Chodzi o śledztwo Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu, w którym śledczy zarzucili dziennikarzowi „Kroniki Beskidzkiej” oraz portalu beskidzka24 zarzut podżegania funkcjonariuszy policji do przekroczenia uprawnień.
„Mirosławowi J. przedstawiono w tej sprawie dwa zarzuty. Dotyczą one podżegania funkcjonariuszy Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej do dokonania przestępstw przekroczenia uprawnień, tj. ujawnienia osobie nieuprawnionej, czyli Mirosławowi J., informacji stanowiących tajemnicę prawnie chronioną, które funkcjonariusze Policji uzyskali w związku z wykonywaniem czynności służbowych, a które to informacje były następnie publikowane na łamach prasy” – informował w rozmowie z „Kroniką Beskidzką” rzecznik Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu Waldemar Łubniewski.
Sprawą zajęła się Prokuratura Krajowa. „Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro w oparciu o wyniki zleconej przez Prokuraturę Krajową analizy sprawy Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu, polecił umorzyć postępowanie przeciwko dwóm dziennikarzom bielskich redakcji podejrzanym o podżeganie funkcjonariuszy policji do przekroczenia uprawnień i ujawniania tajemnicy służbowej” – poinformował PAP Dział Prasowy Prokuratury Krajowej.
W zeszłym tygodniu stanowisko w tej sprawie wydało Towarzystwo Dziennikarskie. – Dziennikarz nie może być ścigany karnie za rzetelne wykonywanie swojej pracy i realizację obowiązków zawodowych. Zbieranie informacji – z oficjalnych i nieoficjalnych źródeł – należy do istoty pracy każdego reportera interwencyjnego, dziennikarza śledczego czy politycznego. Zadawanie pytań, dociekanie przebiegu zdarzeń, także wypadków drogowych, to istota pracy mediów – stwierdziło.
Organizacja zwróciła uwagę, że dziennikarz ma prawo do uzyskiwania także nieoficjalnych informacji. – Umiejętne wydobywanie informacji, czasem także nieoficjalnych, nie stanowi podżegania do przestępstwa złamania tajemnicy służbowej przez funkcjonariuszy. Dziennikarz nie działa w celu nakłonienia kogokolwiek do przekroczenia uprawnień. Działa wyłącznie w interesie publicznym, ujawniając niejednokrotnie szereg informacji niewygodnych dla decydentów, czy służb. A dzięki informatorom, czy sygnalistom opinia publiczna dostaje rzetelne informacje – argumentowała.
– Towarzystwo Dziennikarskie przyjmuje z głębokim niepokojem informacje o postawieniu prokuratorskich zarzutów dziennikarzowi Mirosławowi Jamro z Kroniki Beskidzkiej, któremu prokuratura w Sosnowcu zarzuca podżeganie funkcjonariuszy Komendy Miejskiej Policji w Bielsku – Białej do dokonania przestępstw przekroczenia uprawnień i ujawnienia mu tajemnicy prawnie chronionej – dodała.
Sam Mirosław Jamro stwierdził, że nie ma pojęcia o jaką tajemnicę chodzi. – Byłem wzywany do prokuratury, tam złożyłem wyjaśnienia dotyczące mojej pracy. Moim zdaniem zarzuty są bezpodstawne, gdyż jako dziennikarz miałem prawo zbierać różne informacje, z różnych źródeł. Jeśli jakieś informacje podawane przez funkcjonariuszy publicznych mają klauzulę poufności, to funkcjonariusze publiczni powinni wiedzieć, że przekazywanie ich dziennikarzowi, może skutkować odpowiedzialnością prawną – powiedział portalowi Wirtualnemedia.pl.
Zapewnił, że starał się dochowywać szczególnej staranności podczas przygotowywania artykułów na temat pracy służb. – Będąc na miejscu jakiegoś zdarzenia miałem niejednokrotnie możliwość zobaczyć dane zdarzenie własnymi oczami, rozmawiałem nieraz z uczestnikami tych zdarzeń. To daje wiarygodny przekaz czytelnikowi. Natomiast informacje uzyskiwane od rzeczników najczęściej nie mają takiej precyzji, są ogólnikowe. Warto podkreślić, że moich rozmówców nie pytałem o szczegółowe dane personalne uczestników zdarzeń, ich adresy czy numery telefonów kontaktowych, gdyż to mi do niczego nie było potrzebne, natomiast samych uczestników zdarzeń, jeżeli już wypytywałem o dane zdarzenie, to prosiłem o podanie imienia — tyle mi wystarczyło do artykułu. W terenie pracowałem mniej więcej dziesięć lat, wcześniej chyba nikomu taka forma mojej pracy nie przeszkadzała, wiem, że dział Na Sygnale cieszył się dużą poczytnością także wśród przedstawicieli służb mundurowych – przekonywał dziennikarz.
Towarzystwo Dziennikarskie zapowiedziało, że będzie monitorować sprawę. – Prokuratorskie zarzuty odbieramy jako formę szykany i próbę zastraszenia dziennikarza oraz redakcji. Dziennikarze mediów regionalnych zasługują na szczególną ochronę z racji bycia wyłącznym źródłem informacji istotnych dla lokalnej wspólnoty. Z tej racji nie mogą być narażeni na uciszanie, na ataki ze strony prokuratury, władzy publicznej, czy lokalnych układów. Wobec kontrowersyjnych działań śledczych zamierzamy bacznie śledzić rozwój wydarzeń w tej sprawie – oceniła organizacja.