Ujawnione przez TVP.Info nagranie ze spotkania zarządu Agory z redakcją „Gazety Wyborczej” stawia zespół dziennika w pozytywnym świetle – ocenia wielu dziennikarzy. Marcin Makowski z Interii zaznacza, że wart wyjaśnienia jest wątek żądania przez władze firmy usunięcia krytycznego tekstu o Allegro. Agora nie odnosi się szczegółowo do tego. Wyjaśnień domaga się za to Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP.
W poniedziałek portal TVP.Info opublikował nagranie fragmentu spotkania zespołu redakcyjnego „Gazety Wyborczej” z władzami Agory pod koniec listopada ub.r. dotyczącego sporu wokół zwolnienia Jerzego Wójcika. W trakcie dyskusji wicenaczelny „GW” Piotr Stasiński zarzucił spółce, że zażądała od redakcji usunięcia krytycznego tekstu o Allegro, tłumacząc, że to ważny reklamodawca na Gazeta.pl.
Spośród kilku przedstawicieli redakcji właśnie Stasiński wypowiada się najostrzej. Podkreśla, że „Gazeta Wyborcza” to nie tylko działalność redakcyjna, lecz także „business driven by content”, w którym zgromadzono „wyrafinowane umiejętności”. – To nie są bzdety – podkreśla. Przypomina sytuację konfliktową, o której w firmie mówi się aluzyjnie. – To było to, że żądali, żebyśmy zdjęli tekst o Allegro, bo był krytyczny, ponieważ to jest główny reklamodawca Gazety.pl – opisuje.
W rozmowie pojawia się też wątek dziennikarstwa śledczego. – Ja mam w tej chwili dziennikarzy, którzy pracują nad bardzo poważnym, międzynarodowym śledztwem dotyczącym bardzo grubych przewałów. Roman [Imielski] ma w swoim dziale dziennikarzy, którzy non stop tropią pana Obajtka i innych ludzi – mówi wicenaczelny Bartosz Wieliński.
Agora: cios w szczerą dyskusję
Dyrektor komunikacji korporacyjnej w Agorze Nina Graboś przekazała portalowi Wirtualnemedia.pl, że „spotkanie zarządu spółki i redakcji „Wyborczej” miało charakter wewnętrzny”, dlatego spółka nie będzie w żaden sposób odnosić się do jego przebiegu.
– Debata i otwarta dyskusja na każdy temat są naturalną częścią funkcjonowania Agory. Jeśli rzeczywiście doszło do nagrania tego spotkania, to takie zachowanie jest ciosem w szczerą dyskusję i działaniem na szkodę spółki – podkreśla nasza rozmówczyni.
Odnosząc się do wątku rzekomych nacisków na ściągnięcie tekstu o Allegro, Nina Graboś mówi: – Przy tej okazji mogę jedynie podkreślić, że w zakresie lokowania reklam przy różnych publikacjach w serwisach Grupy Agora kierujemy się najwyższymi standardami dotyczącymi brand safety, które obowiązują wszystkie biura reklamy funkcjonujące w Grupie.
Makowski: Allegro to wątek wart pociągnięcia
Zdaniem Marcina Makowskiego, szefa serwisów informacyjnych Interii, właśnie wątek dotyczący żądania usunięcia tekstu o Allegro wymaga wyjaśnienia.
– Reszta, jak wynika z nagrania, to są „odgrzewane kotlety”. O konflikcie „GW” z Agorą wiadomo od dawna, to nie jest tajemnicą. Wg TVP Info miałoby być ujawnione to, że „Wyborcza” ma grupę reporterów, która zajmuje się tylko tematyką Daniela Obajtka. Ale i to jest rzecz, o której wiadomo od dawna – podkreśla Makowski.
Nasz rozmówca podkreśla: kłótnia wokół zdjęcia artykułu, który miałby krytykować Allegro, (sponsora portalu Gazeta.pl), to rzecz, która w większości mediów mogłaby być tematem dyskusji:
– Pojawia się bowiem problem, na ile reklamodawca ma prawo żądać innego podejścia od medium, w którym się reklamuje? Oczywiście etyka dziennikarska mówi, że nie powinno być żadnego wpływu. Jeśli jest rzetelny materiał, publikuje się. Toteż uważam, że ten wątek na pewno wart jest wyświetlenia: to jest poważny zarzut. Reszta – raczej odgrzewana, wyciąganie wewnętrznych sporów korporacyjnych – podkreśla Marcin Makowski.
