Co dalej z Tomaszem Lisem? RASP milczy, PO z nim nie rozmawia

„Czeka go dziennikarska emerytura”

Tomasz Lis

Ringier Axel Springer Polska nie podaje powodów zakończenia współpracy z Tomaszem Lisem jako naczelnym „Newsweek Polska”. – Tomasz Lis porzucił mainstreamowe media, zradykalizował się politycznie, ale być może będzie przechodzi właśnie na dziennikarską emeryturę, bo nie widać redakcji, które biłyby się o niego – uważa medioznawca Maciej Myśliwiec. – Tomek będzie nadal do mnie przychodził komentować rzeczywistość, wciąż pozostaje przecież Lisem – zapowiada Jacek Żakowski, prowadzący w radiu Tok FM piątkowy „Poranek”.

We wtorek Ringier Axel Springer Polska podał informację o odejściu Tomasza Lisa z zajmowanego przez dekadę stanowiska redaktora naczelnego „Newsweeka”. W środę informacja ta schodziła na dalszy plan. Sytuacji nie poprawiała zupełna blokada komunikacyjna nałożona przez RASP.

– Nie udzielamy informacji na temat przyczyn zakończenia współpracy z Tomaszem Lisem – powtarzała w odpowiedzi na nasze pytania rzeczniczka wydawnictwa Agnieszka Skrzypek-Makowska.

Nie pomogło nawet wysłanie pytań o przyczyny i sposób rozejścia się z naczelnym do centrali wydawcy w Zurichu: – Dzięki za pytania, skontaktuje się z tobą dział prasowy RASP w Warszawie – odpisała na nasze pytanie Johanna Walser z centrali Ringiera.

– Takie spowijanie tajemnicą odejścia redaktora naczelnego to komunikacyjny błąd, otwiera pole do dywagacji i domysłów. Najlepiej, gdy w podobnych przypadkach wydawnictwo wydaje jasny, przejrzysty komunikat, ucinając spekulacje – komentuje prof. Tadeusz Kowalski, medioznawca.

Polityka? „Nie ma takiego tematu”

Rzeczywiście: niejasne, zdawkowe komunikaty wydawane przez RASP i samego zainteresowanego zostawiły duże pole do spekulacji. Choćby takich, że Lis – po odejściu z prasy – będzie próbował realizować się jako polityk, startując w najbliższych wyborach z list Platformy Obywatelskiej.

Do partii zaprosił Tomasza Lisa na łamach „Super Expressu” poseł Paweł Kowal. Jednak Jan Grabiec, rzecznik prasowy PO, na pytanie portalu Wirtualnemedia.pl, czy partia widzi Lisa w szeregach swojej partii, odpowiada: – Tomasz Lis jest znakomitym dziennikarzem, budował przez lata wiele doskonałych zespołów redakcyjnych. Wydaje mi się jednak, że jest poza dyskusją, iż nadal będzie chciał realizować się właśnie w dziennikarstwie, a nie w polityce. W każdym razie nie ma kwestii przyjęcia redaktora Lisa do PO, nikt w partii o tym nie rozmawia.

„Newsweek” „odżyje bez naczelnego”

Kariery w polityce nie wróży też Lisowi medioznawca z Politechniki Gdańskiej, prof. Jan Kreft. – Nie sądzę, by ktoś czekał na dobrą nowinę, która może red. Lis głosić. Czasy intelektualnego quasi – kanonu „Co z tą Polską” minęły bezpowrotnie, to okienko transferowe do polityki już się zamknęło. Wówczas było to świeże i nośne, teraz jest wielu lepszych harcowników głoszących te same racje – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl.

Nasz rozmówca podkreśla też, że od czasu wydania książki „Co z tą Polską” (2003 rok) minęło 20 lat: – Wyrosło jedno pokolenie, które nie zna życia bez smartfona, nie czyta „Newsweeka” i nie bardzo wie, kto to red. Tomasz Lis i inne środowiskowe sławy. W konfrontacji z nimi jest oldschoolowy, natomiast jego pokolenie ma innych bohaterów zbiorowej wyobraźni, od byłego redaktora Szymona Hołowni począwszy.

Prof. Kreft podkreśla: „Newsweek” bez Lisa ma szansę na „drugie życie”, uwolniony z uścisku ideologicznego. – To może być dobra wieść dla tych, których razi obskuranctwo koncepcji symetryzmu. Ponieważ od dłuższego czasu zacierała się różnica między „Newsweekiem”, a „Polityką”, więc pewnie jest w tym drugim tytule przestrzeń dla zagospodarowania talentów red. Lisa. Choć z drugiej strony mógłby on teraz wymyślić siebie na nowo. Nie sądzę, by satysfakcjonowała go bowiem rola zgorzkniałego komentatora Twittera, jakimi stali się inni „byli”. A ponieważ żaden śpiewak nie rozpoczyna nowej arii od „wysokiego c” (bo może się nie udać), więc może jest dobry czas przygotowanie nowej roli.

