Szymon Hołownia i jego ugrupowanie Polska 2050 zapowiadają przywrócenie pluralizmu w mediach publicznych i dostosowanie ich do wymagań współczesności. Zlikwidowana miałaby zostać Rada Mediów Narodowych i zmieniony sposób wybierania władz TVP oraz Polskiego Radia. Eksperci ugrupowaniu Hołowni zarzucają naiwność i ich zdaniem źle się za ten problem zabiera.
Szymon Hołownia przedstawił w środę na konferencji prasowej plan „recepty uzdrowienia” mediów publicznych. „Zlikwidujemy abonament radiowo-telewizyjny, płacony dziś przez mniej niż 5 proc. gospodarstw domowych w Polsce. Zlikwidujemy też korupcjogenne mechanizmy w rodzaju dostarczania co roku dodatkowych 2 mld zł na media publiczne, które wprowadził prezydent Andrzej Duda” – mówił Hołownia, prezentując założenia planu jego ugrupowania „Nowe media publiczne”.
Likwidacja spółek
Plan ten zakłada likwidację obecnych spółek: Polskie Radio, Telewizja Polska, Polska Agencja Prasowa i 17 radiowych spółek regionalnych. Nowy system mediów publicznych miałby się składać ze spółki akcyjnej Media Polskie (przejmie zadania oraz marki medialne Polskiego Radia SA, Telewizji Polskiej SA oraz Polskiej Agencji Prasowej SA) i 16 spółek akcyjnych Media Regionalne (przejmą zadania i marki medialne regionalnych spółek radia publicznego oraz oddziałów TVP).
– Niezbędne byłoby określenie celów działalności tych spółek, zwłaszcza regionalnych – wskazuje Juliusz Braun, były przewodniczący KRRiT i były prezes TVP. – Obecnie oddziały regionalne są oddzielnymi spółkami, ale nie uchroniło ich to przed upolitycznieniem. Działanie oddzielnych spółek, które miałyby się zajmować produkowaniem contentu telewizyjnego, który wykorzystywany byłby tylko w ramach jednej spółki, mogłoby się okazać zbyt kosztowne. Dlatego trzeba byłoby opisać dokładnie, czego my od tych spółek oczekujemy – dodaje Braun.
W programie „Nowe media publiczne”, opublikowanym na stronach Instytutu Strategie 2050 powiązanego z ugrupowaniem Hołowni, czytamy: „Należy zlikwidować polityczną Radę Mediów Narodowych, która przejęła od KRRiT zadanie powoływania władz mediów publicznych”. Wzmocniona natomiast miałaby zostać rola KRRiT. „Trzeba zmienić dotychczasowy sposób powoływania członków KRRiT, wprowadzając ustawową zasadę, że każdy klub parlamentarny ma jednego przedstawiciela w składzie KRRiT, a dodatkowo jedna osoba byłaby desygnowana przez Prezydenta RP. Taki skład KRRiT nie dawałby żadnej sile politycznej oczywistej większości, więc organ musiałby działać koncyliacyjnie i w stałym porozumieniu wszystkich istotnych sił politycznych” – zapisano w programie.
Przecież trzeba zmiany konstytucji
– Rada Mediów Narodowych jest do likwidacji, to oczywiste. Zmiany w wyborze członków Krajowej Rady byłyby jednak bardzo trudne do przeprowadzenia. Sposób wyboru członków Rady reguluje Konstytucja (swoich przedstawicieli wyznaczają Sejm, Senat i prezydent RP – przyp. red.). Wątpię, żeby komuś chciało się walczyć o zmiany w konstytucji dla tak drobnej sprawy – uważa Juliusz Braun. I dodaje: – Jeżeli każdy klub parlamentarny miałby swojego członka w KRRiT, mogłoby to doprowadzić do jeszcze większego upolitycznienia Rady. Wątpliwe, by kluby parlamentarne wyznaczały na członków Rady tylko ekspertów i ludzi kompetentnych. Dziwne byłoby, gdyby na skład Krajowej Rady taki sam wpływ miałby klub parlamentarny liczący 15 posłów i klub mający ich np. 150.
