Przepisy wprowadzające Prawo Komunikacji Elektronicznej będą dotyczyć wyłącznie rynku telekomunikacyjnego. Tym samym propozycje nazwane przez branżę „Lex Pilot” całkowicie trafią do kosza. – Nie będzie w ogóle części dotyczącej telewizji – informuje Wirtualnemedia.pl Paweł Lewandowski, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Od listopada 2022 roku nie cichła krytyka przepisów, które doprowadziłyby do rewolucyjnych zmian na rynku płatnej telewizji. Na początku projekt zakładał, że pierwsze pięć kanałów na listach programów sieci kablowych i platform cyfrowych przypadnie: TVP1, TVP2, TVP3, TVP Info i TVP Kultura. Te stacje miały się też znajdować na liście kanałów, które dostawcy płatnej telewizji muszą oferować w pakietach. Pozostałe stacje must carry, must offer miałaby wskazać Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Nie byłoby ich jednak więcej niż 30. Nie wiadomo czy znalazłyby się wśród nich: TVN, Polsat, TV4 i TV Puls, obecnie objęte zasadą must carry, must offer.
Z pierwotnej wersji projektu wynikało, że wszystkie kanały miałyby być oferowane na zasadzie „a la carte”, czyli pojedynczo. Taki model obowiązuje na przykład w Kanadzie. Zrzeszająca sieci kablowe Polska Izba Komunikacji Elektronicznej oszacowała, że wdrożenie zmian pochłonęłoby setki milionów złotych. Konieczne byłyby inwestycje technologiczne i renegocjacje umów z nadawcami. Dodatkowe koszty ponosiliby także inni operatorzy. Na platformy satelitarne, takie jak Polsat Box i Canal+, zostałby nałożony obowiązek nadawania wszystkich 16 wersji TVP3. Wymagałoby to od nich wynajęcia dodatkowego transpondera, a to kosztuje 3,7 mln euro rocznie.
Bez złagodzonej wersji „Lex Pilot”
Pod koniec marca sejmowa Komisja Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii odrzuciła projekt ustawy nazywany Lex Pilot. Minister Lewandowski zapowiedział, że projekt zostanie zmodyfikowany. Zrezygnowano z obowiązkowej kolejności kanałów telewizji publicznej, a na liście must carry, must offer miały znaleźć się: TVP1, TVP2, TVP3, TVP Info, TVP Kultura, TVN, Polsat, TV4 i TV Puls. Zarzucono pomysł oferowania wszystkich kanałów w modelu „a la carte”. Zasada ta miała zostać ograniczona do stacji informacyjnych. Mogłyby być oferowane zarówno pojedynczo, jak i w pakietach.
Z informacji Wirtualnemedia.pl wynika, że to już nieaktualne. – Nie będzie w ogóle części dotyczącej telewizji. W projekcie znajdą się wyłącznie te kwestie, które znajdowały się w nim przed procedowaniem go przez Radę Ministrów. Kwestie dotyczące telekomunikacji, komunikacji elektronicznej. Zabraknie elementów dodanych na Radzie Ministrów na wniosek Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – tłumaczy Lewandowski.
W jaki sposób będą kontynuowane prace nad nowelizacją? – Jeszcze nie wiem jak to zrobimy. Możemy to wycofać z Sejmu i złożyć jeszcze raz bez elementu dotyczącego telewizji. Możemy też przyjąć poprawkę, która eliminuje w całości te elementy – wyjaśnia Lewandowski w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Projekt „Lex Pilot” zdominował panel konferencji KIKE
Informacja o całkowitej rezygnacji z „Lex Pilot” zbiegła się z konferencją Krajowej Izby Komunikacji Ethernetowej (KIKE) w Jachrance, w której uczestniczą m.in. przedstawiciele operatorów telekomunikacyjnych, sieci kablowych oraz rządu. Podczas jednego z paneli dyskusyjnych doszło do ożywionej dyskusji na temat nowych przepisów.
