Popyt na papier wykazuje ten sam trend, co w czwartym kwartale 2022 roku. Producenci sprzedają go mniej, a spadek sprzedaży dotyczy wszystkich gatunków i segmentów – wskazywał w komentarzu do wyników grupy Arctic Paper jej prezes Michał Jarczyński. Według jego informacji Arctic Paper obniżył z tego powodu moce produkcyjne do 71 proc., wobec 99 proc. w pierwszym kwartale 2022 roku. Jednocześnie przychód ze sprzedaży papieru na tonę jest o 30 proc. wyższy niż przed rokiem.
Jest możliwość obniżki cen
W ciągu całego roku cena papieru dla drukarń wrosła o 130 proc. średnio z poziomu 100 euro do 230 euro za tonę.
Trend rynkowy potwierdza Annica Bresky, CEO Stora Enso, w specjalnym komunikacie do akcjonariuszy i inwestorów. „Popyt na nasze produkty jest słaby bądź słabnie, a niepewność na rynku narasta” – napisała. „Poza niższym popytem rynkowym i rosnącymi kosztami, negatywny wpływ na nie miały problemy operacyjne i strajki fińskiej branży logistycznej”. I dalej: „Ponieważ popyt na papiery publikacyjne drastycznie spada, planujemy na stałe zredukować moce przerobowe papierni Anjala”.
Waldemar Lipka, prezes zarządu Kompap SA, do której należą dwie drukarnie dziełowe produkujące książki – białostocki BZGraf i olsztyński OZGraf, oraz drukarnia offsetowa rolowa w Laskowicach, widzi jednak światełko w tunelu. „Na przestrzeni ostatnich kwartałów znacznie wzrosły koszty papieru, ale mamy zapowiedzi od producentów, że są nadwyżki towaru, a koszty przechowywania papieru są duże, więc jest możliwość stabilizacji lub obniżki cen o kilka procent” – mówił w rozmowie z PAP Biznes.
Jego przewidywania potwierdza również Annica Bresky, która wskazuje, że wielu producentów z powodu dekoniunktury ma duże zapasy magazynowe. Według szacunków specjalistów spadek cen wyniesie jednak zaledwie kilka procent, co wynika m.in. ze wspomnianego wcześniej obniżania mocy produkcyjnych firm papierniczych.
Czytelnicy przerzucili się na wydania elektroniczne
Lipka wskazuje jedną z przyczyn spadku zapotrzebowania na papier, szczególnie na rynku książek. Jego zdaniem wydawcy zamiast drukować jednorazowo 5 tys. egzemplarzy, wolą składać zamówienia 5 razy na 1000 egzemplarzy. To co prawda podnosi koszty zamówienia, ale zmniejsza koszty magazynowania i obniża ryzyko, że książki się nie sprzedadzą. Zastrzega jednak, że to nie oznacza końca rynku książek papierowych.
Z powodu ubiegłorocznego skokowego wzrostu cen papieru i energii oszczędności zrobili również wydawcy papierowej prasy. W ich przypadku zadziałał również efekt pandemii, który znacząco wpłynął na wzrost popularności prenumerat cyfrowych.
– W czasie pandemii wielu czytelników przerzuciło się na wydania elektroniczne, choćby dlatego, że do prasy papierowej był utrudniony dostęp – przyznaje w rozmowie z „Presserwisem” Marek Frąckowiak, prezes Izby Wydawców Prasy. – Zresztą działania władz i wszystkich instytucji były nakierowane na przesunięcie działalności do internetu. To w znacznym stopniu dotyczyło również prasy i zapotrzebowanie na wydania drukowane spadło. Równocześnie mieliśmy gwałtowny wzrost cen papieru – mówi Frąckowiak. I przypomina, że zjawisko było tak gwałtowne, iż Komisja Europejska zapowiedziała śledztwo w sprawie możliwej zmowy cenowej producentów. Nie poinformowano jednak o jego przebiegu ani efektach.
– Ceny papieru, wzrost kosztów energii spowodowały, że wielu wydawców zaczęło zamykać niektóre tytuły albo przynajmniej ograniczać nakłady. A jak zaczęli zamykać i ograniczać, to spadło zapotrzebowanie na papier i rykoszetem odbiło się to w końcu na producentach papieru. Koło się zamknęło – komentuje szef IWP.