W zamyśle autorów planu „Nowe media publiczne” „KRRiT wspólnie z radami nadzorczymi poszczególnych spółek powinna ogłaszać otwarte konkursy dla członków zarządów mediów publicznych, organizowane i prezentowane online w Internecie, tak żeby każdy obywatel mógł obserwować ten proces”.
Kto rozstrzyga konkurs
– Konkursy to dobry pomysł. Tylko że ważniejsze od tego, kto je ogłasza, jest to, kto je rozstrzyga. Tego w planach Polski 2050 nie zapisano – zauważa Braun.
Ugrupowanie Polska 2050 ma też propozycje dotyczące finansowania mediów publicznych. Zlikwidowany zostałby abonament RTV, a także dotacje z budżetu. Media publiczne miałyby być finansowane z utworzonego funduszu medialnego. „Byłby on zasilany z odpisów od podatków pobieranych za działalność cyfrową i reklamową na terenie Polski”.
– Zapewne fundusz ten miałby być zasilany z opodatkowania tak zwanych gigantów internetowych. Jednak te firmy doskonale potrafią obchodzić podatki. Lepiej byłoby ustalić, ile pieniędzy potrzeba na funkcjonowanie mediów publicznych, obliczyć, jaki to jest odsetek PKB i ich finansowanie powiązać ściśle z PKB – twierdzi Juliusz Braun.
Prezes nie redaktor
Polska 2050 proponuje również oddzielenie funkcji prezesa zarządu i redaktora naczelnego. – To jest naiwny pomysł, że samo zapisanie rozdziału coś poprawi. Prezes może naciskać na szefów redakcji na wiele sposób, na przykład finansowo, bo to on rozdziela pieniądze – mówi dr hab. Adam Szynol, medioznawca z Uniwersytetu Wrocławskiego.
– Wielu ludzi, którzy nie zajmują się na co dzień mediami, chyba nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że i obecnie np. prezes TVP nie jest jednocześnie redaktorem naczelnym – dodaje Juliusz Braun.
„Media publiczne, które chcemy zrobić, to są media, w których nie będzie ludzi Hołowni, Kaczyńskiego, Tuska czy Kosiniaka-Kamysza. Będą nimi zarządzać bezpartyjni fachowcy” – zapowiedział Szymon Hołownia na konferencji prasowej. Podkreślał, że media publiczne da się naprawić. „Nie likwidujemy, nie zamykamy, nie mówimy »zaorać« media publiczne, ale też nie pozwalamy, żeby dłużej trwała patologia, którą dzisiaj obserwujemy. Media publiczne trzeba natychmiast uzdrowić i to jest w interesie państwa i obywateli” – dodał.
W KO też rozmyślają
– Propozycje przedstawione przez Polskę 2050 to za mało, żeby potraktować je jako całościową koncepcję funkcjonowania mediów publicznych. To raczej kilka kwestii do dyskusji – ocenia Juliusz Braun.
Natomiast dr hab. Adam Szynol wątpi, by Hołownia miał okazję wprowadzić proponowane rozwiązania w życie. – Źle się do tego zabrał. Sam nie będzie miał wystarczającej siły politycznej, żeby przeprowadzić zmiany. Swoje propozycje powinien najpierw skonsultować z tymi, którzy taką siłę będą mogli mieć, czyli z Koalicją Obywatelską. Teraz może być już na to za późno, bo z tego co wiem, w KO działa już zespół, który przygotowuje propozycje zmian w mediach publicznych – mówi Szynol. I podsumowuje: – Zmiany w mediach publicznych będą zależały od kultury politycznej w Polsce. Wcześniej kopiowaliśmy rozwiązania z Francji i Niemiec, ale okazało się, że to, co tam działa, u nas się nie przyjmuje. To dlatego, że tam nikomu do głowy nie przychodzi, żeby media tak upolityczniać, jak to robi się u nas.