„Ostatni konwój humanitarny Wyborczej dostał się pod ostrzał. Rosjanie strzelali do samochodów z Czerwonym Krzyżem. Ze względów bezpieczeństwa informację o tym publikujemy dopiero teraz, po powrocie do Polski” – napisał na Twitterze dziennikarz Wojciech Czuchnowski. Był pierwszym, który poinformował o zdarzeniu. Zamieścił również zdjęcia ostrzelanej furgonetki.
„Na własnej skórze przekonaliśmy się, że znak Czerwonego Krzyża, jakim wyraźnie oznaczone były nasze samochody, nie stanowi żadnej ochrony przed ostrzałem. Przeciwnie – zdaniem mieszkańców Dworicznej zostaliśmy ostrzelani właśnie dlatego, że przyjechaliśmy z pomocą” – napisał później Czuchnowski w relacji zamieszczonej na Wyborcza.pl. Dziennikarz relacjonuje też sytuację, gdy rozładunek konwoju odbywał się pod ostrzałem, zmuszającym wszystkich do ucieczki do schronów.
– Potem żołnierze towarzyszący konwojowi powiedzieli nam, że to był ostrzał z pojedynczego czołgu, który miał nas zastraszyć – mówi Czuchnowski w rozmowie z „Presserwisem”. Jego zdaniem Rosjanie z daleka musieli rozpoznać zagraniczne samochody, ponieważ ukraińskie są albo pomalowane w maskującą zieleń, albo pookrywane płachtami maskującymi.
Wojciech Czuchnowski w rejonach konfliktu bywał wielokrotnie, w Ukrainie do tej pory siedmiokrotnie, ale przyznaje, że tak blisko ostrzału znalazł się po raz pierwszy. Opowiada, że kiedy po trzech eksplozjach nastała cisza, uczestnicy konwoju sprawdzili samochody. Okazało się, że odłamki poprzechodziły przez szyby i karoserie. Uczestnicy konwoju znaleźli je w środku. Jeden utkwił w zagłówku fotela, na którym podczas jazdy siedział rzecznik InPost – firmy udostępniającej trzy furgonetki wiozące do Ukrainy m.in. generatory prądu.
Według aktualizowanego na bieżąco raportu WHO od rozpoczęcia rosyjskiej agresji 24 lutego do 21 listopada w Ukrainie doszło do 58 potwierdzonych ataków na oznakowane transporty medyczne i humanitarne. W sumie odnotowano 590 ataków na obiekty medyczne, transporty, magazyny z pomocą humanitarną oraz na personel medyczny i pacjentów. Zginęły w nich 94 osoby, a 124 zostały ranne.
Rosjanie ostrzeliwują również samochody korespondentów zagranicznych z oznakowaniem „Press”. W wyniku takiego ostrzału 14 marca zginęli operator telewizji Fox Pierre Zakrzewski i współpracująca z Fox ukraińska freelancerka Oleksandra Kuwszinowa, fikserka ekipy. Dokładna liczba ataków na wozy dziennikarskie nie jest znana. Organizacja Reporterzy bez Granic, monitorująca przypadki przemocy wobec dziennikarzy, w swoich statystykach nie ma takiego rozróżnienia.
Wojciech Czuchnowski przyznaje, że po wcześniejszych doświadczeniach nie spodziewał się zagrożenia. Mówił o tym również kierowcom samochodów, które zostały ostrzelane. – I nadal będę tak twierdził – mówi „Presserwisowi”. – Uważam, że te konwoje to bezpieczna forma pomocy i bardzo ważna dla wszystkich mieszkańców Ukrainy, do których docieramy.
„Gazeta Wyborcza” zorganizowała pomoc humanitarną dla mieszkańców Ukrainy po zbiórce pieniędzy przeprowadzonej wspólnie z fundacją Nidaros. W krótkim czasie zebrano 180 tys. zł, za co udało się kupić nie tylko najpotrzebniejsze Ukraińcom rzeczy, ale również solidne generatory prądu. Do Ukrainy wysłano w listopadzie 2 konwoje, liczące dwa i trzy samochody. Cała pomoc trafiła bezpośrednio do mieszkańców.