Takie rekordy oglądalności zdarzają się rzadko: relację BBC z pogrzebu królowej Elżbiety II przez co najmniej trzy minuty oglądało 32,5 mln widzów. Najwięcej, bo 22,4 mln, przyklejonych było do telewizorów, gdy kondukt żałobny zmierzał w kierunku Opactwa Westminsterskiego. To dla brytyjskiego nadawcy publicznego najlepszy wynik od sierpnia 2012 roku, gdy odbywała się ceremonia zamknięcia igrzysk olimpijskich w Londynie. Podobną, niemal 23-milionową widownię, przyciągnął do BBC pogrzeb księżnej Diany w 1997 roku oraz jej słynny wywiad z dziennikarzem stacji Martinem Bashirem. 20 listopada 1995 roku na oczach milionów widzów Lady Di przyznała się do bulimii, samookaleczania i romansu z wojskowym Jamesem Hewittem. Przez długie 54 minuty księżna prała rodzinne brudy, mówiła o romansie męża z Camillą (stąd słynny cytat: „W tym małżeństwie było nas troje, więc było trochę tłoczno”) i przekonywała, że Karol III nie nadaje się do bycia królem. Na sprzedaży licencji na emisję tego wywiadu – jedynego udzielonego przez Dianę stacji telewizyjnej – BBC zgarnęła 1,4 mln funtów. Tylko że to pieniądze w całości zarobione na oszustwie.
RACHUNEK ZA ABORCJĘ
Jak wynika z tzw. raportu Dysona, przygotowanego w zeszłym roku na zlecenie BBC, Martin Bashir zwabił księżną, wykorzystując jej lęk przed intrygami. Aby zdobyć najpierw zaufanie jej brata, Charlesa Spencera, dziennikarz pokazał mu sfałszowane wyciągi bankowe, z których wynikało, że szef jego ochrony Alan Waller szpiegował Dianę i sprzedawał prasie informacje na jej temat. Dziennikarz, pracujący dla programu śledczego „Panorama”, przekonywał również, że Diana jest na celowniku brytyjskiego wywiadu i zawiązał się spisek, by ją zabić. Sfabrykował nawet rachunek za zabieg aborcji, której jakoby miała dokonać opiekunka synów Diany – Tiggy Legge-Bourke, rzekomo romansująca z Karolem III.
Jak wynika z ustaleń raportu Dysona, po pierwszym spotkaniu z Bashirem brat księżnej Diany zadzwonił do redaktora „Panoramy” BBC Steve’a Hewletta i spytał go o autentyczność przedstawionych mu informacji. Ten odparł, że poręcza za swojego dziennikarza, „jednego z najlepszych w zespole”.
Według ustaleń raportu Martin Bashir wrobił w przygotowanie fałszywych wyciągów bankowych grafika Matta Wiesslera, współpracującego z BBC jako freelancer. Dziennikarz poprosił go o przedstawienie graficzne dokumentów, nie mówiąc, do czego mają mu one posłużyć. Wątpliwości grafika wzbudził fakt, że widniejąca w zestawieniu kwota salda różniła się od zsumowanych wartości przelewów. Wśród wystawców jednego z rachunków figurowała spółka z New Jersey, Penfolds Consultants, której nazwa pojawiła się już w innym programie śledczym realizowanym przez Bashira. To skłoniło Wiesslera do skonsultowania się w tej kwestii z producentem i dziennikarzem „Panoramy” Markiem Killickiem.
Jak mówi mi po latach Killick, wyciągi bankowe od razu wzbudziły jego podejrzenia.
– Penfolds Consultants to spółka mająca powiązania z brytyjskim trenerem piłki nożnej Terrym Venablesem, o którym robiliśmy z Martinem dokument dla „Panoramy”. Wydawało mi się niemożliwe, by taka firma realizowała przelew do tego samego odbiorcy co News International. Pomyślałem wtedy, że Bashir może chcieć posłużyć się wyciągami, by przekonać do siebie Charlesa Spencera – wspomina Killick, który następnego dnia spotkał się z dziennikarzem na firmowej stołówce i spytał go, do czego potrzebne mu są te dokumenty. Bashir odmówił odpowiedzi, dodając, że „to nie jest jego interes”.
