Tomasz Sekielski awansował Michała Szadkowskiego na wicenaczelnego „Newsweeka”

Michał Szadkowski

Michał Szadkowski objął stanowisko zastępcy redaktora naczelnego „Newsweek Polska” (Ringier Axel Springer Polska). Od początku lipca naczelnym tygodnika jest Tomasz Sekielski, w pierwszym wstępniaku potwierdził, że jego poprzednik Tomasz Lis nieodpowiednio traktował część podwładnych.

Michał Szadkowski z „Newsweekiem” jest związany od jesieni 2019 roku. Początkowo był wydawcą portalu Newsweek.pl, a potem szefem wydawców. Na tym drugim stanowisku obecnie zastąpiła go Emilia Stawikowska.

Awans Szadkowskiego to jak na razie jedyna zmiana w kierownictwie „Newsweeka” po tym, jak z początkiem lipca naczelnym tygodnika został Tomasz Sekielski. Wicenaczelnym pozostaje też Dariusz Ćwiklak, który przez ostatni miesiąc pełnił obowiązki naczelnego.

Redaktorem prowadzącym jest dalej Łukasz Ramlau, sekretarzem redakcji – Andrzej Olejniczak, a w sekretariacie redakcji pracują też Małgorzata Kacprzak i Katarzyna Klejnocka.

Przed pracą w „Newsweeku” Michał Szadkowski przez 14 lat był związany z Agorą. Był tam dziennikarzem Sport.pl i działu sportowego „Gazety Wyborczej”, relacjonował m.in. kilka dużych turniejów piłkarskich, przygotowywał też materiały wideo oraz pełnił funkcję redaktora.

Według danych PBC w pierwszym kwartale br. średnia sprzedaż ogółem „Newsweek Polska” wynosiła 65 885 egz. W br. dwa razy podnoszono cenę tygodnika: w styczniu o 40 groszy, a na początku kwietnia o 1 zł – do 9,90 zł.

Tomasz Sekielski o sprawie Tomasza Lisa

Pod koniec maja z funkcją redaktora naczelnego „Newsweeka” w trybie natychmiastowym pożegnał się Tomasz Lis. W komunikacie RASP nie podano żadnych przyczyn, natomiast szybko pojawiły się pogłoski, że Lis miał źle traktować podwładnych w redakcji, a wydawnictwo nie zaprzeczyło, że do zbadania tej sprawy powołało komisję wewnętrzną.

Natomiast ponad tydzień temu Szymon Jadczak w tekście na Wirtualnej Polsce szczegółowo opisał, że dziennikarze pisma w ostatnich latach doświadczali zachowań ze strony redaktora naczelnego, które można określić jako mobbing. Lis temu kategorycznie zaprzeczył.

Tomasz Sekielski w swoim pierwszym wstępniaku w „Newsweeku”stwierdził, że w rozmowach z pracownikami potwierdził wiele zarzutów kierowanych pod adresem Tomasza Lisa.

– W ostatnich dniach od ludzi pracujących w „Newsweeku” usłyszałem wiele historii świadczących o tym, że w redakcji panowała „toksyczna atmosfera” – dokładnie tego słowa używali – opisał. – Jedni czuli się zastraszani, drudzy mówią o złym traktowaniu i niewłaściwych zachowaniach byłego szefa, ale są i tacy, którzy nie doświadczyli niczego złego ze strony Tomasza Lisa. Każdy przypadek jest inny i tym trudniej pisać o tej sprawie tak, by uniknąć niesprawiedliwych uproszczeń – dodał.

Według Tomasza Sekielskiego Lis w redakcji „Newsweeka” „zachowywał się jak autokrata, a jego drapieżny styl zarządzania sprawił ból konkretnym osobom”. Nowy naczelny przypomniał, że jego poprzednik na tym stanowisku podobnie traktował podwładnych, gdy w latach 1997-2004 współpracowali w redakcji „Faktów” TVN.

– Jego styl zarządzania redakcją opierał się raczej na używaniu kija niż marchewki. Wybuchy złości, nieustająca presja sprawiały, że nie wszyscy wytrzymywali tę swoistą tresurę. Ileż razy słyszałem wtedy od niego, że newsy to nie miejsce dla „grzecznych harcerek” ani „szkółka niedzielna”. Był genialnym dziennikarzem, perfekcjonistą, któremu wiele się wybacza – napisał Tomasz Sekielski. – Wtedy, w drugiej połowie lat 90. ubiegłego wieku, błędnie wydawało nam się, że taka jest norma, że tak muszą wyglądać relacje w redakcji, że tak funkcjonują media. Na szczęście czasy się zmieniają, tyle tylko, że nie zmienił się Tomek – skomentował.

W RASP kontrolerzy z Państwowej Inspekcji Pracy

W miniony piątek działania w redakcji „Newsweek Polska” zaczął Okręgowy Inspektorat Pracy w Warszawie. Kontrola dotyczy obowiązujących w RASP procedur i regulaminów antymobbingowych i antydyskryminacyjnych, czyli w praktyce tego, czy pracownicy mogli skutecznie zgłaszać niepożądane zjawiska i zachowania w redakcji.

– Trudno powiedzieć, jak długo potrwa kontrolowanie, wszystko zależeć będzie od tego, jak wydawca będzie współpracował, jeżeli chodzi o przeprowadzenie czynności i jak obszerny będzie materiał. Tego oczywiście na dzień dzisiejszy nie wiadomo – przekazał portalowi Wirtualnemedia.pl Przemysław Worek, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Warszawie.

We wtorek kierownictwo Radia TOK FM (Agora) zdecydowało, że do wyjaśnienia stawianych mu zarzutów Tomasz Lis nie będzie zapraszany do emitowanej w piątki rano audycji publicystycznej Jacka Żakowskiego, w której był stałym gościem przez 19 lat.

W piątek Jacek Żakowski odczytał oświadczenie, w którym Tomasz Lis przekonuje, że sam zdecydował się zawiesić swoją obecność w mediach i zaczyna urlop, którzy doradzali mu lekarze. Żakowski przedstawił też swoje obszerne stanowisko w tej sprawie. Stwierdził, że po rozmowach z dziennikarzami „Newsweeka” ustalił, że Tomasz Lis „niewątpliwie nie zachowywał się wobec części podwładnych tak, jak powinien, i zapewne słusznie przestał być naczelnym”. Żakowski zastrzegł, iż niepotwierdzone pogłoski i „groźnie brzmiące plotki” nie mogą być przyczyną jego śmierci cywilnej. Dziennikarzom z kolei zarzucił Żakowski „łamanie standardów, zbyt pochopne wyciąganie wniosków, fałszywą interpretację faktów, lekkomyślność i brak profesjonalizmu”.