Michał Adamczyk to jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy „dobrej zmiany” w TVP. Po zdobyciu władzy przez PiS dziennikarz zaczął robić oszałamiającą karierę na antenie publicznej, a został niedawno nowym dyrektorem Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Jego byli szefowie przyznają, że kiedyś był dobrym i rzetelnym dziennikarzem. Zmienił się, kiedy do władzy doszedł PiS. – To był sprawny, chociaż niespecjalnie pracowity prezenter newsowy. Po przyjściu „dobrej zmiany” pokazał swoją drugą twarz. Okiem nie mrugnął, kiedy Kurski wyrzucał na bruk wielu jego kolegów, z którymi dzielił biurka – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl były szef dziennikarza.
Od 25 kwietnia Michał Adamczyk jako szef TAI decyduje o kształcie programów informacyjnych nadawanych przez anteny TVP i TVP Info. Jeszcze dziesięć lat temu trudno byłoby w to uwierzyć. Dziennikarz, który niedawno skończył 51 lat, pracę w telewizji zaczynał w Polonii 1, by następnie zostać korespondentem „Faktów” TVN w Gdańsku (1997-1999).
W 2001 r. krótko pracował w TV Puls, gdzie prowadził „Wydarzenia”, a pod koniec roku rozpoczął pracę w TVP, gdzie pracuje nieprzerwanie od 21 lat. Najpierw był reporterem „Wiadomości”, a w 2004 r. prowadzącym główne wydanie tego programu. W grudniu wyruszył na Biegun Południowy, aby relacjonować polarną ekspedycję Marka Kamińskiego i Jasia Meli. Po powrocie został odsunięty od „Wiadomości” i prowadził program „Na celowniku” TVP1, a potem „Teleexpress”.
Od listopada 2006 r. do 2009 r. Adamczyk był korespondentem TVP w Brukseli. W 2011 r. wrócił do redakcji „Wiadomości”. Kiedy PiS przejął władzę w Polsce, a wraz z nią, telewizję publiczną, kariera Michała Adamczyka ostro przyspieszyła. Od stycznia 2016 r. został jednym z prowadzących główne wydanie „Wiadomości” i twarzą „dobrej zmiany”.
Adamczyk szefem TAI. „Propagandy będzie więcej”
Teraz Michał Adamczyk awansował na szefa TAI, zastępując na tym stanowisku Jarosław Olechowskiego. Czy nowy dyrektor ograniczy propagandę w programach informacyjnych telewizji publicznej?
– Nic się nie zmieni – uważa Tomasz Lis, były redaktor naczelny „Newsweeka”. Podobne zdanie ma Piotr Sławiński, kiedyś kierownik redakcji „Wiadomości” TVP. – Zmiana na stanowisku szefa informacji TVP w roku wyborczym zwiastuje, że tej propagandy będzie znacznie więcej i będzie jeszcze nachalniejsza. Trzeba pamiętać, że przyszłość Michała i sporej grupy pracowników rządowych mediów, o czym oni doskonale wiedzą, jest ściśle związana ze zwycięstwem lub porażką Zjednoczonej Prawicy. De facto są zakładnikami polityki. W zdecydowanej większości świadomie uwikłali się w politykę, mieli wiele czasu, by stamtąd odejść i nie brać udziału w robieniu propagandy PIS, jak to zrobiła Karolina Lewicka, Jarosław Kuś czy Michał Cholewiński z Agatą Biały-Cholewińską. Media rządowe faktycznie są ministerstwem propagandy gabinetów Zjednoczonej Prawicy – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl dziennikarz.
W zmianę narracji TVP nie wierzy też Jan Piński, redaktor naczelny portalu Wieści24.pl. – Adamczyk jest takim samym propagandzistą jak jego poprzednik. Olechowski stracił stanowisko, bo był człowiekiem Jacka Kurskiego. Ten zaś chciał z niego zrobić swojego następcę. Nowy prezes TVP Mateusz Matyszkiewicz chciał dymisji Olechowskiego od początku swojego urzędowania. Nie było na to zgody. Jak mówią korytarzowe plotki, Olechowski stracił stanowisko, bo prezes pokazał dowody, że ten go atakował i starał się doprowadzić do jego odwołania – dodaje dziennikarz.