– Zaledwie dobę później usłyszałem, że szefostwo chce mieć w zespole „Panoramy” wyłącznie lojalnych pracowników i zostałem zwolniony – wspomina Killick. – Wokół mojej osoby zbudowano narrację, że zazdroszczę Martinowi sukcesów i dlatego robię mu problemy – wspomina Killick, który po tamtych wydarzeniach musiał na dobre pożegnać się z działem newsowo-krajowym BBC. Dopiero z czasem wychodził sobie w stacji stanowisko redaktora programów konsumenckich Watchdog oraz Rogue Traders.
Zlecenia dla BBC z dnia na dzień stracił grafik Matt Wiessler, który po nieudanej walce o pozostanie w zawodzie założył sklep z rowerami.
Mark Killick: – Kadra zarządzająca „Panoramy” nie była w stanie zaakceptować prawdy, więc uznała, że za ten szwindel zapłacą sygnaliści. Stacja nie zachowała się tak jak Rupert Murdoch, który zamknął tabloid „News of the World”, gdy okazało się, że dziennikarze włamywali się do telefonów komórkowych celebrytów.
SZLACHETNY CZŁOWIEK
Kluczowy dla zamiecenia sprawy pod dywan był również szef sekcji krajowej BBC Tony Hall. Gdy już po emisji wywiadu, w marcu 1996 roku, brytyjski dziennik „Mail” napisał, że Bashir mógł posłużyć się sfałszowanymi wyciągami bankowymi, Hall zarządził wewnętrzne śledztwo, które nie wykazało nieprawidłowości. Na podstawie dochodzenia opartego na relacjach samego Bashira uznał, że jest on „szczerym i szlachetnym człowiekiem”. Szef BBC News nie pofatygował się nawet, by porozmawiać z bratem Diany, Charlesem Spencerem, i zataił przed zarządem stacji kontrowersyjne okoliczności, w jakich doszło do wywiadu. Gdy 28 kwietnia 1996 roku dziennik „Sunday Times” wytknął BBC, że żaden z jej programów radiowych i telewizyjnych nie podjął tematu wyciągów bankowych Bashira, redaktorzy stacji Radio 4 dostali e-mail. Instrukcje od kierownictwa działu krajowego były jednoznaczne: „Jeśli ktoś będzie pytał o Bashira, odpowiadamy, że to nie jest dla nas interesujący temat”.
Dopiero w zeszłym roku Tony Hall przyznał przed parlamentem brytyjskim, że popełnił błąd, nie zwalniając Bashira. Wyjawił, że dziennikarz powiedział mu o sfałszowanych wyciągach bankowych, ale rzekomo zarzekał się, że nie pokazał ich bratu Diany. „Wyglądał na skruszonego, zagubionego i mało doświadczonego. Dlatego zamiast go zwalniać postanowiłem dać mu drugą szansę. Teraz, w świetle tego, co wiem o Bashirze, przyznaję, że moja ocenia była błędna. Zaufaliśmy mu, a nie powinniśmy tego robić”.
JAZDA BEZ TRZYMANKI
– Nie miałem świadomości, że BBC prowadzi w sprawie Bashira wewnętrzne śledztwo – mówi mi Tim Luckhurst, który w 1996 roku był redaktorem programów newsowych w BBC Scotland, a dziś jest profesorem dziennikarstwa i dyrektorem South College na Durham University. – Ani mnie, ani moim kolegom nie przyszło nawet do głowy, że Bashir mógł zdobyć wywiad z księżną Dianą w nieuczciwy sposób. Oczywiście wydawało mi się dziwne, że to on namówił ją na rozmowę, choć nie zajmował się wcześniej takimi tematami i nie miał dobrze zbudowanych kontaktów. Myślałem jednak, że ta rozmowa była efektem współpracy między BBC a rodziną królewską, która ufała stacji w przeciwieństwie do tropiących skandale tabloidów – tłumaczy Luckhurst. I dodaje, że kulisy sprawy poznał dopiero po opublikowaniu w zeszłym roku raportu na zamówienie BBC. Wydarzenia z 1995 roku prześwietlił były sędzia Sądu Najwyższego Lord Dyson, który na podstawie analizy dokumentów i rozmów ze świadkami sporządził 127-stronicowy raport. O przeprowadzenie niezależnego śledztwa przez długie lata zabiegał m.in. Charles Spencer.