„Dla dziennikarzy GW ważny jest czytelnik”
O ile Agora i „Gazeta Wyborcza” oficjalnie nie komentują tekstu TVP.Info, o tyle chętnie o tekście pisali na Twitterze dziennikarze i publicyści. Wielu z nich kpiło z publikacji portalu publicznego nadawcy i podkreślało, że wbrew intencjom TVP.info stawia ona redakcję dziennika w pozytywnym świetle.
„Podejrzewam, że Gazeta Wyborcza monitoruje codziennie, ile subskrybcji zostało kupionych. Dane z wczoraj i dziś bardzo chciałabym zobaczyć i od razu zapytać, czy była redakcyjna zrzutka na kosz portugalskich win dostarczony na Plac Powstańców” – skomentowała Dominika Długosz z „Newsweeka”.
„Żenujące te praktyki GW tropienia Obajtka i innych ludzi. Zamiast czekać na polecenie z rządu, co i kogo mają prawo tropić, ci szubrawcy sami sobie wybierali ludzi władzy, którym patrzyli na ręce” – napisał Patryk Słowik z Wirtualnej Polski.
„Bywam krytyczny wobec TVP, ale tym razem pokazali prawdę – dla dziennikarzy GW ważny jest czytelnik. Panowie Paweł Wroński, Bartosz Wieliński, Roman Imielski i koledzy – nie macie się czego wstydzić. Ekipo TVP, przesłuchajcie kilka razy” – może coś zrozumiecie i czegoś się nauczycie – komentował Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej”.
Głos zabrał także Tomasz Lis, komentując: „W sumie powinniście podziękować za to nagranie. Nagrywanie ludzi bez ich wiedzy jest paskudne, ale tu na końcu dobrze służy sprawie mediów”. „Właśnie dziękuję TVP Info. Tylko, że oni nie rozumieją czym jest niezależność dziennikarska i że można postawić się szefom” – odpowiedział Paweł Wroński z „Gazety Wyborczej”, jeden z uczestników nagranego spotkania.
CMWP: sprawę trzeba wyjaśnić
W sprawie publikacji nagrań głos zabrało też Centrum Monitoringu Wolności Prasy przy SDP, domagając się „wyjaśnienia zarzutów dotyczących nagannych metod pracy redakcji Gazety Wyborczej”.
– W kontekście tego, iż osoby wypowiadające się na w/w spotkaniu, w tym kierownictwo Agory nie odpowiedziały na pisemnie zadane pytania Autorów publikacji, szczegółowe wyjaśnienie na ten temat jest wyjątkowo pożądane ze względu na ważny interes społeczny – czytamy w apelu.
Zdaniem CMWP „zdumienie i oburzenie” budzą metody pracy dziennikarzy „GW”, przedstawione w nagraniach. Chodzi głównie o ingerowanie zarządu w sprawie tekstów dotyczących reklamodawców i wydawanych książek, lecz także o „istnienie w redakcji grupy cyt. dziennikarzy, którzy non-stop tropią pana Obajtka i innych ludzi , a których pracę nadzoruje zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” kierujący działem Kraj”. Centrum Monitoringu Wolności Prasy apeluje o wyjaśnienie sprawy, gdyż „jest ona istotna w kontekście realizacji zasady wolności słowa demokratycznego państwa ze względu na społeczne skutki oddziaływania mediów, w tym Gazety Wyborczej, oraz wpływ na nie warunków pracy dziennikarzy i redaktorów oraz ich metod pracy”.
O czym rozmawiano na spotkaniu?
Duża część opublikowanego nagrania dotyczy zwolnienia Jerzego Wójcika, pełniącego wówczas funkcję dyrektora wydawniczego „Gazety Wyborczej”. Został zwolniony w drugiej połowie listopada, po 28 latach pracy w firmie. Zaogniło to spór kierownictwa dziennika z władzami Agory, który wybuchł w połowie ub.r., gdy ujawniono plany pożegnania się z Wójcikiem i połączenia „GW” i Gazeta.pl we wspólny pion biznesowy, którym będzie zarządzał menedżer z portalu. Zwolnienie Wójcika skrytykowały władze „Gazety Wyborczej”.
