Serwis streamingowy CNN+ zakończył działalność po miesiącu, a polski TVN24 GO działa trzy lata i cały czas rozwija swoją ofertę. Eksperci w rozmowie z Wirtualnemedia.pl zauważają silną pozycję TVN24, ale przypuszczają, że WarnerBros.Discovery może w przyszłości dążyć do łączenia swoich wszystkich platform.
TVN24 GO zadebiutował 30 maja 2019 roku. Choć za chwilę minie od tego momentu trzy lata, to Grupa TVN nie zdradza jaką popularnością się cieszy. Zupełnie inaczej jest z jej głównym serwisem streamingowym, czyli Playerem. Tutaj pojawią się przynajmniej nieoficjalne dane. Na przykład, że ma 1,5 mln subskrybentów. W TVN24 GO można znaleźć najbardziej znane programy informacyjne i publicystyczne TVN, TVN24 i TVN24 BiS, niedostępne w linearnej telewizji programy, rozmowy, wideoblogi i materiały zza kulis tworzone przez dziennikarzy stacji, m.in. przez Marcina Wronę, Piotra Jaconia, Monikę Olejnik, Jacka Stawiskiego, Konrada Piaseckiego, Magdy Łucyan czy Radomira Wita. Wit raz w miesiącu prowadzi też swój program publicystyczny na żywo.
Nie brakuje pozycji pokazywanych przed premierą w telewizji, produkcji dokumentalnych, materiałów z archiwum programowego, a na początku działalności serwisu czy w gorących momentach, jak kampania wyborcza, pojawiały się też tam pełne transmisje konferencji prasowych.
Grupa TVN nie chce mówić o przyszłości TVN24 GO
Choć twórcy serwisu starają o unikalne treści, to najpopularniejsze są te znane z anteny TVN24. – Nasi użytkownicy oglądają przede wszystkim na żywo TVN24. Chętnie korzystają także z programów publicystycznych, znanych z naszych anten. Wydania „Kropki nad i” czy „Fakty po Faktach” można u nas oglądać zaraz po telewizyjnej emisji, ale także nawet rok później. Bardzo dużą popularnością cieszą się też reportaże „Czarno na białym”, „Superwizjera”, a także te realizowane tylko dla TVN24 Go. Widzimy, że użytkownicy cenią sobie dobre dziennikarstwo śledcze naszych dziennikarzy i chętnie sięgają do materiałów poszerzających obraz bieżących wydarzeń – mówiła we wrześniu ub.r. Wirtualnemedia.pl Beata Biel, dyrektor działu rozwoju i premium news digital TVN Grupy Discovery. Padło wówczas pytanie o liczbę użytkowników. – Informacje o liczbie subskrybentów są tajemnicą handlową, natomiast nasza baza stabilnie rośnie – zapewniała Biel.
Miesięczny dostęp do serwisu, z którego można korzystać na komputerze, telefonie, tablecie czy telewizorze ze Smart TV kosztuje 10 zł miesięcznie lub 100 zł rocznie. Zdarzały się też wspólne pakiety z Playerem. Na przykład dwa serwisy streamingowe i kanały Playera z możliwością cofania do 7 dni (catch up TV) za 17 zł miesięcznie. Kiedyś fani Eurosportu, który podobnie jak Player i TVN24 GO należy do WarnerBros.Discovery mogli oddzielnie wykupywać dostęp do Eurosport Playera. Obecnie mogą wykupić tylko pakiet Eurosport Extra w Playerze. Czy podobny los spotka TVN24 GO? O przyszłość serwisu po zamknięciu CNN+ próbowaliśmy pytać Grupę TVN. Nadawca nie chce jednak komentować sprawy, ani porównywać się do platformy zza oceanu.
„Krótka historia CNN+ to idealny materiał na scenariusz filmowy”
Choć TVN24 jest wyjątkowo chętnie oglądanym kanałem informacyjnym (jego menadżerowie mówią czasami, że najchętniej w Europie), to trudno porównywać tej stacji do potęgi, którą na świecie jest CNN. Mogłoby się wydawać, że taka marka bardzo popularny serwis streamingowy. CNN+ zniknął jednak po miesiącu.
