Europejska Unia Nadawców (EBU) po fali krytyki, jaka spotkała ją po odebraniu Ukrainie prawa organizacji przyszłorocznego, 67. Konkursu Piosenki Eurowizji, wydała oświadczenie, w którym tłumaczy decyzję. Ukrainie organizacja należała się, ponieważ jej reprezentacja – Kalush Orchestra – wygrała Konkurs w tym roku.
EBU pisze w oświadczeniu, że „w pełni rozumie rozczarowanie, jakie towarzyszyło ogłoszeniu, że Konkurs Piosenki Eurowizji 2023 (ESC) nie może zostać zorganizowany na Ukrainie, tegorocznym zwycięskim kraju”.
Zdecydowały względy bezpieczeństwa
„Decyzja była podyktowana odpowiedzialnością EBU za zapewnienie spełnienia warunków gwarantujących bezpieczeństwo wszystkim pracującym i uczestniczącym w wydarzeniu, którego planowanie musi rozpocząć się natychmiast. Co najmniej 10 000 osób jest zwykle akredytowanych do pracy nad lub na Konkursie Piosenki Eurowizji, w tym ekipa, personel i dziennikarze. Oczekuje się, że na to wydarzenie przyjedzie 30 000 fanów z całego świata. Ich dobro jest naszą główną troską” – napisano.
EBU zwraca także uwagę, że w regulaminie imprezy istnieje zapis stwierdzający, iż wydarzenie może zostać przeniesione, gdy zadziała siła wyższa, taka jak trwająca wojna.
Środki zaradcze niewystarczające
Dodatkowo EBU zwróciła się do zewnętrznych ekspertów o poradę w zakresie bezpieczeństwa. Z ich opinii wynikało, że zaproponowane środki zaradcze mające na celu złagodzenie zagrożeń były niewystarczające dla międzynarodowej imprezy publicznej.
„Oprócz obaw o bezpieczeństwo, przedłużający się konflikt na Ukrainie sprawia, że delegacje i uczestnicy niechętnie podróżują do tego kraju. Zwróciliśmy także uwagę na komentarze sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga, że wojna na Ukrainie może trwać latami”.
Konkurs najprawdopodobniej zorganizuje Wielka Brytania, której reprezentant w tym roku zajął drugie miejsce.