Metamorfoza Michała Adamczyka. Lis: Dla kariery poświęcił reputację
Wiele osób ze środowiska dziennikarskiego było zaskoczonych, kiedy Michał Adamczyk został twarzą „dobrej zmiany”. – W życiu bym nie podejrzewał, że Adamczyk da twarz tępej propagandzie. Nigdy nie wykazywał, że podziela konserwatywne wartości, to był chłopak, który chodził na imprezy i miał bogate życie towarzyskie. Raz włączyłem jego program, w którym umoralniał jakiegoś polityka opozycji. To było straszne, bo jest on ostatnią osobą, która mogłaby kogokolwiek umoralniać. Wykonał totalny woltę – dziwi się były współpracownik Adamczyka, który chce pozostać anonimowy.
Tomasz Lis poznał dziennikarza, kiedy był szefem redakcji „Faktów” TVN i prowadzącym jego główne wydanie.
– W Faktach był rzetelnym reporterem. Potem rzetelnym korespondentem TVP w Brukseli. Lata rządów Kurskiego w TVP to już katastrofa. Dla kariery i pieniędzy poświecił nazwisko, twarz i reputację. Według mnie popełnił życiowy błąd, ale on zapewne uważa inaczej – ubolewa były naczelny „Newsweeka”.
– Michała przyjąłem do Wiadomości po telefonie Grzegorza Miecugowa z TVN, który mi go polecił po wyjściu z TV Puls Ruperta Murdocha. Na rynku było wtedy wiele sierot po Murdochu. Bardzo szybko stał się czołowym reporterem Wiadomości, miał lekkie pióro, był sprawny, obiektywny, rzetelny. Nigdy nie wikłałem go w tematy polityczne, zdecydowanie tego nie chciał. Taki mieliśmy układ – opowiada nam Piotr Sławiński.
Jaki jest Michał Adamczyk? „Sprawny, choć niespecjalnie pracowity”
Inny szef Michała Adamczyka opowiada, że „to był sprawny, chociaż niespecjalnie pracowity prezenter newsowy”. – Prowadził wiele ważnych programów, m.in. boczne „Wiadomości”, serwisy, poranki, a także wyjazdowe programy, które robiliśmy razem z RMF FM. Cenił sobie tą współpracę, był częścią zespołu i nigdy nie słyszałem narzekań z jego strony. Po przyjściu „dobrej zmiany” pokazał swoją drugą twarz. Okiem nie mrugnął, kiedy Kurski wyrzucał na bruk, albo zmuszał do odejścia z TVP wielu jego kolegów, z którymi dzielił biurka. Stał się czołowym propagandystą PiS. Dał nazwisko i twarz ekipie, która telewizję publiczną zmieniła w ministerstwo propagandy realizujące przekazy z centrali. I która robi rzeczy haniebne – mówi Tomasz Sygut, były szef TVP Info i TAI w latach 2013-2016.
Zachowaniem Adamczyka nie jest zaskoczony Jan Piński. – Adamczyk każdej władzy oferował swoje usługi. Zaczynał w „Faktach”, potem był w katolickim TV Puls, następnie trafił do „Wiadomości” w czasach, gdy TVP rządził Robert Kwiatkowski, człowiek betonu SLD. To człowiek, który każdy sztandar jest gotów wystawić do wiatru. Jacek Kurski dał mu szansę. W 2015 r. Kurski pytał mnie o opinię na temat Adamczyka. Powiedziałem, że będzie mu służył wiernie, do czasu znalezienia się kolejnego pana. Adamczyk ma taki charakter, że bez problemu odnalazłby się w telewizji po upadku PiS, tyle że nikt mu tego nie zaproponuje. Olechowski tak samo. To są ludzie bez żadnego kręgosłupa – podkreśla Piński.
