Polska najpewniej dołączy do listy krajów, które zakazały używania urzędnikom aplikacji TikTok. Rada ds. Cyfryzacji przegłosowała wczoraj uchwałę wzywającą rząd do nakazania urzędnikom usunięcia tej aplikacji ze sprzętu kupionego za publiczne środki. W przesłanym „Presserwisowi” oświadczeniu TikTok twierdzi, że to nieporozumienie wynikające z nieznajomości struktury własności firmy.
W rekomendacjach, które Rada ds. Cyfryzacji (RdsC) przyjęła w poniedziałek 27 marca, znalazła się sugestia usunięcia aplikacji z urządzeń pracowników i członków rządu, Sejmu, Senatu, administracji publicznej i instytucji rządowych. Ma to dotyczyć urządzeń służbowych, ale też prywatnych, jeśli użytkownik korzysta na nich ze służbowych aplikacji.
TikTok może wspierać władze Chin
„Rada ds. Cyfryzacji wyraża pozytywną opinię na temat nakazu usunięcia chińskiej aplikacji TikTok przez urzędników i pracowników administracji publicznej z telefonów służbowych. Dotychczas kilka państw i instytucji nakazało posłom, pracownikom i urzędnikom usunięcie aplikacji z urządzeń służbowych oraz w niektórych przypadkach również z urządzeń prywatnych” – czytamy w stanowisku rady.
Rada ds. Cyfryzacji obawia się, że chińskie firmy technologiczne, a więc również aplikacja TikTok, mogą wspierać władze Chin oraz ich służby wywiadowcze w gromadzeniu danych na całym świecie, zwłaszcza dla celów politycznych.
W przyjętym piśmie Rada rekomenduje przegląd kluczowych dla funkcjonowania państwa systemów pod kątem obecności w nich technologii pochodzących od dostawców wysokiego ryzyka, m.in.: Huawei, ZTE, OnePlus, Realme i Xiaomi.
Przed posiedzeniem Rady Huawei skierował do jej członków pismo, w którym wzywa do zaniechania naruszeń dóbr osobistych. Chciał natychmiastowego usunięcia z dokumentu informacji o wspieraniu przez Huawei władz Chin i ich służb wywiadowczych w gromadzeniu danych, ekspansji chińskich firm technologicznych w Polsce.
Rada ds. Cyfryzacji to 19-osobowy think tank, wspierający Ministerstwo Cyfryzacji i Komitet Rady Ministrów ds. Cyfryzacji. Tworzą ją m.in. przedstawiciele organizacji branżowych.
Przesłanki przemawiające za zakazem
„Opinie Rady ds. Cyfryzacji co prawda nie są wiążące, ale Rada składa się z ekspertów w dziedzinie i dlatego zawsze z dużą uwagą się w te rekomendacje wczytujemy” – tłumaczył na antenie Polsat News sekretarz stanu ds. cyfryzacji Janusz Cieszyński.
W jego ocenie istnieją przesłanki przemawiające za zakazem. „Przede wszystkim na telefonach służbowych najlepiej pracować, a nie siedzieć na TikToku. A mówiąc zupełnie poważnie, w mojej ocenie jest tak, że korzystanie na urządzeniach służbowych z aplikacji, do których systemu działania nie mamy pewności, zawsze jest obarczone dodatkowym ryzykiem dla bezpieczeństwa informacji. Dotyczy to nie tylko TikToka” – podkreślił.
Janusz Cieszyński zaznaczył, że główne obawy co do chińskiej aplikacji dotyczą państwa pochodzenia właściciela firmy, do której należy TikTok. „Jeżeli chodzi o szczegóły działania aplikacji, to zwróciliśmy się m.in. do Komisji Europejskiej, która jako pierwsza w Europie wydała takie rekomendacje. Nie otrzymaliśmy jakichkolwiek technicznych dowodów. Mówiąc szczerze, uważam, że decyzja o ewentualnym zakazie korzystania z takiej aplikacji to będzie decyzja o charakterze politycznym, a nie technologicznym” – stwierdził.