Tim Luckhurst: – Dziwi mnie fakt, że redaktor Steve Hewlett nie zweryfikował informacji pozyskanych przez Bashira. Pracując jako redaktor programów w BBC Scotland, zawsze prosiłem dziennikarzy o przekazanie mi dowodów i listy osób, do których dotarli. W wytycznych BBC figurował również wymóg dotyczący poinformowania rozmówcy, w jakim celu prowadzony jest wywiad i w jaki sposób zostanie on wykorzystany. Bashir zawiódł na każdym polu i zastanawia mnie fakt, że Hewlett zaufał stosunkowo mało doświadczonemu dziennikarzowi – dodaje Luckhurst.
Mark Killick: – Rozmowa z księżną Dianą była pierwszym wywiadem Martina w formule jeden na jeden. Wcześniej realizował tylko materiały śledcze i to zawsze w duecie z producentem. Od początku dziwiło mnie, że przy wywiadzie z Lady Di pracował w pojedynkę. Pewnie wierzył, że jego kłamstwa nigdy nie wyjdą na jaw.
NAGRODA DLA KŁAMCY
W czasie gdy Killick i Wiessler próbowali odnaleźć się na bezrobociu, Martin Bashir rozkręcał swoją karierę na Wyspach. Wyróżniony za rozmowę z Dianą prestiżową nagrodą BAFTA, zdobył rozgłos jako dziennikarz od ekskluzywnych wywiadów. W 1998 roku nakłonił do rozmowy Louise Woodward, brytyjską nianię, skazaną w USA za zabicie ośmiomiesięcznego chłopca. Rok później, już po transferze do brytyjskiej stacji ITV, Bashir rozmawiał z piątką podejrzanych o zabicie w Londynie czarnoskórego nastolatka Stephena Lawrence’a. W 2003 roku dziennikarz zasłynął dzięki realizacji filmu dokumentalnego o Michaelu Jacksonie. Podczas zdjęć kręconych na jego kalifornijskim ranczu Neverland piosenkarz wyznał przed kamerami, że sypiał w jednym łóżku z dziećmi, w tym z gwiazdą „Kevina samego w domu” Macaulayem Culkinem. „Co jest złego w dzieleniu się miłością?” – pytał Bashira Jackson, przekonując, że spanie z dziećmi nie ma podtekstu seksualnego i tylko „stuknięci rodzice” będą się go doszukiwać. Na piosenkarza, który dekadę wcześniej oskarżony został o molestowanie 13-letniego chłopca, wylała się fala krytyki. Dostało się również Bashirowi: niektórzy zarzucali mu solidaryzowanie się Jacksonem, inni zaś, jak dziennikarze „The New York Times” czy „USA Today”, pisali o jego „nadmiernej wścibskości” i „bezlitosnej interesowności skrytej pod maską współczucia”. Wiele lat później bratanek Jacksona, Taj, zarzucił Bashirowi manipulację: „Wujek czuł się przy nim bezpiecznie (…) i traktował go jak przyjaciela. Dopiero podczas postprodukcji Bashir wbił mu nóż w plecy” – twierdził Taj.
O dwulicowości dziennikarza i jego darze zjednywania sobie ludzi pisał na łamach „The Guardian” Jonathan Maitland, który pod koniec lat 90. pracował z Bashirem przy programie stacji ITV – „Tonight”. „Potrafił schlebiać innym, ale to nie były szczere słowa” – przekonywał Maitland, który przywołał w „Guardianie” relację ówczesnego reportera „Panoramy” Toma Mangolda. Bashir opowiedział mu o swoim bracie, który rzekomo przed śmiercią zagrzewał go do kariery w BBC i stania się drugim Tomem Mangoldem.
„Zadowolony Tom opowiedział tę historię Johnowi Humphrysowi (innemu prowadzącemu program „Tonight” – red.). Okazało się, że Martin opowiedział mu dokładnie tę samą historię, zmieniając jedynie imię” – pisze Jonathan Maitland, przyznając, że oprócz kłamania jak z nut Bashir miał we krwi dużą determinację.
