Andrzeja Poczobuta skazał Sąd Obwodowy w Grodnie. Był oskarżony o nawoływanie do sankcji przeciwko Białorusi i o podżeganie do niepokojów społecznych. Prokuratura zarzucała mu też, że nazwał w mediach atak ZSRR na Polskę w 1939 roku agresją, że wypowiadał się w obronie polskiej mniejszości na Białorusi i że pisał do „Gazety Wyborczej” o białoruskich protestach w 2020 roku i do „Magazynu Polskiego” o Anatoliju Radziwoniku, jednym z dowódców polskiego podziemia antykomunistycznego i niepodległościowego w Grodnie.
Po ogłoszeniu wyroku portal Związku Polaków na Białorusi opublikował na swoich stronach wszystkie plansze wystawy „Andrzej Poczobut. Prześladowany za POLSKOŚĆ”, która od 25 stycznia jest prezentowana w gmachu Sejmu w Warszawie.
– Ten wyrok to zemsta Łukaszenki – skomentował na antenie Tok FM Franciszek Wiaczorka, główny doradca liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej.
Wyrok grodzieńskiego sądu nie jest prawomocny. – Teoretycznie istnieje możliwość odwołania się od niego. Ale z praktyki wynika, że szanse na złagodzenie kary w apelacji od politycznego wyroku są zerowe. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby więzień polityczny miał złagodzoną karę – mówi „Presserwisowi” Aleksy Dzikawicki, szef programów informacyjnych TV Biełsat.
– Nie zdziwiłabym się, gdyby władze białoruskie przedłużyły jeszcze tę karę w trakcie jej trwania – mówi Agnieszka Romaszewska-Guzy, szefowa Biełsatu. – Taka praktyka jest bardzo częsta.
Kolonie karne na Białorusi są oficjalnie nazywane koloniami roboczo-poprawczymi. Jest ich 16 i wywodzą się bezpośrednio ze stalinowskiego systemu gułagów. Białoruś ma trzy typy kolonii karnych – o zwykłym, wzmocnionym i zaostrzonym rygorze. – Różnice między nimi dotyczą kwot, jakie można wydać w lokalnym sklepie, liczby widzeń z bliskimi czy wielkości i liczby paczek, jakie więźniowie mogą otrzymywać, co oznacza przede wszystkim dostęp do żywności. Wszyscy widzieliśmy na zdjęciach, jak zagłodzony w areszcie został Andrzej Poczobut – zwraca uwagę Agnieszka Romaszewska-Guzy. – W kolonii karnej więźniowie muszą pracować, a w więzieniu siedzą cały czas w celi – dodaje dziennikarka.
– Jesteśmy w stałym kontakcie z rodziną Andrzeja Poczobuta tu w Polsce i na Białorusi. Oficjalna pomoc na Białorusi jest mocno utrudniona i ograniczona przez reżim. Natomiast staramy się, by Andrzej dostawał sygnały, że nie zapomnieliśmy o nim i jego bliskich – mówi Bartosz T. Wieliński, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, której dziennikarzem Andrzej Poczobut wciąż pozostaje.
„Gazeta” planuje manifestację w Warszawie w obronie Poczobuta. Ma się odbyć 25 marca – w rocznicę aresztowania dziennikarza.
– Przyłączymy się do tej manifestacji – mówi Jerzy Jurecki, wydawca „Tygodnika Podhalańskiego” i członek Rady Wydawców Stowarzyszenia Gazet Lokalnych. – Andrzej jest moim przyjacielem, a przez wiele lat był też jurorem konkursu SGL dla dziennikarzy lokalnych. Spróbujemy w porozumieniu z innymi wydawcami znaleźć sposób, by wesprzeć jego rodzinę – dodaje Jurecki.
W środę wieczorem, poprzez aklamację, polscy posłowie przyjęli uchwałę o treści: „Sejm RP zdecydowanie potępia skazanie Andrzeja Poczobuta w pokazowym procesie na 8 lat więzienia. Wyrok ten stanowi kulminację trwających od początku 2021 r. represji władz białoruskich wymierzonych w mniejszość polską na Białorusi”.
Andrzej Poczobut, członek zarządu Związku Polaków na Białorusi, współpracownik „Gazety Wyborczej” i TVP, Dziennikarz Roku 2011 i 2021, został zatrzymany 25 marca 2021 roku. Od tamtego czasu, przez blisko dwa lata przebywał w areszcie. Według białoruskiego prawa sąd zaliczył mu czas aresztu na poczet orzeczonej kary w stosunku półtora dnia za każdy dzień aresztowania. Oznacza to, że Andrzej Poczobut będzie mógł opuścić kolonię karną w 2028 roku.