Polska Press Grupa zapowiada, że jesienią zamiesza na rynku, wprowadzając swój nowy portal horyzontalny. Konkurencja jednak czeka na konkrety, zachowując spokój: – Władze Polska Press marzą o powtórzeniu „sukcesu” telewizji państwowej. Projekt będziemy obserwować i analizować, gdy już powstanie – mówi nam Piotr Mieśnik z Wirtualnej Polski. – W „Wyborczej” przyglądamy się tym zapowiedziom z zupełnym spokojem – zapewnia Mikołaj Chrzan.
O tym, że Polska Press szykuje swój nowy, horyzontalny portal, rynek spekulował już jesienią ub. roku. W piątek jednak – jak napisaliśmy jako pierwsi – wydawca oficjalnie przyznał, że trwają nad nim zaawansowane. Nowy projekt ujrzy światło dzienne jesienią br. – Nowy portal oparty będzie nie tylko o informacje charakterystyczne dla portali horyzontalnych, ale także o wiadomości lokalne i regionalne – informuje Małgorzata Skorwider, członek zarządu Polska Press Grupy.
– Nowy portal będzie modelowym przykładem na siłę Grupy medialnej, w której na redakcję pracować będą wszyscy dziennikarze w całej Polsce – mówił nam z kolei prezes wydawnictwa Tomasz Przybek. – Nasza obecność na rynku w nowej roli wywoła spore zamieszanie – dodał.
Mieśnik: działania koncernu zastanawiające
Branża jednak – przynajmniej oficjalnie – nie wyraża zaniepokojenia projektami konkurencji. Piotr Mieśnik, redaktor naczelny Wirtualnej Polski, członek zespołu zarządzającego WP Media, w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl, mówi, że trudno jest „odnosić się do pomysłu, który na razie ma głównie wymiar marzycielskich deklaracji potęgi”. – Uznaję jednak, że pycha kroczy przed upadkiem więc projekt Polska Press będziemy obserwować i analizować, gdy już powstanie.
Na razie jednak wszelkie działania koncernu Polska Press – od czasu przejęcia przez Orlen – wyglądają zdaniem naszego rozmówcy „co najmniej zastanawiająco”. – Najpierw były czystki i atmosfera, która zmusiła do odejścia wielu wartościowych dziennikarzy, teraz buńczuczne zapowiedzi stworzenia portalu horyzontalnego w czasie, gdy… wszystkie analizy wskazują, że będą one na przestrzeni lat tracić na znaczeniu na rzecz zewnętrznych źródeł ruchu takich jak social, search czy discover. Oczywiście bardzo mocną stroną skupionych w tej grupie tytułów są media regionalne, ale takich informacji rzadko szuka się w ogólnopolskim portalu horyzontalnym – podkreśla Piotr Mieśnik.
„Jedyna szansa: grow-hacking”
Redaktor naczelny WP jest zdania, że nowe władze Polska Press „marzą o powtórzeniu „sukcesu” telewizji państwowej”. – Jednak nie biorą pod uwagę dwóch ważnych czynników: przyzwyczajenia części widzów do TVP oraz tego, że w internecie userzy mają zdecydowanie nieograniczone pole wyboru, a rynek telewizji naziemnej jest zdecydowanie mniej konkurencyjny. Zastanawiam się też, w jaki sposób taki nowy portal miałby się pozycjonować? Miejsce poważnych i zasięgowych mediów jest już zajęte, zresztą z obecną strukturą właścicielską ciężko aspirować do miana „niezależnych mediów”. Być może będzie to próba wbicia się „pomiędzy”, czyli tam, gdzie jest lajtowo prorządowa Interia, a może atak na prawą flankę i ścianę, gdzie masą spróbują zepchnąć Wpolityce.pl i inne tego typu twory?
Jedyną szansę zasięgową dla takiego nowopowstałego portalu Mieśnik upatruje tak naprawdę w growth-hackingu, czyli próbach technicznych przekierowań z zewnętrznych źródeł, które m.in. dzięki liczbie treści Polska Press ma bardzo mocne. – Mówię m.in. o agresywnej polityce akwizycji nowych userów poprzez SG-firsty. Tego typu działania mogłyby przynieść doraźne korzyści i efekt skali na starcie, na długą metę są jednak wyniszczające dla produktów, o UX-ie nie wspominając – podkreśla na koniec nasz rozmówca.
Chrabota: projekt bez szans
Zdaniem Bogusława Chraboty, redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”, członka zarządu Izby Wydawców Prasy – zapowiadany szumnie przez Polska Press nowy projekt nie ma szans na powodzenie.
– Komuś na górze się wydaje, że zrobienie dużego portalu to pestka. No nie. To trudna, wymagająca i kosztowna praca. Nie tylko tzw. lounching, czyli uruchomienie, ale przede wszystkim zdobycie klienta. Dziś trzy wielkie portale są tak daleko, że trzeba by inwestycję PP wsadzić miliony, by się z nimi ścigać. Jeśli cokolwiek jest wyobrażalne to raczej to, że PP się na tym projekcie wyłoży finansowo – podkreśla w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.