„Zazdrościłem mu zrealizowania dokumentu z Jacksonem, podobnie jak wcześniejszej rozmowy z księżną Dianą. Też próbowałem umówić się na wywiad z Jacksonem, ale poddałem się po kilku esemesach z jego przyjacielem Uri Gellerem” – pisze Maitland, który 19 lat temu w wywiadzie dla „The Sydney Morning Herald” ironizował, że „Bashirowi nie zależało na sławie”. „On po prostu lubi ten szum wokół siebie, gdy zdobywa kolejny duży wywiad” – przekonywał, dodając, że Martin Bashir znany jest z niezwykłej determinacji. Bez niej synowi pakistańskich imigrantów trudno byłoby ukończyć celująco studia na Uniwersytecie w Southampton i wychodzić sobie kontrakt w BBC, zdominowanym przez białych dziennikarzy z klasy średniej. Jak twierdzi Jonathan Maitland, Bashir jako dziennikarz nie odpuszczał: Michaela Barrymore’a – brytyjskiego aktora i komika oskarżonego o zabójstwo – namawiał do wywiadu przez dwa lata, a nad dokumentem o Jacksonie podobno pracował aż przez pięć lat.
„AZJATYCKIE LASKI”
Film dokumentalny „Living with Michael Jackson” obejrzało 15 mln Brytyjczyków i 38 mln Amerykanów, co stało się dla Bashira przepustką do kariery za oceanem. W 2004 roku dziennikarz podpisał kontrakt z telewizją ABC i przeprowadził się do Nowego Jorku. Dostał do współprowadzenia wieczorny program „Nightline” i robił materiały do programu „20/20”, dla którego m.in. rozmawiał z Victorem Conte’em, szefem laboratorium zamieszanego w słynną historię dopingu lekkoatletki Marion Jones.
Nieskazitelny wizerunek Bashira jako półboga od wywiadów zaczął się sypać dopiero w 2008 roku. Dziennikarz podpadł seksistowskimi żartami na bankiecie organizowanym dla amerykańskich dziennikarzy azjatyckiego pochodzenia. Stojąc obok współprowadzącej program „Nightline” Juju Chang, powiedział, że cieszy się z zaproszenia do grona „azjatyckich lasek” i całe szczęście, że podium, przy którym stoi… zasłania go od pasa w dół.
Wygwizdany przez widownię Bashir za swoje słowa publicznie przeprosił i spokojnie przepracował kolejne dwa lata w telewizji ABC. Po raz kolejny zszokował w 2013 roku, gdy już jako prowadzący autorski program w MSNBC „Martin Bashir” zaatakował byłą gubernatorkę Alaski Sarah Palin.
Na oczach milionów widzów nazwał ją „światowej klasy idiotką”, zasługującą na wepchnięcie jej do ust ludzkich odchodów, co było kiedyś karą stosowaną wobec niewolników. Bashir w pokrętny sposób nawiązał do słów Sarah Palin, która amerykański dług publiczny porównała do swego rodzaju formy niewolnictwa. Tym razem przeprosiny nie wystarczyły: na fali skandalu dwa tygodnie później Bashir odszedł z amerykańskiej stacji.
JA TYLKO POŻYCZAM
Brytyjski dziennikarz nie byłby jednak sobą, gdyby nie spadł na cztery łapy. W 2016 roku powrócił na stare śmieci, dostając stanowisko korespondenta BBC ds. religii – tematu, którym zajmował się przed dołączeniem do programu „Panorama” w 1992 roku.
Bashira, absolwenta teologii na King’s College London, zrekrutował po latach były przełożony Tony Hall (ówczesny dyrektor generalny stacji) oraz szefowie sekcji newsowych James Harding i Jonathan Munro. Ten ostatni oświadczył publicznie, że do ponownego zatrudnienia Bashira przekonało go „doświadczenie dziennikarskie i renoma, jaką cieszy się on w środowisku”. Jak wykazało potem wewnętrzne śledztwo BBC, rekrutacja na korespondenta ds. religii była fikcją. Ofertę pracy na tym stanowisku opublikowano w serwisie internetowym stacji, gdy Bashir był już po serii spotkań przy kawie z kadrą zarządzającą. Ogłoszenie wisiało na stronie zaledwie przez sześć dni, a w wewnętrznej rekrutacji wśród pracowników krążyło przez 12 dni.
– Nikt z branży nie mógł uwierzyć, że Bashir wrócił do BBC, i to jako dziennikarz zajmujący się religią i etyką! – oburza się Dorothy Byrne, która w tamtym okresie była szefową newsów i spraw krajowych w telewizji Channel 4. Jak zaznacza w rozmowie z „Press”, sytuacja była tym bardziej kuriozalna, że przekręt z wywiadem z 1995 roku to niejedyne dziennikarskie przewinienie Bashira na Wyspach. Byrne przywołuje przypadek, gdy Bashir jeszcze jako reporter BBC relacjonował sprawę gwałtu i zabójstwa dwóch dziewięciolatek z Brighton. W trakcie dziennikarskiego śledztwa przekonał matkę jednej z dziewczynek, by pożyczyła mu zakrwawiony kawałek ubrania córki. Twierdził, że odda go na badania DNA, po czym nigdy tego nie zrobił. Dopiero w zeszłym roku, po 30 latach od tamtych wydarzeń, szefostwo BBC przeprosiło matkę ofiary za zagubienie materiału, być może kluczowego dla ustaleń śledczych.
