Dziennikarka „Wprost” Karolina Baca-Pogorzelska zorganizowała zbiórkę dla ukraińskich żołnierzy. Na jednym ze zdjęć dokumentujących przekazanie darów ze zbiórki widać karabin. – Nie zbieram na broń – prostuje Baca-Pogorzelska. Zbiórka dla żołnierzy wzbudziła krytykę innych korespondentów z Ukrainy. – To przede wszystkim zagraża jej życiu. Ale też stwarza sytuację zagrożenia dla innych dziennikarzy, w szczególności tych z Polski – mówią.
Karolina Baca-Pogorzelska zaangażowała się w pomoc żołnierzom z Donbasu. Założyła zbiórkę w serwisie Zrzutka.pl, gdzie zbiera pieniądze na pomoc dla Batalionu Donbas. „Jeśli zechcecie wesprzeć Batalion Donbas w tej decydującej bitwie, nie tylko dla Ukrainy, ale i dla Europy, będziemy wdzięczne za wsparcie” – czytamy w treści zbiórki. Do wczoraj udało się jej zgromadzić ponad 164 tys. zł. Pieniądze będą zbierane jeszcze ponad dwa tygodnie.
W opisie zbiórki można też przeczytać, że do Batalionu Donbas już dotarł duży transport, w którym znalazły się m.in. leki, pasy taktyczne, rękawiczki, nakolanniki, czapki, płaszcze przeciwdeszczowe, okulary, lornetki. Zaskoczenie wśród dziennikarzy wzbudziło na jednym ze zdjęć jest karabin. Baca-Pogorzelska tłumaczy, że broń mogła znaleźć się na fotografiach przypadkowo, i podkreśla, że nie jest kupowana za zebrane pieniądze, bo „jest to nielegalne”.
„Skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie”
Tymczasem zdaniem dziennikarzy doświadczonych w relacjonowaniu wojny wspieranie przez korespondenta wojennego jednej ze stron konfliktu jest nieodpowiedzialne i może sprowadzić niebezpieczeństwo nie tylko na wspierającego, ale także innych dziennikarzy, zwłaszcza z tego samego kraju.
Fotoreporter Maciej Moskwa, który relacjonował m.in. konflikty zbrojne w Syrii i Kurdystanie stwierdza: – Dziennikarz co do zasady nie powinien angażować się w zbiórki dla żołnierzy, bo de facto staje się w ten sposób stroną wspierającą jedną ze stron. Z neutralnego obserwatora staje się wtedy sojusznikiem jednej strony konfliktu, a tradycyjnie powinno się rozdzielać te porządki, także z troski o innych kolegów dziennikarzy i dziennikarki. Dziennikarze są bardzo medialni, więc jeśli taka zbiórka na amunicję, środki opatrunkowe na rzecz tej czy innej armii zrobi się normą, to nie będę się dziwił, że pierwsza kula na wojnie będzie leciała w stronę tego, kto ma na kamizelce napis „Press”.
– Nie znam dokładnie sprawy, ale nie mam żadnego problemu ze zbieraniem pomocy humanitarnej, natomiast uważam, że dziennikarze nie powinni angażować się w zbiórki na broń, ani nawet pojawiać się w tym kontekście – mówi Marcin Wyrwał, korespondent Onetu w Ukrainie.
Piotr Andrusieczko, który przygotowuje relacje z Ukrainy dla „Gazety Wyborczej” i Outriders, stwierdza dobitnie: – Albo jest się dziennikarzem, albo aktywistą. Pomieszanie obu rodzajów tych działalności szkodzi dziennikarstwu, ale wpływa też negatywnie na działalność aktywistów społecznych. Przede wszystkim obowiązują nas pewne standardy, nawet w tej sytuacji, czyli rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie. Myślę, że nasze zadanie w tej wojnie jest inne i dziennikarze mają w swoich rękach poważną broń w postaci kamery, laptopa, a rzetelna praca na tym naszym froncie jest bardzo ważna.
Jerzy Haszczyński nie odnosi się krytycznie do działania Bacy-Pogorzelskiej i zaznacza, że zdjęcia żołnierzy czy sprzętu nie są jednoznacznym dowodem, że dziennikarz wspiera konkretną stronę konfliktu. – Reporter zazwyczaj jest po jednej stronie frontu, przechodzenie jest bardzo trudne. Każdy, kto był na wojnie robił zdjęcia żołnierzy i sprzętu, ale to nie oznacza, że uczestniczy razem z nimi w walkach. Zdjęcia nie świadczą przeciwko nikomu, inną sprawą jest to, jak zareagowaliby na nie Rosjanie.
– Skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie. To przede wszystkim zagraża jej życiu. Po drugie, stwarza sytuację zagrożenia dla innych dziennikarzy, w szczególności dla dziennikarzy z Polski. Rozumiem sentyment polsko-ukraiński, ale wtedy najlepiej zadeklarować się jako aktywista czy pracownik humanitarny – mówi dziennikarz, który chce pozostać anonimowy.
Kim jest Karolina Baca-Pogorzelska?
Karolina Baca-Pogorzelska dla „Wprost” pracuje od marca br. Jej najnowszy tekst na portalu wprost.pl ukazał się wczoraj. Baca-Pogorzelska zajmuje się tematyką wojenną, ale też górniczą i energetyczną. Była związana z Outriders. Do końca listopada 2019 roku pracowała w „Dzienniku Gazecie Prawnej”, wcześniej w „Dzienniku Wschodnim” i „Rzeczpospolitej”.
Razem z Michałem Potockim napisała książkę „Czarne złoto. Wojny o węgiel z Donbasu”, która została nominowana w pierwszej edycji konkursu Grand Press – Książka Reporterska Roku 2020. Z kolei wraz z Piotrem Czabanem z TVN zaangażowała się w uzyskanie azylu przez reportera z Syrii, który ostatecznie uciekł z kraju. Polska udzieliła schronienia jemu i jego rodzinie. Baca-Pogorzelska i Czaban za pomoc otrzymali nagrodę specjalną Press Club Polska i wyróżnienie w ramach Nagrody im. Andrzeja Woyciechowskiego.