o otaczającym nas świecie, a więc działać nie w interesie władzy, czy opozycji, ale społeczeństwa, wszystkich odbiorców mediów, których dobro powinno być zawsze na pierwszym miejscu w pracy dziennikarzy. Jak dodała, „media powinny krytykować tych, którzy na to w ich ocenie zasługują i czasem pochwalić tych, którzy w ocenie danych mediów postępują prawidłowo”.

Hajdasz poskarżyła się też, że za czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego media tak ochoczo krytykowały go, że „w przekazach ówczesnych mainstreamowych mediów trudno było znaleźć rzetelną relację z jego konferencji prasowych, wystąpień, czy inicjatyw”.

– To oczywiste, że media muszą patrzeć na ręce władzy, tak jak robimy to w „Rzeczpospolitej”, niezależnie od tego, czy u władzy jest ta, czy inna opcja. Natomiast równie oczywiste jest dla mnie to, że media muszą utrzymywać równy dystans do władzy i do opozycji. Dystans, rzetelność, bezstronność, profesjonalizm, ale też kontradyktoryjność, spoglądanie na świat z wielu perspektyw, wyjaśnianie go i opisywanie. Media nie uprawiają polityki, tylko opisują i wyjaśniają politykę z dystansu, a gdy ktoś z mediów te granice przekracza, to sam usuwa się z grona dziennikarzy i staje się aktywistą. Niezależnie od tego, kogo wtedy wspiera – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Michał Kolanko, dziennikarz „Rzeczpospolitej” i Radia dla Ciebie.

Dziennikarz dodaje, że „media wspierające partie polityczne to groźba dla demokracji”. – Myślę, że Donald Tusk jako były dziennikarz i niezwykle doświadczony polityk doskonale to rozumie. Natomiast nie do końca zrozumiała jest dla mnie sugestia, że media mają nie zajmować się opozycją. Z jakiegoś powodu? A tym bardziej, że media mają „razem” z opozycją cokolwiek robić. Dystans do wszystkich stron sporu musi być ten sam, tak samo jak chęć wyjaśnienia i opisywania świata polityki. I nie ma to nic wspólnego z „polowaniem”, o którym mówi Tusk czy jakimkolwiek „symetryzmem”, cokolwiek by to słowo nie znaczyło – uważa Michał Kolanko.

– Powtórzę: media nie mogą wspierać żadnej opcji w demokracji, tylko mają traktować wszystkich równo, z takim samym dystansem i profesjonalizmem. Poza tym z punktu widzenie skuteczności strategii wyborczej PO obwinianie mediów za cokolwiek to działanie, które wygląda na przeciwskuteczne dla jej szans w październiku. I może być uznane za przygotowanie gruntu do porażki. Ale jako osoba, która opisywała kampanie Tuska od 2011 roku wiem, że na pewno tak nie myśli jako przywódca polityczny, mam więc przekonanie że jego wypowiedź to tylko jakiś rodzaj myślowego skrótu – podsumowuje dziennikarz „Rzeczpospolitej”.

Tomasz Lis o „zwasalizowanych mediach”

Innego zdania jest Tomasz Lis, były redaktor naczelny „Newsweeka”. – Media przyczyniły się do dwukrotnej wygranej PiS-u. Szczególnie do tej drugiej, w 2015 r. Jedne przejęte i spacyfikowane, drugie w większości kupione i zwasalizowane. Nie odbieram słów Tuska jako wezwania do wprowadzenia embarga na krytykę opozycji. Jest to raczej generalna obserwacja, że media powinny się skupić na krytyce i rozliczaniu rządzących. Tak powinno być, szczególnie w krajach autorytarnych, jak dzisiejsza Polska. I tu Tusk ma rację – podkreśla publicysta.

Prof. Jacek Dąbała, medioznawca z Instytutu Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego, uważa, że w wypowiedzi Donalda Tuska nie ma istotnych błędów myślowych.

– Politycy mają własny język i stosują pewne skróty myślowe. W tej wypowiedzi rysuje się coś znacznie poważniejszego – horyzont, który jest najważniejszy, czyli demokracja. To jest parasol. Sądzę, że Donaldowi Tuskowi o to chodzi. Dziennikarstwo prawdziwe, czyli niezależne, wolne, ma obowiązek przede wszystkim kontrolować władzę. W interesie społecznym, politycznym i medialnym. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, nie powinien się zajmować dziennikarstwem – mówi medioznawca portalowi Wirtualnemedia.pl.

Medioznawca: Tusk ma myślenie parasolowe o demokracji

– W wypowiedzi polityka rysuje się również pewne rozgoryczenie. Chodzi o to, żeby dziennikarze zdawali sobie sprawę, że w tym myśleniu parasolowym o demokracji potrzebna jest ogromna odpowiedzialność. Jeżeli dziennikarz nie myśli odpowiedzialnie i wydaje mu się, że jest bezstronny, gdy atakuje również demokrację, to się myli. Atakowanie przez dziennikarza jakiejkolwiek linii politycznej, która jest demokratyczna, jest błędem. To znaczy, że dziennikarz wcale nie jest bezstronny, ponieważ za chwilę nie będzie jego, jego wolności i niezależności. Obowiązkiem każdego dziennikarza jest przede wszystkim bronić demokracji, czyli optymalnej równości, sprawiedliwości, nawet jeżeli w tym niedoskonałym świecie jest to niedoskonale realizowane. Ale niczego lepszego nie ma. To myślenie parasolowe o demokracji bardzo wyraźnie się tu rysuje i nie interpretowałbym wypowiedzi polityka w uproszczony sposób – podkreśla prof. Jacek Dąbała.

– Aby takich sytuacji uniknąć zaproponowałem w mojej książce „Media ćwiczą rozum. Vademecum rozsądku dla obywateli, polityków i dziennikarzy” w otwartym dostępie w sieci oraz w esejach, chociażby w Onecie, np. o wychowaniu demokratycznym czy rozdziale instytucji religijnych od państwa, optymalne rozwiązanie problemu wadliwego myślenia politycznego. Troszczenie się o demokrację to prawdziwa bezstronność dziennikarska, służąca wszystkim ludziom zarówno w Polsce, jak i za granicą – dodaje ekspert.

Medioznawca przyznaje, że dziennikarze powinni też kontrolować opozycję, ale nie w każdej sytuacji. – Opozycja nie rządzi, więc za nic politycznie nie odpowiada. Dziennikarze mogą więc kontrolować opozycję, gdy dochodzi do przestępstwa, a nie wtedy, kiedy robi ona zwykłe błędy, chociażby one efektownie brzmiały medialnie – dodaje prof. Dąbała.