Odpowiedź zespołu prasowego ABW zamyka się w sześciu słowach: „Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie komentuje sprawy”. Tak jest od kwietnia, kiedy na jaw wyszła sprawa blokowania portali kolportujących prokremlowskie treści. Akcja wywołała w sieci niemałe poruszenie. Walka z rosyjską propagandą czy pospolita cenzura? A może jedno i drugie?
DZIURAWA ZAPORA
Lista jest długa. Według serwisu Zaufanatrzeciastrona.pl, który zajmuje się bezpieczeństwem w internecie, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zablokowała dostęp do kilkunastu stron. Wśród nich znalazły się duże rosyjskie portale, jak Ria.ru czy Lenta.ru, ale też szereg niszowych serwisów tworzonych w Polsce, na przykład Wrealu.pl, Wrealu.tv, Wicipolskie.pl czy Xportal.pl. Część z nich już działa, w przypadku innych po wpisaniu adresu w przeglądarkę nadal wyskakuje komunikat: „Niestety… nie można przejść do tej strony”. Jednak nawet w takim przypadku funkcjonują one w mediach społecznościowych albo… po prostu pod innymi adresami. W dodatku część właścicieli podaje instrukcje, które pomagają w obejściu blokad, a nie są one zbyt wymyślne. Opierają się na blokowaniu usługi DNS, czyli usługi tłumaczącej nazwy domen na adresy IP. – Wbicie w przeglądarkę nazwy witryny jest równoznaczne z pytaniem o dostęp. Użytkownik dostaje jednak fałszywe IP. Tyle że zaporę tę można obejść w banalny sposób – przyznaje Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon, pozarządowej organizacji, która zajmuje się kontrolą praktyk związanych z nadzorem państwa nad społeczeństwem.
wRealu to portal oraz internetowa telewizja założone przez Marcina Rolę, dawnego rzecznika ruchu Kukiz’15. W przeszłości jego kanał był już przez pewien czas zawieszony przez YouTube’a. Jak tłumaczył serwis, powodem stały się „treści gloryfikujące przemoc lub podżegające do przemocy wobec drugiego człowieka”. Rola atakował feministki, krytykował muzułmanów, mówił o „plandemii” COVID-19. Potem jego serwisy wzięły pod lupę wojnę w Ukrainie i falę uchodźców, która zaczęła płynąć do Polski. Dzień po rosyjskiej inwazji Rola na antenie swojej telewizji stwierdził: „Wielokrotnie mam do czynienia z Ukraińcami (…). Jest bardzo duża naleciałość intelektualna do zbrodniarzy typu Bandera, UPA i takiej niechęci, która często przeradza się w nienawiść do Polaków i Polski. Taka dziwna zazdrość, dlaczego my jesteśmy w tym miejscu, a nie innym”.
Tego samego dnia goszczący w jednym z programów poseł Janusz Korwin-Mikke uznał inwazję za zrozumiałą i oświadczył, że „Rosja ma prawo do bezpiecznych granic”. 1 kwietnia Rola wygłosił w studiu następującą tyradę: „Byłem zbulwersowany, bo rozumiem pomagać humanitarnie i tak dalej, ale są granice zidiocenia i amoku. Bo jeżeli wjeżdżam do miasta Malbork i na urzędzie miasta widzę flagę Ukrainy, to pytam, czy to jest normalne? (…). Pytam, gdzie jest flaga Polski? Może faktycznie tu przyjdą obcy i swoje porządki wprowadzą, może musimy być wiecznymi niewolnikami. Płakać się chce (…). Czy Polska będzie w ogóle istnieć?”.
Wszystkie te cytaty odnotowane zostały w raporcie „Zachowajmy solidarność z uchodźcami”, który na początku kwietnia opublikowało Stowarzyszenie Nigdy Więcej. A to zaledwie wycinek.
Inny zablokowany serwis – Xportal.pl, kierowany jest przez Bartosza Bekiera. To lider skrajnie nacjonalistycznej organizacji Falanga, który w przeszłości jeździł do okupowanego Donbasu, by udzielić poparcia samozwańczym republikom ludowym przeciw Ukrainie. Bekier na koncie ma też przemowę w rosyjskiej Dumie i apel o wystąpienie Polski z NATO oraz Unii Europejskiej. W dniu rosyjskiej napaści na Ukrainę na swoim facebookowym profilu ironizował: „Mamy do czynienia z „niespotykaną agresją dokonaną przez totalitarny reżim, jakiej nie widział świat od 1945 roku”, bo stroną atakującą nie jest USA albo Izrael. Wtedy mielibyśmy operację pokojową czy tam inne święto demokracji, słuszną realizację prawa do obrony”. Zbliżony wydźwięk mają też wpisy na Xportal.press, następcy witryny Xportal.pl. Na początku czerwca można tam było przeczytać materiał zachęcający do robienia biznesów w obwodzie kaliningradzkim.
„NATO robi wszystko, by zapobiec zakończeniu tego konfliktu (…). Po prostu nie chcą pokoju (…). Jest tylko eskalacja (…). Na wojnie zarabia się, prawda? Jest to prawda stara jak świat” – to już niejaka Ewa Marcinkowska na face-
bookowym kanale Wici, który kontynuuje działalność zablokowanego portalu Wicipolskie.pl. I wreszcie Wolnemedia.pl
– portal internetowy prowadzony od 10 lat przez autora, który ukrywa się pod pseudonimem Maurycy Hawranek. Jak tłumaczy, w założeniu serwis ma być wolną platformą, otwartą dla wszystkich bez wyjątku. Tylko w ciągu kilku dni na początku czerwca można było tam przeczytać: „Należy zadać sobie pytanie, czy to jest optymalna i odpowiednia droga dla Polaków, czy chcemy łożyć własne pieniądze i czas na wychowanie naszych dzieci w duchu neobanderowskim?” (tekst Natalii Gorlickiej); „Ta wojna trwa od ośmiu lat. Mordowano w niej donieckie dzieci. I nadal morduje się prawdę” (materiał Konrada Rękasa, który został poprzedzony wymownym wpisem: „Choć poniższy artykuł wygląda jak rosyjska propaganda, jego autorem jest polski publicysta”); „Naszemu nieszczęśliwemu krajowi przypadł ten zaszczyt, że – jak przystało na wzorowego ormowca – zakochał się pierwszy, w związku z czym pan prezydent Duda już nie wie, jak tu się Ukrainie przypodobać” (to z kolei Stanisław Michalkiewicz).
Taką wyliczankę można ciągnąć jeszcze długo.
***
To tylko fragment tekstu Łukasza Zalesińskiego. Pochodzi on z najnowszego numeru „Press”.