Dziennikarze coraz częściej odchodzą z TVP

„Ostatnia szansa na zachowanie twarzy”

Ostatnio z Telewizją Polską pożegnało się kilku dziennikarzy. Choć do exodusu daleko, to wcześniej takie sytuacje zdarzały się rzadziej. Byli dziennikarze TVP w rozmowie z Wirtualnemedia.pl twierdzą, że przyczyną jest brak docenienia, forma zatrudnienia i ostatnia szansa na „zachowanie twarzy”.

Tylko w ostatnich tygodniach z TVP pożegnała się reporterka „Wiadomości” Kinga Kwiecień, prezenterka TVP Info Marta Radziach, wieloletni reporter i wydawca Konrad Madejczyk (w ostatnich latach TVP Polonia, wcześniej TVP Info) i Sergiusz Ryczel (TVP World). W lutym z TVP Info pożegnał się dziennikarz gospodarczy Paweł Blajer. Odejścia z TVP to rzadkość, bo stacja kierowana przez Jacka Kurskiego ma na rynku opinię płacącej dziennikarzom lepiej niż TVN czy Polsat. Nic dziwnego, że o niemal każdym odejściu chętnie rozpisują się media.

Tak było na przykład w przypadku Michała Cholewińskiego i jego żony Agaty Biały-Cholewińskiej. Zniknęli z anteny po krytyce wyroku Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego aborcji. Po dłuższej przerwie odnaleźli się w Polsat News. Do tej stacji przechodzą nie tylko osoby od lat związane z TVP, ale także te, które trafiły tam za czasów „dobrej zmiany”, jak na przykład były reporter TV Republika i późniejszy prezenter TVP Info Bartłomiej Maślankiewicz. Wspomniana wcześniej Kwiecień przeszła do kanału Wydarzenia24. Do podobnych transferów dochodzi w przypadku ośrodków regionalnych TVP3. Z TVP3 Białystok do Polsat News przeszły na przykład Ewelina Brzozowa i Katarzyna Szatyłowicz.

Samozatrudnienie lub śmieciówka

Jeden z byłych dziennikarzy TVP twierdzi, że główną przyczyną odejść jest niepewność dnia jutrzejszego i forma zatrudnienia na Woronicza czy Placu Powstańców.

– Telewizja Polska jak zaczął urzędowanie Jacek Kurski zapowiedziała, że odejdzie od outsourcingu. Faktycznie odeszła. Wypchnęła wszystkich dziennikarzy i pracowników twórczych najpierw na umowy o dzieło, potem na umowy zlecenie, a na koniec jak w zeszłym roku, żebyśmy zakładali działalności gospodarcze. Nie wszystkim opłacało się założyć działalność gospodarczą, więc powstały firmy prowadzone przez „znajomych królika”, które zatrudniały po kilka-kilkanaście osób i od każdego pracownika brały po 300 zł za obsługę księgową – zdradza były dziennikarz.

Takie firmy zawierają umowy o dzieło z kolegami i koleżankami z pracy. Po zmianie sposobu zatrudnienia zdarzało się, że dziennikarze musieli czekać półtora miesiąca na wypłatę, bo TVP ma miesiąc na zapłacę faktury.

Nasz rozmówca twierdzi, że mitem są ogromne zarobki w telewizji publicznej. Przynajmniej ogromne dla wszystkich dziennikarzy. – Jeśli ktoś jest zaufany, to może liczyć na dyżury nawet w kilku redakcjach. Jak nie masz politycznego poparcia to dużo zawojujesz. Ma to wpływ na to, kto występuje na wizji, ile ma dyżurów, jakie ma stawki za dyżury. Okazuje się, że nie wszyscy mają takie same stawki. Dowiadujesz się o tym później, po fakcie. Zdejmowanie programów, żeby dać ten program komuś innemu jest na porządku dziennym. Do tego rozbudowana administracja pęcznieje. Tam etaty sypią się – zdradza były dziennikarz TVP. Sprzyja to dużej biurokracji. Co kilka miesięcy trzeba pisać podania o przedłużenie ważności e-maila czy karty, która pozwala dostać się pracownikowi na piętro.

