Sąd Okręgowy we Wrocławiu prawomocnym wyrokiem umorzył postępowanie z prywatnego aktu oskarżenia Anny Morawieckiej przeciw dziennikarzom Marcinowi Rybakowi („Gazeta Wyborcza”) i Danielowi Długoszowi („Nowa Gazeta Trzebnicka”). Reporterzy opisali w tekście związki Morawieckiej z trzebnickim ratuszem, co mogło mieć wpływ na śledztwo w sprawie nieprawidłowości w urzędzie miasta.
Proces karny dotyczył wspólnego artykułu Marcina Rybaka i i Daniela Długosza z września ub.r. na temat dziwnego przebiegu śledztwa, mającego wyświetlić nieprawidłowości w trzebnickim ratuszu. Burmistrzem jest tam „propisowski Marek Długozima” – ocenili autorzy. Przekonywali, że w ostatniej fazie śledztwo zaczęło się toczyć niestandardowym trybem: prokuratura regionalna w ostatniej chwili zablokować miała stawianie zarzutów burmistrzowi, a sprawa ostatecznie trafiła do wyższej instancji.
W tekście padły informacje o sympatyzowaniu burmistrza Trzebnicy z partią rządzącą, a także informacja o tym, że burmistrz zatrudniał w ratuszu Annę Morawiecką, siostrę premiera Mateusza Morawieckiego (w 2019 roku, przez kilka miesięcy). Mogło to mieć związek – sugerowali reporterzy – z tym, co potem działo się w śledztwie.
Sąd: gdyby to respektować, dziennikarze baliby się pisać
Anna Morawiecka w październiku ub. roku skierowała wobec dziennikarzy prywatny akt oskarżenia o zniesławienie. Zniesławić miał ją – jak wynikało z materiałów – tytuł z pierwszej strony „Nowej Gazety Trzebnickiej”: „Siostra premiera, burmistrz i … prokuratura? A także podtytuł z pierwszej strony: „Prokurator chciał stawiać zarzuty propisowskiemu burmistrzowi, który zatrudnił siostrę Morawieckiego. Sprawę mu odebrano, zatrzymanie zablokowano”.
W styczniu Sąd Rejonowy Wrocław-Śródmieście umorzył postępowanie, nie rozpoczynając procesu, a pełnomocnik Morawieckiej złożył apelację. Teraz wyrok sądu niższej instancji podtrzymał Sąd Okręgowy wyrokując, że „w sposób oczywisty z materiału w sprawie wynika, że zarzucony oskarżonym czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego”. Wyrok jest prawomocny.
– Gdyby tak ściśle respektować to, co podnosi pełnomocnik oskarżycielki prywatnej, to w zasadzie społeczeństwo byłoby pozbawione jakichkolwiek informacji, bo dziennikarze baliby się informować opinię publiczną o sprawach publicznych – stwierdził sędzia w ustnym uzasadnieniu, przytoczonym przez „GW”.
Marcin Rybak to doświadczony dziennikarz śledczy, pracował we wrocławskiej „Gazecie Wyborczej” od 1990 do 2007 roku, kiedy to związał się z „Gazetą Wrocławską”. Przepracował w niej 14 lat, by w czerwcu 2021 roku wrócić do wrocławskiej „Wyborczej”. Zajmuje się w niej lokalnymi, ale i ponadlokalnymi śledztwami. W 2017 roku miał z „Gazety Wrocławskiej” trafić do „Newsweeka”, ale ostatecznie do tego nie doszło.
Średnia sprzedaż wydania papierowej „Gazety Wyborczej” w 2022 roku wyniosła 48 133 egz. (dane PBC). Z kolei na koniec grudnia ub.r. liczba subskrybentów „Gazety Wyborczej” przekroczyła próg 300 tys.