Garmond wypowiada kolejne umowy z „przyczyn ekonomicznych”

Kolporterzy zarabiają więcej, bo wydawcy podnieśli ceny gazet

„Tygodnik Nadwiślański” i „Korso” oraz „Korso Kolbuszowskie” to kolejne ofiary wypowiedzeń umów kolporterskich Garmonda. – Jest tylko ogólne wyjaśnienie, że przyczyny ekonomiczne nie pozwalają firmie na dalszą obsługę dystrybucji naszej gazety – mówi Rafał Nieckarz, redaktor naczelny „TN”.

– To skandal – komentuje decyzję kolportera Bogdan Rojkowicz, wydawca podkarpackich tygodników „Korso”. – To kolejne nasze problemy z firmą kolportażową. Wcześniej taką niespodziankę zrobił Ruch SA, ale ostatecznie udało nam się wynegocjować warunki – stwierdza Nieckarz.

Kolporterzy chcą jeszcze wyższych stawek

„Tygodnik Nadwiślański” nie ma własnej sieci kolportażu. Musi liczyć na trzech głównych dystrybutorów – Kolportera, Ruch i do teraz na Garmonda. – Sprzedajemy gazety po obu stronach Wisły. Na tym obszarze nie ma zbyt wielu mostów, więc kolportaż własny to spory problem logistyczny – mówi naczelny „TN”.

Nieckarz zwraca uwagę, że ponieważ i tak z 3,50 zł na 4 zł wzrosła cena jego tygodnika, Garmond od lutego zarabiał na kolportażu więcej. To samo mówi Bogdan Rojkowicz, wydawca tygodników „Korso” w Mielcu i Kolbuszowej, który wypowiedzenie od Garmonda również dostał w czwartek.

– Mają najwyższe marże i wyłączność w dostarczaniu prasy na pocztę, a nadal im się nie opłaca! Gazety podniosły ceny, niektóre naprawdę wysoko („Korso” zdrożało z 3,90 na 4,50 zł w styczniu jego cena może dobić do 5 zł). To oznacza, że kolporterzy automatycznie zarabiają więcej w ramach marży. Dziwi mnie, że w tej sytuacji jeszcze mogą chcieć wyższych stawek – mówi Rojkowicz.

Duże problemy z kolporterami

Na pismo z Garmonda czeka Lilla Witkowska, prezeska Wydawnictwa Sztafeta, wydającego tygodnik w Stalowej Woli. – Garmond to spora część naszego kolportażu – mówi. – Przejść wyłącznie na własny byłoby nam trudno. Obsługujemy teren dwóch powiatów. Jeżeli „Sztafeta” ma dotrzeć do punktów sprzedaży w czwartek o 6 rano, tak jak od 70 lat są przyzwyczajeni nasi czytelnicy, musielibyśmy ją rozwozić dosłownie całymi siłami wydawnictwa.

Na problem z kolporterami zwraca też uwagę Nieckarz. Z jego obserwacji wynika, że do niektórych punktów prasa trafia o specyficznych porach. – W przypadku tygodnika, który ma jednak długie „życie”, to mniejszy problem. Ale jeżeli kieleckie codzienne „Echo dnia” dotrze do punktu sprzedaży o 9.30, to raczej nikt go już nie kupi – zauważa.

Garmond rozpoczął wysyłkę wypowiedzeń do wydawców lokalnych w połowie tygodnia. Dostały je też „Tygodnik Podhalański” i „Gazeta Radomszczańska”. Pozostali wydawcy, szczególnie z południowo-wschodniej Polski, gdzie Garmond ma najwięcej punktów – spodziewają się wypowiedzeń w każdej chwili. Krakowski Garmond Press obsługuje też ponad 4 tys. placówek Poczty Polskiej w całym kraju oraz sieć sklepów Żabka.