Jacek Żakowski w podcaście Żurnalisty stwierdził, że Tomasz Lis wróci do jego piątkowej audycji w radiu Tok FM, jeśli „do końca wakacji nie potwierdzą się żadne nowe zarzuty”. – W tekście Jadczaka padło słowo „molestowanie”, to śmiertelny zarzut. Ale w żaden sposób nie został w dalszym ciągu uprawdopodobniony – mówił. I dodawał, że jeżeli nie zostanie, Szymon Jadczak powinien przestać być dziennikarzem. – Życzę Jackowi Żakowskiemu, żeby udało mu się kiedyś przeczytać mój tekst ze zrozumieniem – odpowiada Jadczak.
Publicysta „Polityki” Jacek Żakowski 6 sierpnia był gościem w podcaście Żurnalisty. Padło m.in. pytanie, kiedy Tomasz Lis wróci do jego piątkowej audycji w radiu Tok FM. Przypomnijmy, po teście Szymona Jadczaka w Wirtualnej Polsce, opisującym zachowania byłego już naczelnego „Newsweeka”, które można uznać za mobbing, radio ogłosiło, że Lis nie będzie już zapraszany do programu Żakowskiego.
W ubiegłym tygodniu kontrolerzy z Państwowej Inspekcji Pracy stwierdzili, że procesy i procedury antymobbingowe w Ringier Axel Springer Polska działały w sposób prawidłowy. Agora w odpowiedzi na pytanie Wirtualnemedia.pl poinformowała jednak, że „nie zaszły żadne okoliczności, które skłaniałyby redakcję Radia TOK FM do zmiany decyzji o niezapraszaniu Tomasza Lisa na swoją antenę w charakterze komentatora do czasu wyjaśnienia sprawy”.
Tymczasem Żakowski w podcaście Żurnalisty przyznał, że wiele osób pyta go o ewentualny powrót Lisa do tzw. trzódki (poza nimi dwoma stałymi komentatorami są tam Wiesław Władyka i Tomasz Wołek, a Lisa zastępuje obecnie Agnieszka Wiśniewska).
Kiedy zatem Lis wróci? – Ja uważam, że jeżeli do końca wakacji nie potwierdzą się żadne nowe zarzuty – odpowiedział w podcaście publicysta. – Bo w tekście Jadczaka, który moim zdaniem nie kwalifikował się do publikacji ze względu na jednostronność i powierzchowność, ale się ukazał, padło słowo „molestowanie”. To jest strasznie poważny zarzut, śmiertelny zarzut. To było słowo, które spowodowało, że ja podjąłem decyzję, że chwilowo nie mogę Tomka zapraszać. Ale w żaden sposób to [zarzut – red.] nie zostało w dalszym ciągu uprawdopodobnione. Gdyby zostało, to uważam, że nie wróci. Ale jeżeli nie zostanie, to uważam, że Jadczak powinien spłonąć ze wstydu. Tu nie ma trzeciej drogi. Winny albo niewinny. Jedno słowo. Gdyby były te wszystkie pozostałe słowa, prawdopodobnie nie zdecydowałbym się na zawieszenie czy chwilowe niezapraszanie Tomka – dodał Żakowski.
Dziennikarz stwierdził także, że gdyby nie potwierdziły się zarzuty o molestowanie, Jadczak „powinien przestać funkcjonować jako dziennikarz”. – Jadczak powinien przestać być dziennikarzem, bo to nie jest błąd. Jego redaktor też powinien przestać pracować. To nie jest błąd, to jest zbrodnia przeciwko dziennikarstwu. A jeżeli się potwierdzi, to niestety Tomek. Przy Jadczaku też mówię „niestety”, bo to bardzo zdolny dziennikarz, ale są błędy, które są niewybaczalne – podkreślił publicysta.
Jadczak: Wart Pac pałaca
W tekście Jadczaka słowo „molestowanie” pada tylko raz, w anonimowej wypowiedzi jednego z dziennikarzy RASP. „To jest najgorsze, że my nic nie wiemy. Krążą plotki albo dochodzą do nas informacje z zewnątrz. A wokół zwolnienia Lisa narasta jakaś niezdrowa legenda. Ale skoro dochodziło do przypadków mobbingu lub molestowania, to przecież powinno to zostać nagłośnione i napiętnowane, a nie zamiecione pod dywan – uważa jeden z dziennikarzy RASP. A podobne opinie słyszeliśmy od pracowników różnych redakcji tego koncernu”.
„Jacek Żakowski idzie do oskarżonego o oszustwa, ukrywającego się przed komornikiem i ściąganego przez wierzycieli Żurnalisty, żeby bronić Tomasza Lisa. Wart Pac pałaca. Gratuluję @Polityka_pl i @Radio_TOK_FM publicysty wspierającego swoim nazwiskiem takie zachowania.” – skomentował na Twitterze Jadczak.
Wcześniej w tym roku Spider’s Web i Pudelek pisały o kłopotach z prawem podcastera – mężczyzna miał według ich ustaleń uchylać się od zapłat, a jego długi sięgają setek tysięcy złotych. Sam Żurnalista wydał oświadczenie, w którym przeprasza za swoje działania i informuje, że od kilku lat spłaca swoje zobowiązania.
– Życzę Jackowi Żakowskiemu, żeby udało mu się kiedyś przeczytać mój tekst ze zrozumieniem. Bo jak słucham tego co mówi, to widzę, że jest z tym poważny problem – mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Jadczak. – Zresztą z tego, co wiem, Jacek Żakowski dobrze wie, co pokrzywdzone kobiety zarzucały Tomaszowi Lisowi, bo zasięgnął na ten temat opinii pracowniczek i pracowników Ringier Axel Springer Polska. Chciałbym go w związku z tym zapytać, czy to, co teraz mówi, jest zgodne z jego sumieniem, a wiedza, którą ma w głowie, jest zgodna z tym, co mówi publicznie? – dodaje dziennikarz WP.
Tomasz Lis zdecydowanie zaprzecza zarzutom mobbingu.