Później prezes PIKE Jerzy Straszewski zarzucił stronie rządowej, że w ostatnim czasie nic nie działo się z projektem poza zmianami personalnymi w sejmowej komisji cyfryzacji na korzyść rządzącego ugrupowania. – Będzie przynajmniej jakieś osiągnięcie, bo zacznie się praca nad ustawą, a nie tylko dyskusja nad procedurą i odrzucaniem projektu bez dyskusji i bez czytania, co ja uważam, że jest oburzające. Projekt odrzuca się bez pracy nad projektem. Nikt nie przeczytał tego projektu – ripostował Lewandowski. Straszewski zauważył, że rząd nie ma czasu, bo musi do lipca wdrożyć przepisy odnoszące się do unijnej dyrektywy. Tymczasem są niewielkie szanse, że projekt zostanie uchwalony w tej kadencji Sejmu. – Dlaczego my nie wykorzystaliśmy tego czasu od 29 marca do dnia dzisiejszego? Nie było żadnych spotkań na ten temat – stwierdził szef PIKE.
„Ani minuty merytorycznej dyskusji”
W odpowiedzi Lewandowski zarzucił operatorom brak odpowiedzialności. – Dlatego, że poprzednie spotkania zostały skonsumowane w formie poprawek. Poprawki odpowiedziały na prawie wszystkie Wasze postulaty. Mimo wszystko przekonaliście posłów opozycji, żeby bez czytania odrzucili ustawę w całości, zamiast zacząć pracę nad tą ustawą. Dzisiaj mamy problem. To egoizm. Z powodu paru przepisów, które de facto zostały wyprowadzone z tej ustawy, blokujemy ważną dla rynku, przedsiębiorców, państwa polskiego i klientów – tam jest wiele ułatwień dla klientów – blokujemy wielką ustawę, która wdraża ważne prawo europejskie. Zaraz budżet państwa, czyli wszyscy będą płacić kary z powodu tych opóźnień – ripostował minister.
W mediacje między dostawcami płatnej telewizji i rządem zaangażował się w ostatnich miesiącach były przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski. – Pół roku pracy w Sejmie nad tą ustawą, pół roku dyskusji na komisjach, wysłuchaniach publicznych i ani minuty merytorycznej dyskusji. Nie było nawet pytań na temat konkretnych zapisów. Przyjechałem tutaj, bo chciałem podziękować mniejszym operatorom, takim jak zrzeszonym w KIKE czy Mediakom, bo ta dyskusja merytoryczna, jeśli była prowadzona, to właśnie przez te środowiska. Poprawki, które zostały wprowadzone, są efektem pracy tych środowisk. Ta ustawa wygląda zupełnie inaczej niż na początku dzięki temu dialogowi. W parlamencie nie było żadnej dyskusji merytorycznej. To było bardzo niebezpieczne, bo gdyby nie nasze wspólne starania, dalej trwałaby polityczna przepychanka i ustawa pewnie weszłaby w życie w takim kształcie, jak na początku, co nie byłoby dobre – stwierdził Kołodziejski.
Część firm zyskałaby na pierwotnej wersji „Lex Pilot”?
Anna Gąsecka, reprezentująca Związek Pracodawców Mediów Elektronicznych i Telekomunikacji Mediakom, zrzeszający małych i średnich operatorów chwaliła pierwotną wersją rządowego projektu. Zakładała ona depakietyzację kanałów w relacji między nadawcą i operatorem oraz równe opłaty licencyjne za kanały dla wszystkich operatorów. Potem zdecydowano się, że mają być one „niedyskryminujące”. – Nie jest problemem, że nadawcy nie oferują kanałów „a la carte” operatorom. Problemem jest to, że oferują programy „a la carte” w takiej cenie, że zakup dwóch programów staje się bardziej kosztowny niż zakup paczki 30 programów – zauważyła Gąsecka.
Bogusław Kisielewski, prezes Kino Polska TV odniósł się do kwestii jednakowych opłat licencyjnych i przestrzegał przed zbytnią ingerencją ustawą w biznes telewizyjny. – Paradoksalnie takie zmiany mogłyby uderzyć w mniejszych operatorów. Jeżeli chodzi o nasz najstarszy kanał, czyli Kino Polska, to ceny są bardzo różne. U małych operatorów też mamy rozbieżność olbrzymią. Jak zaczniemy to uśredniać, to obawiam się, że może być to nikorzystne dla takich firm. Musiałbym to przekalkulować. Przy takich regulacjach ciągle pojawia się jeden problem. Ruszamy strefę, która już jest bardzo uregulowana. Jeśli ma się kanał na koncesji polskiej, to w zasadzie nie ma pola manewru. Jakiekolwiek odstępstwo i stacja jest karana i szykanowana. Nie rusza się internetu, serwisów streamingowych. Prędzej czy później ta konkurencja przez to ma stuprocentową swobodę działalności, telewizję osłabi – ocenił Kisielewski.