Czy Adamczyk poradzi sobie na nowym stanowisku? – Jako reporter i prezenter ma lepszy warsztat niż Olechowski. Jako redaktor i organizator – słabszy. Znam obu panów, bo w 2009 r. byłem ich szefem. Adamczyk i Olechowski na moje polecenie krytykowali wtedy PiS będące w opozycji. Adamczyk wyrażał się szczególnie ciepło o mecenasie Romanie Giertychu, bo w mediach czytał, że to on odpowiada za moje pojawienie się na stanowisku szefa TAI. Olechowski zaś po prostu chciał robić karierę. Adamczyk nie ma doświadczenia, ani ludzi, którzy mogą wykonywać zadania propagandowe. Będzie polegał na tych, którzy pracowali dla Olechowskiego – dodaje szef Wieści24.pl.
Kontrowersje wokół Michała Adamczyka
Znajomi Adamczyka wspominają, że bliżej mu było do Platformy Obywatelskiej niż PiS. – On uwielbiał Platformę Obywatelską i był dumny w przywództwa Donalda Tuska – wspomina Piotr Sławiński. Kiedy były premier wrócił z Brukseli do krajowej polityki, prowadzący „Wiadomości” nie szczędzi mu krytyki. W „Wiadomościach” wyemitowanych 22 kwietnia ubiegłego roku nazwisko Tuska padło aż 34 razy. Oczywiście, wyłącznie w negatywnym kontekście. Były premier był krytykowany za to, że ma wysoką emeryturę, a jego polityka ma „prorosyjski gen”.
– Chciał współpracy z Rosją – taką jaką ona jest – od pierwszych dni swoich rządów w Polsce. Nie protestował przeciw zagrażającym Polsce rosyjsko-niemieckim projektom jak Nord Stream. Donald Tusk, który przez Rosjan był nazywany ich człowiekiem w Warszawie – dziś za wszelką cenę próbuje napisać swój polityczny życiorys na nowo – mówił o Tusku Michał Adamczyk w zapowiedzi relacji, przygotowanej przez Konrada Węża.
– Czasem rozmawiam z Michałem. On zdaje się wierzyć z tę nacjonalistyczno-konserwatywną narrację Zjednoczonej Prawicy. Wierzy nawet w oczywiste kłamstwa Morawieckiego i Glapińskiego o inflacji wywołanej wojną Putina, winach Tuska czy w wielkie inwestycje PiS-u. Myślę, że partia będzie z niego bardzo zadowolona i w przyszłości spotka go nagroda. Tak jak było w PRL-u – ocenia Piotr Sławiński.
Była europosłanka PO Róża Thun też nie może się nadziwić przemianie Adamczyka. Wspomina go bardzo miło z czasów, kiedy dziennikarza był korespondentem TVP w Brukseli. – Miły, dobrze wychowany chłopak. Mam bardzo dobre wspomnienia. Pan Adamczyk starał się robić programy informacyjne o UE i bardzo zabiegał o współpracę ze mną. Przychodził do nas, przygotowywał się, starał się – wspominała w rozmowie z Wirtualną Polską. Jak dodaje, dziennikarz był „wręcz nadskakujący” i „szalenie proeuropejski”.
Jego podejście zmieniło się drastycznie od wyborów w 2015 r. W 2017 r. polityczka była gościem programu Adamczyka „Bez retuszu”. Audycja była poświęcona reparacjom wojennym, a jednym z rozmówców był Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „gazety Polskiej”. Prawicowy dziennikarz zaatakował Różę Thun, nazywając ją kolaborantką i reprezentantką Niemiec. Prowadzący program Adamczyk nie protestował przeciwko temu i nie dopuszczał europosłanki do głosu, więc wyszła ze studia. – Bardzo nam przykro, że pani Róża Maria Barbara Gräfin von Thun und Hohenstein opuszcza studio – pożegnał ją Adamczyk.
Szokujący wpis Michała Adamczyka
W październiku 2017 r. skandal wywołała jedna z wypowiedzi Michała Adamczyka w mediach społecznościowych. W twitterowej dyskusji dziennikarz TVP zaatakował Władysława Bartoszewskiego, dziwiąc się, że został zwolniony z obozu koncentracyjnego. „Ile zna Pan, panie pośle przypadków zwolnienia z Auschwitz z powodu złego stanu zdrowia? Tak tylko pytam” – zapytał Michał Adamczyk jednego z polityków opozycji. „Zapewne przez przypadek Bartoszewski zablokował pośmiertnie przyznanie Orderu Orła Białego dla rtm. Pileckiego” – ironizował Adamczyk w kolejnym wpisie.