Jako pierwsza korzystania z TikToka na służbowych urządzeniach zakazała swoim pracownikom Komisja Europejska, potem uczynił to także Parlament Europejski. Na podobne ruchy zdecydowały się takie kraje, jak USA, Kanada, Holandia, Łotwa czy Francja.
Żaczko: „Chiny nie są właścicielami TikToka”
– Uważamy, że ta opinia opiera się na fundamentalnie błędnych wyobrażeniach na temat struktury własności naszej firmy i tego, w jaki sposób zapewniamy bezpieczeństwo danych – tłumaczy Piotr Żaczko, communication manager na Europę Środkową w TikTok.
– Chiny nie są właścicielami ani TikToka, ani naszej spółki matki, obie one są zarejestrowane poza Chinami. Obie nie są w żaden sposób zależne od chińskiego rządu, nie udostępniamy także żadnych danych tamtejszym władzom. W ramach projektu Clover rozszerzamy nasze podejście do bezpieczeństwa danych w Europie poprzez dalsze zaostrzenie kontroli dostępu do danych i współpracę z europejską firmą zewnętrzną w celu przeprowadzania audytów, monitorowania i zapewniania niezależnej weryfikacji naszych działań. Pozostajemy gotowi do współpracy i chętni do pełnego spełnienia wymogów formalnych w celu wyjaśnienia wszelkich wątpliwości z właściwymi organami.
Żaczko dodaje: – ByteDance nie jest własnością Chin – 60 procent udziałów posiadają globalne fundusze inwestycyjne, takie jak Sequoia Capital czy SoftBank, 20 procent należy do właścicieli, a 20 procent mniejszych inwestorów i pracowników w opcjach na akcje. Spółka oraz jej założyciele na stałe znajdują się w Singapurze. Decydenci polityczni i organy regulacyjne w Europie słusznie koncentrują się na zrozumieniu, czy TikTok stanowi jakiekolwiek faktyczne zagrożenie dla bezpieczeństwa. Żadne dowody nie zostały jak dotąd przedstawione. Deklarujemy niezmiennie chęć współpracy, tak by w pełni zrealizować wymagania formalne. Aby obsługiwać globalną platformę i zapewnić, że korzystanie z TikToka przez naszą społeczność jest spójne, przyjemne i bezpieczne, możemy zezwolić niektórym pracownikom zdalnym na ograniczony dostęp do danych użytkowników poza Europą. Dostęp ten jest ograniczony do tych, którzy potrzebują go do wykonywania swojej pracy i podlega szeregowi restrykcyjnych kontroli bezpieczeństwa, protokołom zatwierdzania i ścisłym ograniczeniom czasowym.
Cieszyński: „TikTok nie jest największym zagrożeniem”
W poniedziałek wieczorem Janusz Cieszyński wytłumaczył na swoim Twitterze swój punkt widzenia na całą sprawę. Według niego „uchwała Rady ds. Cyfryzacji nie zmienia praktycznie nic w sytuacji TikToka w Polsce”.
Cieszyński zwrócił uwagę, że Rada jest jedynie organem doradczym i jej stanowisko nie jest wiążące dla instytucji i obywateli. „W mojej ocenie Rada, mając na uwadze zarówno doniesienia medialne jak i obowiązujące w Chinach regulacje, ostrzega przed przechowywaniem na urządzeniu z zainstalowanym Tik Tokiem wrażliwych danych wykorzystywanych przez administrację państwową. I z tak sformułowaną rekomendacją nie sposób się nie zgodzić” – napisał.
I dalej: „Czy to oznacza, że jako zwykli użytkownicy powinniśmy odinstalować Tik Toka z prywatnego sprzętu? Na pewno nie jest to największe zagrożenie, które czycha na nas w cyberprzestrzeni i można z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że jeżeli w aplikacji byłyby poważne luki bezpieczeństwa, to już dawno nie byłoby jej w oficjalnych sklepach”.