– Krótka historia serwisu CNN+ i splot okoliczności który doprowadził do jego gwałtownego końca to doskonały materiał na filmowy scenariusz lub studium przypadku na uniwersyteckich wydziałach zarządzania. Decyzja nowego zarządu Warner Bros. Discovery została ogłoszona raptem trzy tygodnie po starcie CNN+ i parę dni po ogłoszeniu przez Netfilx rozczarowujących wyników kwartalnych – pierwszym od dekady spadku liczby abonentów i zapowiedzi pogłębionych spadków w najbliższych miesiącach. Entuzjazm giełdowych analityków wokół “cord cutting” – czyli masowego przechodzenia klientów sieci kablowych i platform satelitarnych do platform streamingowych – nagle zderzył się ze ścianą o nazwie “stream cutting”, czyli rosnącą niechęcią widzów do ponoszenia wysokich kosztów korzystania z licznych serwisów streamingowych, z których żaden nie zapewnia dostępu do “wszystkiego”. Znaków ostrzegawczych dla CNN+ było wiele, ale najważniejszym z nich była całkowicie odmienna wizja przyszłości rynku streamingu jaką miały zarządy WarnerMedia i Discovery przed połączeniem obydwu firm. WarnerMedia stawiał na samodzielne platformy streamingowe swoich wiodących marek, co odzwierciedlało również kulturę organizacyjną firmy, nastawioną na ostrą konkurencję różnych projektów o zasoby i uwagę zarządu. Z kolei zarząd Discovery stawiał na maksymalną współpracę w ramach grupy, wspólną ofertę streamingową na konkurencyjnym rynku, miał również diametralnie inne podejście do kosztownych projektów z odległym w czasie zwrotem z inwestycji – zauważa w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Marek Sowa, ekspert ds. rynku medialnego.
Discovery dąży do łączenia serwisów streamingowych
Znawca amerykańskiego rynku zauważa, że choć w zamknięty serwis zainwestowano wiele miliardów dolarów, to pierwsze skrzypce w firmie, która powstała po połączeniu WarnerMedia z Discovery gra Discovery.
– Uruchomienie CNN+ miało kosztować WarnerMedia dwa lata pracy kilkuset osób i ok. 300 mln USD. Pozyskano ok 700 pracowników, w tym gwiazdy konkurencyjnych stacji telewizyjnych, m.in. Fox, NBC i PBS. Rozmach projektu wkazywał na przekonanie WarnerMedia że serwis CNN+ to przyszłość marki CNN i kierunek zmian w całej grupie, w miarę przechodzenia abonentów płatnej telewizji do platform streamingowych. Problem w tym, że tego przekonania nie podzielał zarząd Discovery, a szefowie WarnerMedia i Discovery nie mogli rozmawiać o wspólnej strategii przed formalnym połączeniem obydwu firm w Warner Bros. Discovery. Kiedy David Zaslav, dotychczasowy prezes Discovery, objął stery połączonej firmy, stało się oczywiste że to jego wizja przeważy. Zbieg okoliczności sprawił, że pozyskiwanie niezbędnych zgód regulatorów trwało krócej niż się spodziewano i formalne połączenie WarnerMedia i Discovery nastąpiło niemal w tym samym czasie co debiut CNN+. Zamiast po kilku miesiącach, los CNN+ został przesądzony po kilku tygodniach – zwraca uwagę Sowa.
Serwisy streamingowe dobrze sprawdziły się w przypadku seriali czy filmów. Z transmisjami sportowymi jest już nieco gorzej. W Polsce problemy techniczne miały chociażby Viaplay czy Polsat Box GO. Kanały newsowe, podobnie jak sport są cennym źródłem informacji, jeśli możemy je śledzić na żywo. Być może dlatego wyniki CNN+ okazały się zaskakująco niskie. – Wg. nieoficjalnych informacji, CNN+ pozyskał co prawda ok. 150 tys. abonentów w ciągu dwóch tygodni od premiery serwisu, ale liczba aktywnych użytkowników zaczęła spadać niemal natychmiast po starcie i nie przekraczała 10 tys. dziennie. Niektóre źródła twierdziły, że było to wręcz katastrofalne 4 tys. użytkowników dziennie. W tej sytuacji ambitny cel 2 milionów abonentów po pierwszym roku stanął pod znakiem zapytania, a nowy zarząd WBD pod wodzą Davida Zaslava uznał, że wszelkie analogie do sukcesu płatnej oferty The New York Times (ponad 10 mln abonentów) to korporacyjne mrzonki – ocenia Sowa.
Zbyt ciasno w streamingu?
W ostatnich miesiącach nawet mniejsi nadawcy, tacy jak DIZI czy Da Vinci uruchomiły własne platformy streamingowe. Przygotowuje się do tego też AMC. Tymczasem tylko w Polsce działają m.in. Netflix, Amazon Prime Video, HBO Max, Canal+ online, Viaplay, Player, Polsat Box GO, WP Pilot, CDA Premium, DAZN, a do debiutu szykują się także Disney+ i SkyShowtime. W USA takich graczy jest znacznie więcej.