To, że etaty są rzadkością potwierdza inny były dziennikarz TVP. – Część prezenterów je ma, ale nieliczni. Najbardziej zaufani. Usłyszałem, że nie mam szans go otrzymać. Odszedłem, bo nie szanuje się tam doświadczonych i kompetentnych ludzi. Wygrywają ładne twarze, które nic za sobą – poza wyglądem – nie wnoszą i którymi łatwo sterować. Poziom tego, w jaki się steruje dziennikarzami, wydawcami, redaktorami jest absurdalny i nie ma nic wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem – przekonuje dziennikarz, który pożegnał się niedawno z inną redakcją.

TVP: Wszystkie umowy zgodnie z prawem

Kiedy rok temu mechanizm krytykowali związkowcy, TVP odcinała się od takich firm. – TVP nie posiada spółek zależnych, jest to wiedza powszechnie dostępna, więc powoływanie się w skardze na spółki zależne od TVP, świadczy o tym, że skarżący nie znają organizacji i specyfiki działalności TVP. To samo dotyczy nieprawdziwych zarzutów o tym, że TVP optymalizuje koszty unikając opłacania obowiązkowych składek. Wszystkie umowy zawierane przez TVP są oskładkowane zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa – informował nas Zespół Rzecznika TVP S.A.

Nadawca publiczny sugerował też, że krytykujący formę zatrudnienia Piotr Szumlewicz nie zna realiów rynku medialnego. – Spółka nie unika odprowadzania jakichkolwiek należnych składek. Na rynku medialnym podwykonawcy często świadczą usługi na rzecz produkcji telewizyjnych, tak organizowana jest duża ilość produkcji telewizyjnych. W Telewizji Polskiej mamy do czynienia z pracą twórczą, autorską, a jej charakter jest unikatowy i specyficzny oraz trudny do zrozumienia przez osoby niezwiązane z rynkiem telewizyjnym. Telewizja poddawana jest częstym i licznym kontrolom. Ostatnią kontrolę TVP w zakresie zlecania produkcji podmiotom zewnętrznym w latach 2015-2020 przeprowadziła Najwyższa Izba Kontroli w 2020 r. – poinformowano nas.

„Bardzo dużo ludzi chciałoby odejść”

Dziennikarz twierdzi, że z zamiarem odejścia nosi się wielu dziennikarzy. – Bardzo dużo ludzi chciałoby odejść, tylko często albo się boją, że nic nie znajdą albo, że będą zarabiać grosze i tak siedzą na Woronicza czy Placu Powstańców – przekonuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

Dziennikarze, którzy w pierwszych miesiącach Kurskiego odeszli z TVP, jak Diana Rudnik, Radomir Witt czy Jan Piotrowski (po kilku miesiącach pracy w Nowej TV) odnaleźli się w TVN24. Ci, którzy opuścili TVP później, znaleźli pracę m.in. w Polsat News. Miejsc pracy przy newsach w telewizji jest jednak mało. Do tego dochodzi etykieta po pracy w telewizji publicznej.

– Przecież każdy ma kredyty, partnerki czy partnerów. Nie spłaci mieszkania z pracy w „Biedronce” i nie chce tak zarabiać pieniędzy, dlatego wiele osób mimo wszystkich niedogodności pracuje w TVP – ocenia jeden były dziennikarz programu informacyjnego TVP. Takie osoby muszą się jednak liczyć z hejtem, ostracyzmem społecznym, nawet w rodzinie czy wśród przyjaciół.

Spokój do 2025 roku?

Dziennikarze TVP pocieszają się, że dotrwają na stanowiskach co najmniej do 2025 roku. Wtedy bowiem kończy się kadencja prezydenta Andrzeja Dudy. Bez głowy państwa trudno będzie zablokować ewentualne ustawy, które likwidowałaby Radę Mediów Narodowych i powoływałyby nową Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, gdyby oczywiście przyszłoroczne wybory wygrała opozycja. – Nie byłbym taki pewien prezydenta Dudy. Już raz na kilka miesięcy pozbawił prezesa Kurskiego fotela szefa TVP. Nie zdziwiłbym się, gdyby poszedł na jakiś deal z opozycją – ocenia były dziennikarz TVP.

