Maile Dworczyka: Morawiecki ws. dekoncentracji mediów radził „wykreować taką społeczną potrzebę”

Mateusz Morawiecki

Według maili mających pochodzić z prywatnej skrzynki Michała Dworczyka jesienią 2019 roku Mateusz Morawiecki przygotowywał ze współpracownikami plan działań komunikacyjnych, które będą wspierać projekt przepisów o dekoncentracji kapitałowej w sektorze mediów. Szef rządu oceniał, że należy „rozmasować naszą opinię publiczną i przygotować ją na to że pewne zmiany muszą nastąpić”.

Korespondencja mailowa ujawniona w środę przez portal Poufna Rozmowa pochodzi z 17 października 2019 roku. To kilka dni po wyborach parlamentarnych, w których Zjednoczona Prawica (oprócz PiS i Solidarnej Polski w koalicji była wtedy jeszcze partia Jarosława Gowina) utrzymała większość w Sejmie, natomiast straciła ją w Senacie.

W domniemanym mailu Mateusz Morawiecki napisał ministrowi kultury i dziedzictwa narodowego Piotrowi Glińskiemu, że rozmawiał z wiceministrem w tym resorcie Pawłem Lewandowskim o projekcie przepisów dotyczących dekoncentracji kapitałowej w sektorze mediów.

Lewandowski odpowiadał za ten projekt. Już w styczniu 2018 roku w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl zapewniał, że jego zespół przygotował zręby nowych przepisów. – Jednak nie przywiązywałbym się do jakichkolwiek terminów w tej sprawie – zaznaczył.

– Znam zarys obu proponowanych ścieżek – natomiast którąkolwiek ostatecznie wybierzemy, te działania muszą zostać poprzedzone odpowiednim przygotowaniem komunikacyjnym – czytamy w domniemanym mailu szefa rządu do ministra kultury (wszystkie wiadomości w ramach korespondencji wysłano z prywatnych skrzynek).

– To znaczy: trzeba przez szybkich kilka najbliższych tygodni szeroko informować że takie to a takie regulacje obowiązują we Francji – Niemczech -Austrii itd., ze w prawie UE 80 proc. udziału Udanym rynku oznacza monopol, ale już 40% oznacza pozycję dominującą – i w ten sposób rozmasować naszą opinię publiczną i przygotować ją na to że pewne zmiany muszą nastąpić. A wręcz mówiąc językiem marketingowym wykreować taką społeczną potrzebę! – podkreślił Morawiecki.

– Bo w przeciwnym razie jeśli nawet zadziałamy nagle, szybko i z zaskoczenia – to reakcja obronna może nie zablokuje tego na krótką metę ale na trochę dłuższą będzie ogromny opór i potencjalnie znowu ogromny konflikt z UE i USA (TVN!) – zauważył premier. Zaproponował ministrowi Glińskiemu spotkanie w tej sprawie w przyszłym tygodniu.

Tego maila Morawiecki przekazał też na prywatne skrzynki swoich najbliższych współpracowników, m.in. szefa kancelarii Michała Dworczyka. Tomaszowi Fillowi (do kwietnia 2018 roku był szefem departamentu strategii i komunikacji internetowej w kancelarii premiera) i Mariuszowi Chłopikowi polecił przygotowanie „intensywnej kampanii uświadamiającej”, a Annie Wójcik, szefowej biura premiera w KPRM – przygotowanie dokładnego planu i nadzorowanie tych działań.

– Tu się trzeba spotkać. Ania pl. I potem jeszcze M. Karnowski (on to ma ułożone) – czytamy w domniemanym mailu od Mariusza Chłopika. – Dwa będzie wściekły atak mediów które utrzymaliśmy przy życiu: DGP i inne Pulsy Biznesu To jest bardzo ciężka operacja ale cieszę się ze PiS dojrzał do tego – skomentował Chłopik.

– Do dzieła – zachęcił Morawiecki w kolejnym mailu.

W lipcu ub.r. Poufna Rozmowa ujawniła maile sugerujące, że Jacek i Michał Karnowscy, czołowi publicyści tygodnika „Sieci” i portalu wPolityce.pl, mieli pracować jesienią 2020 roku razem z Mariuszem Chłopikiem nad strategią komunikacji dla rządu w odpowiedzi na zarzuty atakowania mniejszości seksualnych.

