Radio Łódź zamilkło na 1,5 godziny, bo nie miał kto uruchomić zasilania awaryjnego

W poniedziałek przed południem w siedzibie radia nie było nikogo, kto potrafiłby uruchomić zasilanie awaryjne

W poniedziałek przed południem Radio Łódź na około 1,5 godziny zaprzestało emisji. Nie działała też strona internetowa radia. Powodem była awaria prądu, a w stacji nie było osoby, która potrafiłaby uruchomić zasilanie awaryjne.

„W związku z rozległą awarią sieci energetycznej, z przyczyn niezależnych od nas, program Radia Łódź czasowo nie był emitowany. Za utrudnienia przepraszamy” – poinformowano w poniedziałek po 12 na profilu rozgłośni na Facebooku.

Słuchacze radia pod komunikatem pytali, czy stacja nie ma własnego agregatu. „Tym bardziej, że w sytuacji kryzysowej publiczne radio będzie pewnie jednym z kanałów przekazywania informacji dla ludności” – napisał jeden ze słuchaczy.

Jak ustalił „Presserwis”, stacja jest w takich przypadkach przygotowana na nadawanie awaryjne, ale w poniedziałek przed południem w jej siedzibie nie było nikogo, kto potrafiłby je uruchomić. Jedyny elektryk Radia Łódź przebywał bowiem na urlopie.

W związku z tym przez około 90 minut sygnał w ogóle nie był nadawany. – Następnie uruchomiono emisję zastępczą z wykorzystaniem wozu satelitarnego, ustawionego przed siedzibą radia. Działalność studia emisyjnego wznowiono dopiero po 15 – mówi nam jeden z pracowników radia. Inny dodaje: – Cała ta sytuacja to był chaos i brak jakichkolwiek decyzji.

Arkadiusz Paluszkiewicz, prezes zarządu Radia Łódź, nie odpowiedział na nasze pytanie o awarię, w tym o to, czy publiczna rozgłośnia nie powinna być zabezpieczona na wypadek braku prądu, oraz czy stacja wdroży rozwiązania, aby zapobiec takim sytuacjom w przyszłości.

Przypomnijmy, że na początku stycznia br. Arkadiusz Paluszkiewicz ogłosił nową strukturę organizacyjną radia. Zlikwidowano w niej stanowisko dyrektora techniki i administracji, które zajmował Sławomir Szychowski, przewodniczący jednego z radiowych związków zawodowych.