Okręgowy Sąd w Siedlcach umorzył postępowanie, prowadzone względem dziennikarki i publicystki, Ewy Siedleckiej. W pierwszej instancji Siedlecka została uniewinniona. – Sąd zastosował patent „winna, nieszkodliwa” – komentuje publicystka dodając, że to wyrok „mrożący” i mający podważyć jej wiarygodność.
To druga sprawa, która toczyła się w sądach względem Ewy Siedleckiej z wniosku sędziów. Pierwszą wniesiono po tym, jak dziennikarka na blogu i w „Polityce” komentowała tzw. aferę hejterską – akcję oczerniania sędziów, krytycznych wobec reformy wymiaru sprawiedliwości, zorganizowaną przez sędziów pracujących w Ministerstwie Sprawiedliwości (jako pierwszy opisał to Onet w połowie 2019 roku). Siedlecka w swoich tekstach nazwała sędziów Macieja Nawackiego i Konrada Wytrykowskiego „hejterami”.
W obu sprawach: umorzenie
Obaj sędziowie pozwali Siedlecką za zniesławienie (art. 212 kk), domagali się skazania jej na 20 tys. zł nawiązki wypłaconej dla każdego, prace społeczne w wymiarze 24 godzin miesięcznie i pozbawienie wolności na cztery miesiące. Pod koniec maja br. Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił skazujący wyrok pierwszej instancji i umorzył sprawę karną.
Drugi proces – obecnie umorzony – wytoczył publicystce sędzia Przemysław Radzik, któremu Siedlecka w 2019 r. mylnie przypisała przesłuchiwanie w trakcie jednego z procesów zgwałconej dziewczynki pod nieobecność adwokata oskarżonego – za co sędziego nie spotkało postępowanie dyscyplinarne. Dziennikarka sprostowała swój błąd i przeprosiła sędziego Radzika na blogu, jednak ten wniósł przeciwko niej akt oskarżenia z art. 212 kk. Siedlecka wygrała w pierwszej instancji, a po apelacji sprawa trafiła do siedleckiego Sądu Okręgowego. Tym razem jednak oskarżający sędzia Radzik wniósł o umorzenie sprawy z powodu niskiej szkodliwości czynu – do czego przychylił się orzekający skład.
„Sąd uznał mnie za winną”
W uzasadnieniu wyroku umarzającego sąd podał, że Ewa Siedlecka „działając za pomocą środków masowego komunikowania – w zamiarze bezpośrednim pomówienia sędziego Michała Lasoty” przez pomyłkę pomówiła sędziego Radzika. – Czyli właściwie sąd uznał mnie za winną pomówienia Michała Lasoty, mimo że Michał Lasota nie wniósł aktu oskarżenia. – skomentowała na swoim blogu Ewa Siedlecka, dodając: – Zatem: winna. Czego? I to jest prawdziwa zagadka.
Siedlecka zwraca uwagę, że oba wyroki umarzające postępowania w jej sprawach mają wywołać efekt mrożący. – Aby wywołać efekt mrożący wobec mediów nie trzeba bowiem na dziennikarza nakładać grzywny czy wsadzać do więzienia.Wystarczającą karą jest wyrok podważający jego wiarygodność – komentuje dziennikarka, dodając, że sąd zastosował wobec niej patent „winna, nieszkodliwa”.
– W czasach, gdy sędziowie ścigani są dyscyplinarnie za treść orzeczeń takie „wyjście przez kuchnię” pozwala sędziemu czuć się bezpiecznie. Bezpieczni nie mogą się natomiast czuć dziennikarze. Zamiast liczyć, że sąd rozważy racje (…), muszą teraz liczyć się z tym, że sąd uniknie rozstrzygania i wybierze bezpieczne dla siebie rozwiązanie.
Ewa Siedlecka z tygodnikiem „Polityka” jest związana od 2017 roku. Wcześniej przez prawie 30 lat pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Pisze o przede wszystkim o tematyce prawnej i społeczeństwie obywatelskim.