Lex Kaczyński z podpisem prezydenta

"Legalizacja dziennikarskiego bandytyzmu"

Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację Kodeksu postępowania cywilnego

Prezydent RP Andrzej Duda podpisał tzw. ustawę Lex Kaczyński, przez którą przeprosiny i sprostowania będą umieszczane w trudnych do odnalezienia miejscach. – W Polsce będzie opłacało się kłamać – uważa prof. Marcin Matczak, specjalista z zakresu teorii i filozofii prawa. – To element cynicznej strategii PiS, legalizacja politycznego i dziennikarskiego bandytyzmu – mówi „Presserwisowi” Wiesław Władyka, wykładowca dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, komentator „Polityki”.

Chodzi o ustawę zmieniająca zapisy Kodeksu postępowania cywilnego. Została opublikowana w Dzienniku Ustaw w ubiegły piątek 31 marca. Wcześniej, 9 marca, Sejm odrzucił kilkanaście poprawek Senatu, m.in. te wykreślające przepis zmieniający zasady publikacji zasądzonych przeprosin.

– Przed wyborami politycy partii rządzącej i posłuszni im dziennikarze poczują się bezkarnie. Za opluwanie i szkalowanie przeciwników politycznych kary staną się niewygórowane – ocenia prof. Wiesław Władyka.

Nowelizacja chroniąca Jarosława Kaczyńskiego?

Jak pisaliśmy w „Presserwisie”, dotychczas było tak: jeśli sąd prawomocnie stwierdzał, że ktoś nadużył wolności słowa, np. kogoś w mediach szkalował, wyrok zwykle nakazywał opublikowanie na własny koszt przeprosin we wskazanych mediach. W sytuacji, w której pozwany nie wykonywał wyroku, ofiara pomówienia mogła opublikować nakazane przez sąd przeprosiny na własny koszt, po czym żądać zwrotu pieniędzy od pozwanego.

Nowe przepisy stanowią, że jeśli pozwany nie wykona wyroku sądu, to tak poważnych sankcji wobec niego nie będzie: sąd wymierzy mu grzywnę do 15 tys. zł oraz nakaże zamieszczenie przeprosin w „Monitorze Sądowym i Gospodarczym”.

Nowelizacja zyskała nazwę Lex Kaczyński, bo – w ocenie jej krytyków – powstała, by ochronić prezesa Jarosława Kaczyńskiego przed wypłatą ponad 700 tys. zł na pokrycie kosztów przeprosin w Onecie polityka PO Radosława Sikorskiego za bezpodstawne zarzucanie mu „zdrady dyplomatycznej”. Ostatecznie spór rozstrzygnął się na drodze pozasądowej. Jarosław Kaczyński przyjął propozycję Radosława Sikorskiego, wpłacił na rzecz ukraińskiej armii 50 tys. zł, w zamian za co polityk PO odstąpił od roszczeń.

„W Polsce będzie opłacało się kłamać”

Strona rządowa nie wycofała się jednak z kontrowersyjnej nowelizacji. Zmianę miejsca publikacji przeprosin i sprostowań oraz maksymalną grzywnę w wysokości 15 tys. zł potwierdził podpisem prezydent RP Andrzej Duda.

Prof. Marcin Matczak podkreśla, że dotychczasowe przepisy pozwalały na wymierzenie kary proporcjonalnej do popełnionego czynu. – Sąd nakazywał umieszczanie sprostowań na stronach lub w programach, w których doszło do zniesławienia. Często wykup takich powierzchni lub czasu antenowego w celu publikacji oświadczenia wiązał się ze sporymi kosztami. Nowe maksimum kosztu, który poniesie uparty winowajca, wyznaczone na poziomie 15 tys. zł wydaje się w tym kontekście bardzo małe – mówi Marcin Matczak.

Profesor zauważa, że kwota jest szczególnie niska w odniesieniu do budżetu, którym dysponują np. wspierane przez rząd gazety i media publiczne. – Wyobrażam sobie sytuację, gdy polityk lub dziennikarz świadomie kłamie na temat oponenta, wzbudza sensację i osiąga cele wizerunkowe. Zasądzone przeprosiny zostaną opublikowane w „Monitorze Sądowym i Gospodarczym”, a więc w publikacji, której nikt nie czyta, a sąd skaże go na 15 tys. zł grzywny, co dla ludzi i instytucji władzy lub przez nią wspieranych jest karą niską. Dla cynicznego polityka będzie to oznaczać podwójne zwycięstwo: zdyskredytował przeciwnika pomówieniami i do końca się nie ugiął, nie przeprosił w szeroko dostępnych środkach masowego przekazu. Przez tę nowelizację w Polsce będzie opłacało się kłamać – mówi prof. Marcin Matczak.