Ekke Overbeek od 20 lat mieszka w Warszawie. Uważa, że polscy dziennikarze unikają kontrowersyjnych tematów dotyczących Kościoła i Jana Pawła II. Dlatego sam się do tego zabrał.
NA ŚWIĘTOŚĆ NIE ZASŁUGUJE
O tym, że Jan Paweł II nie reagował na pedofilię w Kościele, światowe tytuły informowały od dawna.
Na przykład w połowie lat 90. czytali o tym sporo Austriacy. Na łamach tygodnika „Profil” były seminarzysta opowiadał, jak w młodości wykorzystywał go seksualnie kardynał Hans Hermann Groër (wkrótce zgłosi się więcej poszkodowanych).
To Jan Paweł II mianował go arcybiskupem Wiednia i kardynałem. Po protestach wiernych hierarcha ustąpił. Nie wiadomo, czy papież wiedział o jego występkach. Nigdy jednak oficjalnie go nie potępił, a po ujawnieniu skandalu dziękował za „lojalną i hojną służbę Kościołowi”.
W roku 2002 dziennik „The Boston Globe” publikuje artykuły o molestowaniu seksualnym dzieci przez księży katolickich w archidiecezji bostońskiej. Przestępstwa trwały latami, bo przełożeni przenosili sprawców do innych parafii. Masowego tuszowania pedofilii dopuszczał się kardynał Bernard Law, metropolita Bostonu. Zrezygnował z urzędu, ale papież dał mu schronienie w Watykanie – nie wydano go amerykańskim śledczym.
Kilka miesięcy przed śmiercią Jan Paweł II kładzie dłoń na czole klęczącego przed nim mężczyzny w sutannie. Fotografia obiega świat – fotoreporter Associated Press uchwycił moment, jak papież błogosławi Marciala Maciela Degollado. Założyciel Legionu Chrystusa miał dzieci z dwiema kobietami, molestował podległych mu duchownych. O jego skandalach było głośno za rządów Jana Pawła II, a papież do końca życia przyjmował go z honorami.
I jeszcze kardynał Theodore McCarrick. Nim został metropolitą Waszyngtonu, papież czytał skargi na niego, że molestował dorosłych seminarzystów. Nie dał im wiary i awansował McCarricka.
„The New York Times” w 2014 roku, tuż przed kanonizacją papieża, alarmował: „Biorąc pod uwagę fakt, że 30 lat jego pontyfikatu to czas makabrycznych skandali pedofilskich i prób ich groteskowego tuszowania, na świętość absolutnie nie zasługuje”.
Nad Wisłą tematu nie podejmowano – ani za życia Jana Pawła II, ani po jego śmierci. Adam Michnik miał rację. „Na pewno tematem tabu jest papież i wszystko, co wokół niego” – mówił w 2001 roku. Słowa naczelnego „Gazety Wyborczej” przez 20 lat zachowały aktualność.
Overbeek dziś: – Jana Pawła II nie pokazuje się jako człowieka, który miał też swoje słabości. Wciąż dominuje hagiograficzna retoryka.
SIĘ NIE POLEMIZUJE
Holendrowi łatwo mówić. Gdy w 1970 roku przychodzi na świat w demokratycznym i zasobnym kraju, na polskim Wybrzeżu wojsko i milicja strzelają do robotników.
Gdy w październiku 1978 roku nad Wisłą każde dziecko wie, że Polak został papieżem, ośmioletni Ekke zbiera figurki rycerzyków. O rzymskim konklawe nie ma pojęcia, podobnie jak wielu jego rodaków. – W Holandii to nie był wielki temat – mówi. O Janie Pawle II usłyszy w 1985 roku, gdy papież przyjedzie do jego kraju. To za sprawą oburzenia: protestancka Holandia witała głowę Kościoła katolickiego transparentami: „Pope go home!”.
Tymczasem żyjący za żelazną kurtyną Polacy stoją w kolejkach do sklepów i słuchają ogłupiającej propagandy o przyjaźni ze Związkiem Radzieckim. Nauczyciele, urzędnicy, żołnierze, milicjanci po kryjomu chrzczą dzieci, bo partia walczy z religią.
