– Jest to dla mnie chyba najtrudniejsze zadanie w ciągu kilku ostatnich lat, ponieważ tydzień temu wydarzyło się wokół tej nagrody w moim życiu coś tak bardzo nieprzyjemnego i przemocowego, że, dziękując jury, dziękując wszystkim państwu za przeczytanie tego tekstu, niestety nie mogę tej nagrody przyjąć – stwierdziła Agnieszka Szpila na scenie.
Szpila jest pisarką i matką dwójki dzieci z autyzmem. W nagrodzonym tekście „Gdzie są te dzieci? W dupie!” opisuje sytuację opiekunów osób z niepełnosprawnością, którzy muszą rezygnować z jakiegokolwiek legalnego zarobku, w tym wpływów z praw autorskich, gdyż pobierają tzw. świadczenie pielęgnacyjne.
„Jedynym naszym zajęciem ma być „poświęcenie życia” tym, których rząd nakazuje nam rodzić, zaostrzając ustawę antyaborcyjną. Bo przecież polski rząd – każdy od upadku komuny – chroni życie. Nieważne, że tylko w formie zarodka. Zarodek jest przecież milszy od dziecka. Nie pyskuje, nie chodzi na protesty, nie koryguje płci, nie dokonuje apostazji, nie głosuje na wrogów, nie krzyczy „wypierdalać” – pisała w nagrodzonym tekście.
Po informacji, że została nominowana do nagrody, Agnieszka Szpila dwukrotnie dzwoniła do przewodniczącego jury Grand Press Andrzeja Skworza z wnioskiem o danie jej więcej czasu na scenie niż pozostałym laureatom, gdyż chce „w związku z transmisją telewizyjną przekazać polskim dziennikarzom siedem najważniejszych tematów związanych z osobami z niepełnosprawnością”.
Po usłyszeniu odmowy z powodu niefaworyzowania nikogo z laureatów, zrezygnowała z przyjęcia nagrody. 5 tysięcy złotych zasili konto stowarzyszenia pomagającego rodzinom dzieci ze spektrum autyzmu.
– Z ubolewaniem przyjęłam decyzję Agnieszki Szpili. Jako organizatorka gali żałuję, że nie wykorzystała czasu, jaki dajemy wszystkim laureatom na poruszenie istotnych dla nich tematów, ale rozumiem, czemu wybrała taką formę ekspresji. Sama, jako matka dziecka ze spektrum autyzmu, wiem, że problem jest istotny, dlatego wierzę, że nie tylko „Press”, ale też inne media w Polsce poświęcą mu należytą uwagę – skomentowała prezeska fundacji Grand Press, Weronika Mirowska.