We wtorek aktywistka i dziennikarka Maja Staśko zgłosiła warszawskiej policji przypadki kilkuset hejtujących ją wpisów pod jej zdjęciem, zamieszczonym w mediach społecznościowych. To poszerzenie sprawy, którą Staśko zgłosiła latem, a która finalnie trafiła do prokuratury. – Być może zacznie się teraz dyskusja nad taką zmianą prawa w ten sposób, by skuteczniej ścigano sprawców takich wpisów – mówi dla Wirtualnemedia.pl dziennikarka.
Staśko zamieściła w mediach społecznościowych zdjęcie w rozpiętym niemal do pasa kombinezonie i opatrzyła je manifestem. „Moje ciało (choć mamy je wszyscy) jest skandalem. Moje ubrania (choć mamy je wszyscy) są skandalem. Moje zdrowie psychiczne (choć mamy je wszyscy) jest skandalem. Robienie z oczywistych rzeczy skandali – to dopiero skandal! Mój organizm pozwala mi robić tyle rzeczy: działać, walczyć, pisać, przemawiać, pomagać! Pozwala odczuwać szczęście i gniew. Przepracowywać traumy i lęki. A czasem nie daje rady tego zrobić sam – i wtedy potrzebuje pomocy. Sięgam po tę pomoc – bo korzystanie z pomocy to żaden wstyd. To czyn rewolucyjny – zadbanie o siebie!” – czytamy w nim.
Dalej dziennikarka kontynuuje: „Nie obrazicie mnie tym, czego się nie wstydzę. Nie wstydzę się ciała, stroju, zaburzeń psychicznych. To jestem ja – cała, w pełni. Nie jestem samym ciałem, ubraniem, zaburzeniem psychicznym. Jestem sobą. I nie wstydzę się ani kawałka siebie. To hejterzy niech się wstydzą! Bo mają czego. Hejt może prowadzić do traum, depresji i zaburzeń lękowych”.
„Może zacznie się dyskusja”
Post trafił na media społecznościowe: Facebook, Twitter i Instagram. I wywołał lawinę komentarzy, z których co najmniej kilkaset (jak nam mówi Maja Staśko) było obrażających i hejtujących ją. „Moja rozpięta bluza sprowokowała ludzi do masowego nękania jak spódniczka prowokuje gwałcicieli do gwałtu. To jest wciąż ta sama logika. Logika oprawców” – skomentowała.
Jednak Staśko na komentarzach nie poprzestała i wraz z posłanką Anną Marią Żukowską zgłosiła we wtorek na policji tych kilkaset hejtujących wpisów z internetu. – Doszłam do przekonania, że nie mogę ignorować cyberprzemocy – mówi dla Wirtualnemedia.pl. Policja dołączyła jej zeznania do zgłoszonej na przełomie czerwca i lipca innej sprawy, choć także dotyczącej nienawistnych wpisów pod postami Mai Staśko w internecie. Tą sprawą zajmuje się już warszawska prokuratura. „Wśród (zgłoszonych latem) przestępstw pojawiły się art. 190 Kk (groźby karalne), 190a (uporczywe nękanie), 216 (zniewaga), 255 (nawoływanie do przestępstwa), 151 (namowa do odebrania sobie życia)” – informuje Staśko.
Maja Staśko mówi nam, że jej zdjęcia i wpisy często prowokują „tłumy anonimowych, agresywnych osób”. – Często mam do kilkuset hejtujących wpisów dziennie, do tego dochodzą telefony z pogróżkami. Zgłoszenie z lata obejmuje 12 przykładów takich wpisów. Teraz policjantka zapisała, że tych kilkaset nowych komentarzy to są wyłącznie przykłady zgłaszanego wcześniej hejtu. Policja teraz dogłębnie zbada te wiadomości i komentarze, ja dostarczę im wydruki. Zdaję sobie sprawę, że trudno będzie każdą osobę ścigać, z osobna, ale może to rozpocznie dyskusję nad nieprzystawalnością polskiego prawa do realiów internetowych i zapoczątkuje zmianę tego prawa – podsumowuje Maja Staśko.
Kim jest Maja Staśko?
Staśko jest dziennikarką i aktywistką związaną z ruchami feministycznymi. Od 2016 r. chodzi na wszystkie kobiece protesty. Walczy o prawa kobiet. Pomaga ofiarom przemocy seksualnej. Jej teksty ukazywały się m.in. w „Krytyce Politycznej”, „Wysokich Obcasach”, „Codzienniku Feministycznym”, a także na stronach Wp.pl, Onet.pl i Gazeta.pl. Od jesieni 2020 do maja br. pracowała w Grupie Iberion jako specjalistka ds. pomocowych i społecznych.
We wrześniu br. stanęła do walki na gali High League. Pokonała tam streamerkę Mrs. Honey w swojej debiutanckiej walce na freak-fightowej.
Od prawie trzech lat prowadzi na Patronite zbiórkę na swoje aktywności. Jak dotąd pozyskała ponad 99 tys. zł, suma wpłat comiesięcznych wynosi obecnie 780 tys. zł. Wspiera ją 34 patronów.