Towarzystwo Dziennikarskie murem za dziennikarzem, który usłyszał prokuratorskie zarzuty

Prokuratura w Sosnowcu postawiła zarzuty dziennikarzowi „Kroniki Beskidzkiej” Mirosławowi Jamro. Miał on podżegać funkcjonariuszy Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej do ujawnienia tajemnicy chronionej. W obronie dziennikarza stanęło Towarzystwo Dziennikarskie.

Organizacja wydała stanowisko dotyczące sprawy Jamro. – Dziennikarz nie może być ścigany karnie za rzetelne wykonywanie swojej pracy i realizację obowiązków zawodowych. Zbieranie informacji – z oficjalnych i nieoficjalnych źródeł – należy do istoty pracy każdego reportera interwencyjnego, dziennikarza śledczego czy politycznego. Zadawanie pytań, dociekanie przebiegu zdarzeń, także wypadków drogowych, to istota pracy mediów – argumentuje Towarzystwo Dziennikarskie.

„Dziennikarz działa w interesie publicznym”

„TD” w oświadczeniu zwraca uwagę, że dziennikarz ma prawo do uzyskiwania także nieoficjalnych informacji. – Umiejętne wydobywanie informacji, czasem także nieoficjalnych, nie stanowi podżegania do przestępstwa złamania tajemnicy służbowej przez funkcjonariuszy. Dziennikarz nie działa w celu nakłonienia kogokolwiek do przekroczenia uprawnień. Działa wyłącznie w interesie publicznym, ujawniając niejednokrotnie szereg informacji niewygodnych dla decydentów, czy służb. A dzięki informatorom, czy sygnalistom opinia publiczna dostaje rzetelne informacje – przekonuje organizacja.

– Towarzystwo Dziennikarskie przyjmuje z głębokim niepokojem informacje o postawieniu prokuratorskich zarzutów dziennikarzowi Mirosławowi Jamro z Kroniki Beskidzkiej, któremu prokuratura w Sosnowcu zarzuca podżeganie funkcjonariuszy Komendy Miejskiej Policji w Bielsku – Białej do dokonania przestępstw przekroczenia uprawnień i ujawnienia mu tajemnicy prawnie chronionej – dodaje Towarzystwo Dziennikarskie.

Sam zainteresowany twierdzi, że nie ma pojęcia o jaką tajemnicę chodzi. – Byłem wzywany do prokuratury, tam złożyłem wyjaśnienia dotyczące mojej pracy. Moim zdaniem zarzuty są bezpodstawne, gdyż jako dziennikarz miałem prawo zbierać różne informacje, z różnych źródeł. Jeśli jakieś informacje podawane przez funkcjonariuszy publicznych mają klauzulę poufności, to funkcjonariusze publiczni powinni wiedzieć, że przekazywanie ich dziennikarzowi, może skutkować odpowiedzialnością prawną – zdradza Jamro portalowi Wirtualnemedia.pl.

Zapewnia, że starał się dochowywać szczególnej staranności podczas przygotowywania artykułów na temat pracy służb. – Będąc na miejscu jakiegoś zdarzenia miałem niejednokrotnie możliwość zobaczyć dane zdarzenie własnymi oczami, rozmawiałem nieraz z uczestnikami tych zdarzeń. To daje wiarygodny przekaz czytelnikowi. Natomiast informacje uzyskiwane od rzeczników najczęściej nie mają takiej precyzji, są ogólnikowe. Warto podkreślić, że moich rozmówców nie pytałem o szczegółowe dane personalne uczestników zdarzeń, ich adresy czy numery telefonów kontaktowych, gdyż to mi do niczego nie było potrzebne, natomiast samych uczestników zdarzeń, jeżeli już wypytywałem o dane zdarzenie, to prosiłem o podanie imienia — tyle mi wystarczyło do artykułu. W terenie pracowałem mniej więcej dziesięć lat, wcześniej chyba nikomu taka forma mojej pracy nie przeszkadzała, wiem, że dział Na Sygnale cieszył się dużą poczytnością także wśród przedstawicieli służb mundurowych – przekonuje dziennikarz.

„TD” zapewnia, że będzie monitorować sprawę. – Prokuratorskie zarzuty odbieramy jako formę szykany i próbę zastraszenia dziennikarza oraz redakcji. Dziennikarze mediów regionalnych zasługują na szczególną ochronę z racji bycia wyłącznym źródłem informacji istotnych dla lokalnej wspólnoty. Z tej racji nie mogą być narażeni na uciszanie, na ataki ze strony prokuratury, władzy publicznej, czy lokalnych układów. Wobec kontrowersyjnych działań śledczych zamierzamy bacznie śledzić rozwój wydarzeń w tej sprawie – czytamy w komunikacie.