W czerwcu 1979 roku przyjeżdża Jan Paweł II i wszystko się odmienia. W Warszawie modli się o „odnowę oblicza tej ziemi”, w Gnieźnie upomina o narody znajdujące się pod sowiecką dominacją. Rządowe radio i telewizja transmitują papieskie msze z lekkim poślizgiem, żeby wyciszyć burzę oklasków. Kamery tak kadrują uczestników spotkań z papieżem, żeby nie było widać tłumów.
Sierpień 1980. Stoczniowcy portret papieża wieszają obok obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Porozumienie z władzą Wałęsa podpisuje wielkim długopisem z podobizną Jana Pawła II.
W stanie wojennym na znak solidarności z ciemiężonymi rodakami papież zapala świeczkę w oknie Pałacu Apostolskiego. A gdy przyjeżdża znów do ojczyzny, już na lotnisku rzuca Jaruzelskiemu w twarz, że Polska cierpi, mówi o więźniach, w kościele kapucynów tuli matkę zamordowanego przez milicjantów maturzysty, powtarza zakazane słowo „solidarność”.
W wolnej Polsce papieskie pielgrzymki są ogólnonarodowym i państwowym świętem. Nawet gdy rządzą postkomuniści, papież przyjmowany jest z honorami. Atmosfera uniesienia udziela się też mediom. Aż zachodni dziennikarze zarzucają polskim żurnalistom, że wizyty papieża relacjonują na kolanach. – W holenderskich mediach był zdecydowanie większy dystans – zauważa Overbeek.
No, były małe zgrzyty.
Jak ten w 1991 roku. W Kielcach papież mówi o ochronie życia. Podnosi głos. W pluralistycznym już społeczeństwie nie wszystkim się to podoba.
Albo jak ten w roku 1995. „Tygodnik Powszechny” świętuje 50-lecie, a Jan Paweł II – wierny czytelnik pisma, kiedyś współpracownik – pisze do redaktora Jerzego Turowicza list. Polska ma za sobą wojnę religijną (spierano się o miejsce Kościoła w państwie, o aborcję). „W tym trudnym momencie Kościół w »Tygodniku« nie znalazł, niestety, takiego wsparcia i obrony, jakiego miał poniekąd prawo oczekiwać; »nie czuł się dość miłowany«” – papież wypomina Turowiczowi.
Ten odpowiada: „Ale – niech mi wolno będzie powiedzieć, że jeśli Kościół, rozumiem, polski Kościół, czuł się – jak mówi Ojciec Święty – »nie dosyć przez nas miłowany«, to nie musi to oznaczać, że myśmy ten Kościół nie dosyć miłowali!”.
Z Ojcem Świętym się nie polemizuje – reakcję Turowicza krytykuje kler.
Teza, że „z Ojcem Świętym się nie polemizuje”, zadziała też w drugą stronę. Gdy przed referendum unijnym kościelna prawica z o. Rydzykiem na czele sprzeciwia się wejściu do Unii Europejskiej, papież zamyka im usta jednym zdaniem. „Od unii lubelskiej do Unii Europejskiej” – mówi do rodaków na placu Świętego Piotra. Rydzyk milknie.
Najwybitniejszy Polak, pomógł obalić komunizm – taka narracja dominuje w ojczyźnie Karola Wojtyły. Do tego szlachetny jako człowiek: przebaczył swemu niedoszłemu zabójcy. No i który papież opowiadał, że zajadał się kremówkami?
Gdy na pogrzebie żałobnicy skandowali „santo subito” (natychmiast święty), w kraju papieża przyjęto to jako oczywistość. Wszak wielu rodaków już za życia uważało go za świętego.
Jana Pawła II obśmiewa tylko Jerzy Urban i jego satyryczny tygodnik „Nie”. Ale naczelny pisma to znienawidzony „Goebbels stanu wojennego”, cynik, obrazoburca – mało kto traktuje go poważnie.
***
To tylko fragment tekstu Stanisława Zasady. Pochodzi on z najnowszego numeru „Press”.