W połowie lipca Wójcik skierował do sądu pracy pozew przeciw Agorze. Domaga się anulowania dyscyplinarnego zwolnienia i przywrócenia go na poprzednie stanowisko w firmie. Obie strony sporu nie komentują sprawy.
Na koniec marca br. „Gazeta Wyborcza” miała 290 tys. subskrybentów cyfrowych, wobec 258 tys. rok wcześniej. Przychody z subskrypcji i reklam internetowych stanowiły już 43,2 proc. łącznych wpływów dziennika.
W pierwszym kwartale br. pion prasowy Agory przy wzroście przychodów o 1,3 proc. do 46,9 mln zł zanotował spadek wyniku EBITDA z 5,7 mln zł zysku do 0,5 mln zł straty, bo stronę kosztową mocno obciążyły wyższe wydatki na papier i wynagrodzenia.
„Wyborcza” opisała taśmy i nieruchomości Daniela Obajtka
W poniedziałek od rano nagranie było jednym z głównym tematów w TVP Info, na „pasku” i w serwisach informacyjnych podkreślano słowa Bartosza Wielińskiego, że w redakcji jest zespół dziennikarzy, którzy „non stop tropią pana Obajtka i innych ludzi”.
O zapis spotkania pytano w stacji polityków oraz stałych komentatorów stacji, m.in. Marka Króla i Adriana Stankowskiego, a także adwokata Macieja Zaborowskiego, reprezentującego Daniela Obajtka w sporach z mediami. Sprawę opisano w głównych wydaniach programów informacyjnych.
Wiosną ub.r. „Gazeta Wyborcza” ujawniła szereg nagrań rozmów z udziałem Daniela Obajtka. Wynikało z nich, że Obajtek będąc wójtem Pcimia nieformalnie zarządzał prywatną spółką (co jest niezgodne z prawem), żeby zaszkodzić firmie swojego wuja, w której wcześniej pracował.
Daniel Obajtek zaprzeczał tej tezie i kwestionował autentyczność nagrań, udzielił kilku wywiadów na ten temat. – Wszystkie sprawy sądowe, dotyczące wydarzeń, którymi manipuluje „Gazeta Wyborcza”, zostały prawomocnie rozstrzygnięte na moją korzyść. Ani „Gazeta Wyborcza”, ani ja, bo mówimy o sytuacjach sprzed kilkunastu lat, nie jesteśmy w stanie potwierdzić wiarygodności tych nagrań. Jak ktokolwiek może się odnieść do prywatnych rozmów, potajemnie nagrywanych, prawdopodobnie kilkanaście lat temu? Tak po ludzku, kto by pamiętał takie rozmowy? To jest ogromna przestrzeń do nadużyć i manipulacji informacjami, która została wykorzystana przez „Gazetę Wyborczą” – stwierdził prezes Orlenu w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Reprezentujący Daniela Obajtka mecenas Marcin Zaborowski w wezwaniu przedsądowym domagał się od „Gazety Wyborczej” i jej dziennikarzy przeprosin, usunięcia materiałów zawierających nieprawdę i wpłaty 200 tys. zł na Polskie Stowarzyszenie Syndrom Tourette’a. – To niedopuszczalny nacisk na wolne media – skandaliczna próba cenzury, która w demokratycznym państwie powinna skończyć się dymisją prezesa Orlenu, koncernu kontrolowanego przez państwo. Prezes Orlenu nie wskazał ani jednego przykładu na nasze rzekome kłamstwa – skomentował wicenaczelny „GW” Roman Imielski.
W połowie marca pełnomocnik Daniela Obajtka złożył wniosek w Prokuraturze Krajowej o kontrolę postanowienia krakowskich śledczych z 2016 roku, żeby nie wszczynać śledztwa w sprawie domniemanego składania fałszywych zeznań przez Obajtka. Szef paliwowego koncernu chce, by prokuratura zweryfikowała nagrania z jego udziałem opublikowane przez „Gazetę Wyborczą”.
Niedługo potem „Newsweek Polska” opisał, że do Daniela Obajtka należy siedem nieruchomości w różnych częściach kraju, a „Gazeta Wyborcza” ujawniła, że Obajtek i wiceprezes Orlenu Adam Burak po cenie niższej od rynkowej kupili apartamenty w Warszawie od firmy deweloperskiej Profbud.