Dorothy Byrne przekonuje, że takich manipulacji ze strony Bashira mogło być więcej. Odnosi się przy tym do listu z 2000 roku, do którego dotarli dziennikarze Channel 4 pracujący nad dokumentem „Diana: The Truth Behind the Interview”. Z korespondencji wynika, że ówczesny szef działu krajowego BBC Peter Horrocks oskarżał Bashira o oczernianie byłych kolegów z „Panoramy”. W liście skierowanym do szefa stacji ITV, ówczesnego pracodawcy Bashira, Horrocks tłumaczył, że ten nakłamał Scotland Yardowi, jakoby BBC przywłaszczyło sobie materiał dowodowy w sprawie zamachowca z Londynu Davida Copelanda. Bashir miał też kłamać w innej sprawie kryminalnej dotyczącej seryjnego mordercy Harolda Shipmana. Z listu wynika, że dziennikarz mówił rodzinom ofiar, by nie udzielały wywiadu BBC, bo ta na pewno wyemituje swój materiał jeszcze przed rozpoczęciem procesu.
Dorothy Byrne: – To było właśnie coś, co Martin Bashir robił najlepiej. Uciekał się do sztuczek i oczerniał innych, by zdobyć materiał przed konkurencją. Nigdy nie słyszałam o podobnym przypadku w brytyjskiej telewizji. Nasi dziennikarze telewizyjni pracują według najwyższych standardów etycznych i dlatego ta historia wywołała tak duże oburzenie na Wyspach.
DOBRA OKAZJA
Martin Bashir doigrał się dopiero w maju 2021 roku. Zaledwie tydzień przed upublicznieniem wyników śledztwa w sprawie jego wywiadu z księżną Dianą odszedł z BBC, powołując się na problemy zdrowotne. Wcześniej przez kilka miesięcy był na zwolnieniu lekarskim: jak informowała stacja, po zachorowaniu na COVID-19 miał problemy z sercem i przeszedł serię operacji. Odchodząc z BBC, Bashir przeprosił za kontrowersyjny wywiad synów księżnej Diany – Williama i Harry’ego. „Poprosiłem o sporządzenie wyciągów bankowych. To było głupie z mojej strony i bardzo tego żałuję” – wydusił z siebie Bashir, przekonując jednocześnie, że swoim wywiadem nie wyrządził nikomu krzywdy.
Oficjalnie przeprosiny w sprawie przekrętu Bashira wystosowało za to BBC – nie tylko do członków rodziny królewskiej, ale także byłej niani Williama i Harry’ego, a także sygnalistów Marka Killicka i Matta Wiesslera. Cała trójka dostała od stacji odszkodowanie. Na początku września 2022 roku szefostwo BBC przekazało całość dochodów uzyskanych ze sprzedaży wywiadu na wsparcie organizacji pomocowych związanych z księżną Dianą. Dyrektor generalny BBC Tim Davie zarzeka się również, że stacja już nigdy nie wyemituje tego materiału.
Mark Killick: – Mam nadzieję, że stacja przetrwa ten kryzys, ale uważam za błąd, że tak długo zwlekała z rozliczeniem się z przeszłością. Najgorsze jest to, że kiedyś naprawdę lubiłem Martina Bashira. Gdy razem pracowaliśmy, nie zauważyłem, żeby zachowywał się nieetycznie. Myślę, że dopiero gdy pojawiła się okazja na prestiżowy wywiad, całkowicie puściły mu hamulce – stwierdza.
Dopiero dziś, po 27 latach od emisji rozmowy z księżną Dianą, Martin Bashir popadł w niełaskę i zniknął z mediów. W ciągu ostatniego roku pojawiał się w nich tylko kilkakrotnie, gdy na londyńskich ulicach zrobili mu zdjęcia paparazzi. Karma wraca.
***
Ten tekst pochodzi z archiwalnego wydania magazynu „Press”.