– Można zaryzykować stwierdzenie, że oferta streamingowa na wielu rynkach staje się już na tyle bogata, że miejsca na absorpcję nowych projektów przez potencjalnych użytkowników jest coraz mniej. Co prawda subskrypcja CNN+ nie była zbyt kosztowna jak na amerykańskie kieszenie, ale ileż można mieć abonamentów naraz. Poza tym zawiniło tu może niedostatecznie rozeznane – w stosunku do oczekiwań rynku – sformatowanie kanału CNN+, a także naciski płynące z Wall Street, gdzie gołym okiem na pewno zauważono, że pofuzyjne zadłużenie Warner Bros Discovery sięgające 3 mld USD może się jeszcze pogłębić. Tak, czy inaczej upadek projektu CNN+ powinien być przestrogą dla innych potencjalnych amatorów poszerzania bez końca swojej oferty na – wydawałoby się jeszcze nie tak dawno – nieskończenie chłonnym rynku streamingowym. Bo on taki nie jest, przynajmniej w USA – przekonuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Janusz Daszczyński, były prezes TVP, obecnie zasiadający w radzie programowej tego nadawcy.
Zamieszanie z koncesją pomaga TVN24 GO
Choć w USA serwis streamingowy kanału informacyjnego się nie przyjął, to w Polsce TVN24 ma wiernych fanów, którzy na Twitterze wręcz chwalą się, że płacą abonament, żeby wspierać wolne media. – TVN24 i TVN24 BIS nie ma w nadawaniu naziemnym, a wobec podziałów politycznych w naszym kraju wielu potencjalnych użytkowników może być zainteresowanych odbiorem treści tam emitowanych za pośrednictwem internetu, wygodnie, na każdym urządzeniu mobilnym i – praktycznie – w dowolnym czasie. Do tego doszło jeszcze niedawne zamieszanie z koncesją dla TVN (że przypomnę Lex TVN), które – jako efekt uboczny i zapewne niechcący – stało się, używając nomenklatury politycznej, „złotem marketingowym” – twierdzi Daszczyński.
Na korzyść polskiego serwisu działa też mniej zatłoczony niż w USA rynek streamingowy. – Na tle klęski CNN+ szacunek budzi nasz rodzimy sukces w postaci platformy TVN24 GO, oferującej programy TVN24 i TVN24 BIS z możliwością wstecznego odtworzenia, ale także przedpremierowego obejrzenia nadchodzących audycji, poszerzonych wywiadów etc. Najprostszą diagnozę takiego stanu rzeczy można wywieść z porównania obydwu rynków. Streaming w USA ma już swoją ugruntowaną pozycję nawet mimo drobnych, gdyby spojrzeć na efekt skali, amerykańskich problemów z szerokopasmowym internetem i jest tam – kolokwialnie mówiąc – ciasno, a u nas – mimo wszystko – ten rynek jest jeszcze fazie rozwojowej. Popularność streamingu w Polsce zbudował, bez wątpienia, Netflix, choć proces powiększania oferty w technologii nadawania strumieniowego nie jest jeszcze na tyle zakończony, że można mówić o przesycie oferty. Niemniej ten moment zbliża się nieuchronnie – przekonuje Daszczyński.
Może powstać wielka platforma z różnymi treściami
W Polsce Grupa TVN ma pewną autonomię w ramach WarnerBros.Discovery. Jest nadawcą kanałów naziemnych, których specyfika jest zupełnie inna niż marek typu HBO i Discovery. Pytanie jak długo optymalizacja kosztów nie dotrze nad Wisłę. TVN24 GO, gdzie można znaleźć produkcje dokumentalne pasuje do Discovery+, wchodzącego w skład Playera (co wyróżnia nasz rynek), a w przyszłości być może nowego serwisu, łączącego Playera, HBO Max, Eurosport, Discovery+ i TVN24 GO. Na razie wiadomo, że trwają przygotowania do globalnego połączenia HBO Max z Discovery+.
– Spektakularny koniec serwisu CNN+ nie ma bezpośredniego przełożenia na lokalne projekty typu TVN24 GO, ale wskazuje kierunek przyszłej strategii grupy Warner Bros. Discovery, może też świadczyć o bardziej ostrożnym podejściu dużych grup mediowych do mnożenia streamingowych bytów. Nie ulega wątpliwości, że streaming to przyszłość dystrybucji treści programowych, ale migracja treści i całych kanałów z tradycyjnych platform telewizyjnych – kablowych, satelitarnych i naziemnych – może trwać dłużej niż zakładano, a zarządy będą mniej skłonne akceptować nadwymiarowe budżety streamingowych platform. W przypadku Warner Bros. Discovery jest już oczywiste, że zamiast wielu niezależnych serwisów streamingowych, David Zaslav chce połączyć silne marki grupy w jedną, łatwo skalowalną platformę, która będzie stanowić czytelną, atrakcyjną propozycję dla coraz bardziej sfrustrowanego konsumenta streamingu. Narastająca konkurencja, znaczący spadek wartości akcji WBD w ostatnich tygodniach i komentarze przedstawicieli Discovery w zarządzie o “trudnym” portfolio aktywów dawnego WarnerMedia mogą wskazywać na kolejne, być może równie brutalne decyzje w nadchodzących miesiącach – prognozuje Sowa.