Podobnego zdania jest prof. Jacek Dąbała, medioznawca i audytor jakości mediów z Uniwersytetu Jagiellońskiego: – Nie sądzę, żeby jakiś portal zachwiał rynkiem – stwierdza w rozmowie z nami. – Konkurencja, np. Wirtualna Polska czy Onet, jest osadzona dobrze, ma czytelną pozycję, zdobyła zainteresowanie odbiorców, jest też kreatywna, szuka nowych dróg docierania do klientów.
Zdaniem naszego rozmówcy – to jednak nie wszystko: – Jeśli chodzi o nową inicjatywę medialną, to wielu odbiorców może nie ufać temu portalowi, obawiać się stronniczości, a nawet propagandy. Pozostaje więc grupa „swoich” czytelników oraz tzw. bezkrytycznych, naiwnych, obojętnych, przypadkowych lub niezorientowanych w uwarunkowaniach. Cudów nie przewiduję, a takim byłoby bezlitosne tropienie i informowanie o błędach władzy, bo to jest rola niezależnego medium, dziennikarstwa służącego społeczeństwu. Odbiorcy mogą tu widzieć za dużo kontekstów politycznych.
Chrzan: widzę anachroniczność konceptu
– Mam déjà vu – mówi na początku rozmowy Mikołaj Chrzan, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, szef redakcji lokalnych. – Dość dobrze bowiem pamiętam 2007 r. i wielką kampanię Polska Press, towarzyszącą tworzeniu „Polska The Times” – dużego ogólnopolskiego dziennika powstałego na bazie tytułów regionalnych. Miałem wówczas poczucie, że twórcy marzyli o stworzeniu drugiej „Wyborczej”. Pochłaniało to ich tak mocno, że na drugi plan spychali swoją najcenniejszą wartość, czyli lokalność, eksponując obcą dla ich tradycyjnych czytelników nazwę „The Times”.
Błąd jednak był tak oczywisty, mówi Chrzan, że szybko zaczęto się z niego wycofywać. – Mimo tych doświadczeń, ton aktualnych komunikatów jest podobny, wystarczy zmienić „serwis ogólnopolski” na „dziennik ogólnopolski”.
Zdaniem naszego rozmówcy Polska Press pomija w ostatnich komunikatach fakt, że „jedną stronę główną – „czapkę” nad serwisami lokalnymi – już od dawna posiada”: – Jest nią strona NaszeMiasto.pl. Myślę, że dość dobrze oddaje ona jakość i profil obecnych serwisów lokalnych redakcji Polska Press. Jeśli wydawca nie jest z niej zadowolony, a z drugiej strony zapowiada, że nie zamierza tworzyć osobnych redakcji dla nowej strony głównej, być może problem leży gdzieś indziej niż w braku kolejnego, centralnego adresu.
Widać tu także pewną anachroniczność zapowiadanego konceptu – podkreśla Chrzan. – Dzisiaj wydawcy prasowi na całym świecie prześcigają się w pomysłach na najbardziej skuteczne modele subskrypcyjne, a nie na darmowe strony główne. W przypadku Polska Press ten wątek jest chyba zupełnie pomijany – być może dlatego, że od ekonomii ważniejsze są dla właścicieli Polska Press polityka i zbliżające się kampanie wyborcze.
Wszystko to jednak nie oznacza, że Agora lekceważy nadciągający projekt Polska Press: – W „Wyborczej” przyglądamy się tym zapowiedziom z zupełnym spokojem. Niezmiennie oferujemy odbiorcom jakościowe, niezależne dziennikarstwo lokalne, które eksponujemy na stronie głównej Wyborcza.pl, ale także w wyszukiwarkach, w mediach społecznościowych, w newsletterach. Rosnące grono subskrybentów pokazuje, że to jest dobry kierunek – podsumowuje Mikołaj Chrzan.
W Polska Press 1,8 tys. pracowników
Według danych ze sprawozdania finansowego grupy Orlen w ub.r. przychody Polska Press wyniosły 318 mln zł. Grupa Orlen podała, że od przejęcia Polska Press w marcu ub.r. wydawnictwo zapewniło jej 274 mln zł, zaznaczając, że gdyby do akwizycji doszło z początkiem stycznia, przychody całej grupy Orlen byłyby o 44 mln zł wyższe (wyniosłyby 131,385 mln zł, a nie 131,341 mln).
Rok do roku wpływy Polska Press nieznacznie wzrosły – w 2020 roku firma zanotowała 317,4 mln zł przychodów w ujęciu skonsolidowanym, a 314 mln zł w ujęciu jednostkowym (bez spółek zależnych, m.in. wydającej „Nową Trybunę Opolską” firmy Pro Media, w której Polska Press ma 53 proc. udziałów).
Na koniec ub.r. stałe zatrudnienie w Polska Press wynosiło 1 827 etatów. To 5,1 proc. łącznych kadr w grupie Orlen, które na koniec roku wynosiły 35 424 etatów, wobec 33 377 rok wcześniej.
W maju br. platformy internetowe i aplikacje mobilne Grupy Polska Press zanotowały 17,93 mln użytkowników, 59,95 proc. zasięgu oraz 15 minut i 24 sekundy średniego czasu korzystania przez internautę (według badania Mediapanel).