– Nie opracowywaliśmy ani nie pomagaliśmy opracować żadnego „planu wyjścia z LGBT”. Pierwszy raz słyszymy o takim dokumencie. W mailach pojawiamy się – jeśli to rzeczywiście o nas chodzi, a przecież nie mamy w tej sprawie pewności – w trzeciej osobie, jako rzekomi rozmówcy osoby podpisanej. Sądzimy, że może to być echo prezentowanych przez nas publicznie poglądów w tej sprawie (zabieraliśmy wielokrotnie głos w mediach elektronicznych i pisanych) – zapewniał Jacek Karnowski w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

Dekoncentracja mediów: dużo zapowiedzi, żadnego projektu

Od przejęcia władzy przez Zjednoczoną Prawicę jesienią 2015 roku jej czołowi politycy, na czele z Jarosławem Kaczyńskim, wiele razy zapowiadali, że pozycja mediów z obcym kapitałem zostanie ograniczone poprzez przepisy ograniczające koncentrację kapitałową w tym obszarze.

– W krótkim czasie sprawa sądów zostanie załatwiona; to oznacza, że kolejne najważniejsze sprawy, które mamy jeszcze do załatwienia, jak dekoncentracja mediów, też będą załatwione, choć będzie wielki opór – zapowiedział Kaczyński w lipcu 2017 roku.

W grudniu 2016 roku Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego powołało zespół, złożony także z przedstawicieli KRRiT i UOKiK-u, który ma pracować na projektami prawnymi zapewniającymi większy pluralizm własnościowy w mediach w Polsce. – Żadne poważne państwo w Europie nie pozwoliło na to, żeby w takiej delikatnej przestrzeni – nie tylko dla biznesu, ale dla wolności debaty, wolności wymiany idei – jak media gdzieś dominował kapitał obcy. Niestety, przez te ostatnie dwadzieścia kilka lat dopuściliśmy do tego, żeby tak się stało, zwłaszcza w prasie – regionalnej czy lokalnej. Dobrze byłoby to zmienić na rzecz kapitału polskiego – ocenił na początku 2017 roku wiceminister kultury Jarosław Sellin.

Natomiast Jarosław Kaczyński podczas spotkania z działaczami partyjnymi stwierdził, że kilka grup kapitałowych dysponuje w Polsce większością mediów, co trzeba zmienić, np. wprowadzając ustawę taką jak we Francji. Tydzień wcześniej w Łodzi lider PiS powiedział: „Potrzebna jest reforma mediów, chcemy, aby dążyły do prawdy, a nie opowiadały się za jedną stroną”.

Do tematu w połowie 2019 roku wrócił na jednym ze spotkań wyborczych ówczesny wicepremier Jarosław Gowin. – Szanujące się państwo i szanujący się naród nie może dopuszczać do tego, żeby większość mediów znajdowała się w cudzych rękach. I to jest pewne zadanie, które stoi przed naszym rządem, jeżeli będziemy nadal sprawować władzę w następnej kadencji – stwierdził.

– Trzeba pamiętać, że pan wicepremier Gowin wypowiedział się jako polityk, natomiast nie było to stanowisko rządu. W tej chwili nie są prowadzone jakiekolwiek prace związane z repolonizacją mediów, zresztą nigdy nie były prowadzone – przekazał portalowi Wirtualnemedia.pl Paweł Lewandowski, wiceminister kultury odpowiadający za projekty przepisów dotyczących mediów. – W tej kwestii zgadzam się z panem premierem Gowinem, że lepiej o pewnych kwestiach decyduje rynek, dlatego trzeba tworzyć takie rozwiązania rynkowe, które gwarantują pluralizm mediów – ocenił Lewandowski.

– Repolonizacja musi mieć zawsze charakter rynkowy – ktoś chce sprzedać, ktoś chce kupić. Dekoncentracja, czyli regulacje dotyczące tego, ile dopuszcza się kapitału krajowego, a ile zagranicznego w mediach… cóż – tu jesteśmy kilka dekad za wieloma państwami Europy. Jednak aktualnie na naszej desce kreślarskiej nie zajmujemy się tym tematem – stwierdził premier Mateusz Morawiecki w styczniu 2020 r.

– Prowadzone są rozmowy i konsultacje dotyczące dekoncentracji mediów. Myślę, że jesienią pewne wyniki tych konsultacji będą jawne – zapowiedziała w sierpniu 2020 roku Joanna Lichocka, posłanka PiS i członkini Rady Mediów Narodowych. Do tematu konsultacji już nie wróciła.

Natomiast Paweł Lewandowski wiosną ub.r. zaczął pracę w państwowym koncernie KGHM jako dyrektor naczelny. W czerwcu br. wrócił do administracji rządowej – został powołany przez Mateusza Morawieckiego na stanowisko podsekretarza stanu w kancelarii premiera odpowiadającego za cyfryzację.