Wówczas lub w 2025 roku osoby, które jednoznacznie kojarzą się z rządami Prawa i Sprawiedliwości mogą mieć problemy z utrzymaniem pracy w TVP. Dla wszystkich w sympatyzujących z obecnym rządem mediach komercyjnych miejsc pracy zabraknie. Dlatego zdaniem byłych dziennikarzy TVP, okazja do ewakuacji może się już nie powtórzyć. – Jeśli ktoś odszedł z TVP kilka lat temu, to nikt już nie pamięta, że ta osoba tam pracowała. Teraz może być ostatnia szansa na „zachowanie twarzy”, dlatego postanawiają odejść – przekonuje były dziennikarz TVP.

Nie każdy widzi się w roli rzecznika prasowego, a osoby związane wcześniej z TVP często odnajdują się w nowych redakcjach. – Obecnie czuje się bardziej doceniony. Grafik nie jest już robiony tak, żeby tylko koledzy byłego szefa byli zadowoleni. Moje materiały są cytowane. W TVP możesz przygotować najlepszy materiał, a i tak zniknie, bo to TVP. Nie mówiąc już o linii programowej. W każdej redakcji ona jest, ale nie w każdej tak jednoznaczna i powodująca taki ostracyzm – twierdzi były reporter.

TVP ze wzrostem wpływów i niższym zyskiem

W pierwszych trzech kwartałach 2021 roku przychody marketingowe TVP mocno wzrosły rok do roku: te z reklam – z 428,2 do 489,4 mln zł, a ze sponsoringu – z 79,9 do 86,7 mln zł. Przy czym nadawca spodziewał się więcej: 514,6 mln zł z reklam i 91,3 mln zł ze sponsoringu. W sprawozdaniu przekazanym Radzie Mediów Narodowych tłumaczy, że wynika to „z niepewnej sytuacji na rynku reklamy w związku z pandemią”.

Łączne przychody publicznego nadawcy zmalały rok do roku o 9,2 proc. do 2,36 mld zł, a przy wzroście kosztów operacyjnych o 24 proc. do 2,15 mld zł zysk netto zmniejszył się z 702,6 do 164,4 mln zł. Wyniki są lepsze od planu TVP.

W 2020 roku Telewizja Polska osiągnęła wzrost przychodów o 330 mln zł do 3,04 mld zł, a koszty jej działalności zwiększyły się o 120 mln zł do 2,82 mld zł. Wpływy nadawcy z reklam i sponsoringu zmalały o 12 proc. do 740 mln zł, natomiast z abonamentu rtv i zeszłorocznej rekompensaty wyniosły 2,04 mld zł (to 584 mln zł więcej niż w 2019 roku). Spółka osiągnęła 198 mln zł zysku netto.

Na koniec 2020 roku w Telewizji Polskiej było 2 867 pracowników etatowych, o 42 więcej niż rok wcześniej. Każdy zarabiał średnio 9 832 zł brutto (bez nagród i odpraw), wynagrodzenie zarządu wyniosło 2,17 mln zł. Łączne nakłady na wynagrodzenia zwiększyły się o 6,2 proc. do 545,19 mln zł.

W planie finansowym na br. TVP zakłada wzrost przychodów o 5,4 proc. do 3,2 mld zł oraz spadek wyniku netto ze 198,3 mln zł zysku do 250 mln zł straty. Rentowność nadawcy obniżą m.in. koszty obsługi Euro 2020 i igrzysk oraz uruchomienia nowych stacji.

W 2021 roku Telewizja Polska otrzymała kolejne 1,71 mld zł w ramach rekompensaty abonamentowej. Ustawa budżetowa, w której zapisano łącznie 1,95 mld zł rekompensaty dla TVP, Polskiego Radia i publicznych rozgłośni regionalnych, została podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę pod koniec stycznia.