– Po śmierci Jerzego Urbana nie wyobrażaliśmy sobie naszego pisma bez Jerzego Urbana. Dalsze istnienie „NIE” zawisło na włosku. Ostatecznie, nowa właścicielka zdecydowała, że pismo nie zniknie z rynku – mówi „Presserwisowi” Waldemar Kuchanny, który z początkiem maja został redaktorem naczelnym tygodnika. Wcześniej przez 10 lat był zastępcą Jerzego Urbana.
Wzrost sprzedaży tygodnika „NIE”
Zmarły w zeszłym roku założyciel i właściciel pisma został uhonorowany w stopce redakcyjnej jako honorowy redaktor naczelny. Spółkę Urma, wydawcę tygodnika „NIE”, odziedziczyła wdowa po Urbanie Małgorzata Daniszewska.
Nowy naczelny zauważa, że śmierć Jerzego Urbana spowodowała większe zainteresowanie tygodnikiem i w konsekwencji – wzrost sprzedaży. Kolejny wzrost nastąpił w pierwszej połowie marca, gdy spółki skarbu państwa: PKN Orlen i Poczta Polska zdecydowały się na wycofanie tygodnika ze sprzedaży na stacjach benzynowych Orlenu, kioskach Ruchu (spółka należy do PKN Orlen) i placówkach pocztowych. Była to reakcja na okładkę „NIE” z 10 marca, która przestawiała zdjęcie Jana Pawła II opartego o pastorał, w którego środku wmontowano nagą lalkę. Redakcja „NIE” skomentowała w ten sposób toczącą się debatę na temat stosunku Karola Wojtyły do zjawiska pedofilii w Kościele katolickim.
Oba wydarzenia przyniosły wzrost sprzedaży egzemplarzowej od 15 do 20 proc. Jednak, jak zastrzega Marta Miecińska, prezeska Urmy, ostateczny bilans związany ze skutkami wycofania tygodnika ze sprzedaży nie jest jeszcze gotowy.
– Wydanie z 10 marca było wycofywane stopniowo. Na wieść o tym wzrosło zainteresowanie naszym pismem i tygodnik był w wielu miejscach wykupiony przed konfiskatą. Ruch i Orlen sprzedawał następne numery. Ale Poczta Polska już nie. Musimy to wszystko dokładnie policzyć – mówi Marta Miecińska.
Happeningi konsultowane z prawnikami
Prezeska Urmy podkreśla, że decyzja spółek skarbu państwa o wycofaniu tygodnika ze sprzedaży szeroko rozreklamowała tygodnik „NIE”. – Zamieszczane na Facebooku okładki naszego pisma zbierały kilkadziesiąt lajków, teraz – kilka tysięcy – mówi.
– Okładki przygotowuje pracujący dla nas od 20 lat grafik Krzysztof Olejnik. Pomysł może zgłaszać każdy. Nasze okładki były i będą mocno osadzone w rzeczywistości, z mocnym przekazem. Ponieważ po wycofaniu numeru z 10 marca zrobiło się o „NIE” głośno, uznaliśmy, że będziemy się przypominać szerokiej publiczności happeningami. Nie mogę jeszcze zdradzić, jakimi. Ale ze względu na ich temperaturę będą mocno konsultowane z naszymi prawnikami – zapowiada naczelny „NIE”.
Konsekwencją wycofania tygodnika ze sporną okładką jest pojawienie się w nim stałej kolumny: Wojtylizna. – W ukazującym się dziś numerze rozprawiamy się z mitami dotyczącymi zamachu na Jana Pawła II. W następnym napiszemy o związkach Watykanu z włoską mafią. Nie może być tak, żeby tak aktywna i zasłużona postać jak Karol Wojtyła nie doczekała się porządnej biografii. Wszystko, co na jego temat napisano, to hagiografie. My będziemy pisać obiektywnie i z umieszczonych na Wojtyliźnie odcinków złożymy książkę biograficzną – dodaje.
Waldemar Kuchanny zapowiada, że założenia pisma pozostaną bez zmian: „NIE” pozostanie pismem antyklerykalnym i antyrządowym. – Ale czas zacząć myśleć o piśmie w nowych kategoriach. Nasze wydanie drukowane ma wiernych czytelników. To najczęściej ludzie starsi, których w dobie szalejącej inflacji coraz częściej nie stać na wydatek symbolicznej kwoty 6,66 zł na zakup „NIE”. Dzięki współpracującemu z nami Michałowi Marszalowi osiągamy duże zasięgi w mediach społecznościowych, gdzie dominują ludzie młodzi. Te grupy się nie spotykają. Musimy mieć ofertę bardziej uniwersalną, rozważyć nową koncepcję wydania cyfrowego i promocji jego sprzedaży – dodaje naczelny „NIE”.