Potem Adamczyk dodał, że to „kapituła, w której zasiadał Bartoszewski (2000-2007), nie chciała uhonorowania rtm. Pileckiego. Postanowiła w ogóle nie zająć się tą sprawą. W 2006 omijając Kapitułę prezydent Lech Kaczyński przyznał Pileckiemu Order Orła Białego”. Muzeum Auschwitz-Birkenau wdało się w polemikę z dziennikarzem, przekonując, że „kapituła podtrzymała decyzję poprzedników i dlatego teza, że Władysław Bartoszewski zablokował odznaczenie nie jest prawdą”. Na profilu muzeum zaznaczono też, że z tego obozu koncentracyjnego z powodów zdrowotnych zwolniono sporą grupę więźniów.
Michał Adamczyk prywatnie. „Towarzyski facet, lubił imprezować”
Michał Adamczyk chroni swoją prywatność, dlatego niewiele wiadomo o jego rodzinie. Media podają, że jest żonaty i ma dwoje dzieci, 16-letnie bliźniaki. Dziennikarz nie publikuje zdjęć rodziny w mediach społecznościowych. Wyjątek zrobił kilka lat temu, kiedy opublikował zdjęcie z córką w lokalu wyborczym.
Jak pisze o sobie na Twitterze, jest kibicem Arki Gdynia, a jego pasją są podróże, żagle, kajaki i Tatry. Koledzy Adamczyka wspominają, że kiedyś nie stronił od imprez.
– Prywatnie to towarzyski facet. W 2009 r., jak z nim pracowałem, mówiono, że lubi imprezować, chociaż był już żonaty i miał dzieci. Zapraszał mnie na wspólne wyjście do baru, kiedy byłem jego szefem, ale nie skorzystałam. W 2016 r. nasi wspólni koledzy z TAI śmiali się, że Michaś boi się wycieku nagrań z tych imprez. Bał się, że mógł tam szydzić z PiS czy – nie daj Boże – prezesa. Wydzwaniał po ludziach i pytał czy ktoś coś ma, a jak ma, to czy może to skasować – śmieje się Jan Piński.
– Michał prywatnie i w pracy jest przeuroczym człowiekiem. W przeszłości spędzaliśmy po pracy sporo czasu. Graliśmy w darta, czasami toczyliśmy spory polityczne. Środowiskowo imponował mu Tomasz Lis – wspomina Piotr Sławiński.
Przyszłość Michała Adamczyka. „Mam nadzieję, że chociaż etat dostanie”
Sławiński dodaje, że „dziennikarstwo w mediach publicznych skończyło się wraz z rządami Jacka Kurskiego i Agnieszki Kamińskiej”. – Teraz mamy media rządowe, które pełnią rolę ministerstwa propagandy. Dziennikarstwo w mediach rządowych jest „zależne” wyłącznie od polityków jednej partii. Ta zasada na pewno dotyczy wszystkich zatrudnionych w redakcjach informacji i publicystyki. Michał jest teraz jeszcze bardziej zależny, tym bardziej, że sam będzie teraz oceniał i recenzował samego siebie. To idiotyczne. Mam nadzieję, że teraz chociaż etat dostanie – podkreśla były szef „Wiadomości”.
– Michał Adamczyk obecny jest w telewizji polskiej od kilku kadencji. Jako jeden z nielicznych przetrwał zmiany, które miały miejsce przy kolejnych zmianach politycznych w Polsce, co znaczy, że umie adaptować się do nowych warunków. Czy świadczy to jednak o bezstronności? Powinni to ocenić widzowie. Jedno jest pewnie, ze jego pozycja w czasie zarządzania mediami przez ludzi wiązanych z obecną koalicją rządzącą jest coraz mocniejsza i obecny awans to potwierdza. Ale takie związanie się z jedną ekipą to miecz obosieczny, o czym wielokrotnie przekonali się już dziennikarze, którzy mocno współpracowali z daną ekipą. W przypadku zmiany władzy, wynikającej ze zmiany politycznego układu sił, sytuacja może zmienić się diametralnie – uważa Maciej Myśliwiec, medioznawca ze Space Agency.