Zmarł Łukasz Jedlewski, były naczelny „Przeglądu Sportowego”

Łukasz Jedlewski

W sobotę w wieku 87 lat zmarł Łukasz Jedlewski, były naczelny „Przeglądu Sportowego” związany z dziennikiem przez ponad 50 lat.

– Wprost trudno się pogodzić z tym, że w redakcji nie powita nas ujmujący uśmiech Łukasza, najżyczliwszego z ludzi, jakich spotkałem na swoje drodze dziennikarskiej, będącego wzorem kultury osobistej, wspartej kulturą słowa, z jakim zwracał się do swoich czytelników, a także słuchaczy – napisał w pożegnalnym tekście Maciej Petruczenko, honorowy redaktor naczelny „Przeglądu Sportowego”.

Łukasz Jedlewski ukończył studia dziennikarskie na Uniwersytecie Warszawskim w 1955 roku. Pracę w mediach zaczął w tygodniku „Sportowiec”, w którym pełnił m.in. funkcję sekretarza redakcji.

Z „Przeglądem Sportowym” był związany przez ponad 50 lat, w latach 1976-1990 jako redaktor naczelny. Specjalizował się w koszykówce, w 1963 roku komentował w TVP mecze rozgrywanych we Wrocławiu mistrzostw Europy koszykarzy, w których nasza drużyna zdobyła srebrny medal.

Ogółem był korespondentem na 35 edycjach mistrzostw Europy w koszykówce. Relacjonował też czterokrotnie igrzyska olimpijskie i osiem edycji koszykarskich mistrzostw świata. – W ostatnich latach on sam borykał się z coraz większymi problemami zdrowotnymi, ale nie schodził z dziennikarskiego posterunku, będąc najstarszym członkiem redakcji „PS” – opisał Maciej Petruczenko.

Działał w komisjach dziennikarskich Polskiego Komitetu Olimpijskiego i Towarzystwie „Polonia”, w pierwszej połowie lat 70. był doradcą rzecznika rządu. W 1977 został nagrodzony Złotym Piórem w konkursie Klubu Dziennikarzy Sportowych SDP.

– Łukasz przyjaźnił się przez dziesiątki lat z koszykarkami wielu pokoleń, a one traktowały go jak członka rodziny. Był to przykład dziennikarstwa, w którym ukochanej dyscyplinie oddaje się całe serce. I to serce, nękane przez lata sportowymi emocjami, w końcu zaczęło u Łukasza szwankować. Z tego powodu przestał sam grywać w koszykówkę, co czynił bardzo długo w towarzystwie weteranów – zaznaczył Maciej Petruczenko.