Proces Słaunikawej rozpoczął się 23 czerwca. Do ogłoszenia wyroku wystarczyło pięć posiedzeń sądu – czytamy na stronie internetowej Biełsatu.
„Mamy nadzieję, że nasze koleżanki (Słaunikawa i inna skazana białoruska dziennikarka, Kaciaryna Andrejewa – PAP) nie odsiedzą w całości swoich wyroków. Nasz apel do wszystkich władz: europejskich i polskich, całego wolnego świata jest następujący: działajcie w sprawie uwolnienia dziennikarzy. Nie zapominajmy też o innych więźniach politycznych na Białorusi” – wezwała podczas wtorkowej manifestacji w Warszawie dyrektor telewizji Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy.
Zarząd TVP apeluje o presję na Białoruś
Prezes Telewizji Polskiej Jacek Kurski ocenił na Twitterze, że skazanie Iryny Słaunikawej „pokazuje jak reżim Łukaszenki panicznie boi się prawdy”.
– Jako Zarząd TVP apelujemy do EBU i wspólnoty międzynarodowej o potępienie bezprawia i presję na dyktatora ws uwolnienia Iryny – podkreślił.
Apel Mateusza Morawieckiego
Do sprawy odniósł się premier Mateusz Morawiecki. „Wolność prasy, słowa i nieskrępowane prawo do wyrażania własnych opinii to fundamenty demokracji. Skazanie przez reżim Łukaszenki dziennikarki Iryny Słaunikawej na 5 lat kolonii karnej jest absolutnym skandalem, pogwałceniem wszelkich norm cywilizacyjnych, praw człowieka i standardów dziennikarskich. Ten nieakceptowalny wyrok spotka się z natychmiastową, stanowczą reakcją Polski na szczeblu międzynarodowym” – napisał szef polskiego rządu w mediach społecznościowych.
Iryna Słaunikawa od miesięcy w białoruskim areszcie
Iryna Słaunikawa, białoruska dziennikarka i korespondentka TVP, przebywa w areszcie od października ubiegłego roku. Została uznana za więźniarkę sumienia, a jej proces – za motywowany politycznie.
Jak informowało wcześniej niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ), rozprawa Słaunikawej toczyła się za zamkniętymi drzwiami, a jej ojca nie wpuszczono do sali sądowej.
Dziennikarka wraz z mężem Alaksandrem Łojką zostali zatrzymani w październiku na lotnisku w Mińsku. Najpierw skazano ich na kary aresztu za wykroczenia – rzekome „rozpowszechnianie materiałów ekstremistycznych”, a następnie „drobne chuligaństwo”.
Po 45 dniach aresztu Łojkę wypuszczono. Słaunikawa usłyszała natomiast kolejne zarzuty, tym razem – karne. Początkowo była to „organizacja działań poważnie naruszających porządek publiczny”, a następnie także „stworzenie formacji ekstremistycznej”.
Korespondentkę przetrzymywano najpierw w areszcie na Akrescina w Mińsku, a potem w więzieniu na Waładarce również w stolicy. Ostatnie tygodnie spędziła w areszcie w Homlu.
Słaunikawa jest z wykształcenia ekonomistką. W przeszłości współpracowała m.in. z BAŻ i telewizją Biełsat, a w chwili aresztowania była dziennikarką TVP.
Telewizja Polska domagała się już uwolnienia białoruskiej korespondentki.
„Zarząd TVP staje po stronie swoich dziennikarzy. Żądamy natychmiastowego uwolnienia zatrzymanej Iryny Słaunikawej” – mówił w ubiegłym roku PAP Mateusz Matyszkowicz, członek zarządu Telewizji Polskiej.
Za kratami na Białorusi przebywa obecnie 29 dziennikarzy i pracowników mediów – podaje BAŻ. Według organizacji praw człowieka Wiasna w kraju tym jest obecnie co najmniej 1253 więźniów politycznych.
Dwie dziennikarki Biełsatu, Kaciaryna Andrejewa i Daria Czulcowa odbywają karę dwóch lat więzienia w kolonii karnej za prowadzenie relacji online z protestu upamiętniającego śmiertelnie pobitego Ramana Bandarenkę w listopadzie 2020 r.
Od marca 2021 roku w białoruskim więzieniu przebywa także inny dziennikarz związany polskimi mediami, konkretnie „Gazetą Wyborczą” – Andrzej Poczobut. Zarzuty, jakie mu postawiono to podżeganie do nienawiści narodowościowej i rehabilitacja nazizmu.