„Prawdopodobna dziennikarska emerytura”

„Wymyślić siebie na nowo” – czyli np. pójść w ślady Dariusza Rosiaka i stworzyć autorski projekt internetowy. Czy taka właśnie jest droga, otwierająca się teraz przez Tomaszem Lisem?

– Nie sądzę, żeby zakończyło się to sukcesem. Mam wrażenie, że Lis od pewnego czasu zawodowo – podkreślam – podąża drogą Kamila Durczoka – mówi nam medioznawca Maciej Myśliwiec. – Durczok także swego czasu rozstał się z mainstreamowymi mediami i zaczął swoje projekty. One nie skończyły się sukcesem. Poza tym Durczok mocno się spolaryzował się i zradykalizował politycznie – i tu też widzę podobieństwo obu redaktorów.

Myśliwiec wątpi, czy Lis ma w tej chwili „taki kapitał – medialny i społeczny – że byłby w stanie zjednoczyć wokół siebie ludzi i założyć jakieś medialne przedsięwzięcie”. – A nie wydaje mi się, żeby on jako jednoosobowo był w stanie zrobić projekt, który przyciągnąłby odbiorcę. Nie ma na tle silnego kapitału, jakim na pewno dysponował jeszcze kilka lat temu. Lis spolaryzował i zradykalizował się bardzo mocno, a dziennikarze – zdaje się – nie bardzo pochwalają taki sposób komunikacji.

Zdaniem naszego rozmówcy – może to doprowadzić do sytuacji, gdy dziennikarze nie będą chcieli pójść za byłym szefem „Newsweeka”, by tworzyć z nim coś nowego. – Ta sytuacja może powoli zsyłać Tomasza Lisa na emeryturę dziennikarską. Może będzie publicystą, zapraszanym do rozmów i proszonym o komentowanie rzeczywistości politycznej.

Od 2012 r. Tomasz Lis jest już zaangażowany w projekt internetowy – jest większościowym udziałowcem spółki wydającej serwisy grupy Natemat. W ostatnich latach jednak nie ukazywały się tam żadne jego teksty.

Jedno jest pewne: Lis nadal będzie przychodził do piątkowego programu Jacka Żakowskiego „Poranek w Tok FM”, żeby wraz z Wiesławem Władyką, Tomaszem Wołkiem i prowadzącym komentować rzeczywistość polityczną. – Tomek Lis przychodził do mnie, kiedy prowadził „Fakty” w TVN, kiedy prowadził „Wydarzenia” w Polsacie, jak wywalili go z Telewizji Polskiej i kiedy odchodził z „Wprost”. Chcę przez to powiedzieć, że nasz związek jest dużo poważniejszy, niż praca. Oczywiście więc, że będzie do mnie przychodził także i teraz, przecież będzie w dalszym ciągu Lisem – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Żakowski. Któremu – jak się nam zwierzył – Lis także nie powiedział ani dlaczego odszedł z „Newsweeka”, ani co myśli robić dalej.

Obowiązki naczelnego przejął dotychczasowy zastępca Dariusz Ćwiklak. Jak jednak dowiedzieliśmy się, to jedynie tymczasowa funkcja, a wydawca wkrótce ma informować o dalszych krokach, podejmowanych celem powołania stałego szefa redakcji.

Dekada w „Newsweeku”, wcześniej – telewizja

Tomasz Lis redaktorem naczelnym „Newsweek Polska” został w kwietniu 2012 roku, niedługo po tym jak rozstał się z tygodnikiem „Wprost”, którym kierował przez niecałe dwa lata. Razem z nim z „Wprost” do „Newsweeka” przeszła spora grupa dziennikarzy i felietonistów.

Karierę dziennikarską zaczynał jednak w 1990 roku w „Wiadomościach” TVP1. W latach 1994-97 był korespondentem TVP w Waszyngtonie. Od 1997 do 2004 tworzył „Fakty” w TVN, a później „Wydarzenia” w Telewizji Polsat, gdzie również prowadził autorski program „Co z tą Polską” o był członkiem zarządu.

W latach 2008-2016 był autorem i prowadzącym programu „Tomasz Lis na żywo” nadawanego w TVP2. W latach 2016-2020 prowadził cotygodniowy program „Tomasz Lis.” na stronie internetowej „Newsweeka” i Onet.pl. W ub.r. zastąpił go podcast „Świat_pl”. Według danych PBC w ub.r. średnia sprzedaż ogółem „Newsweek Polska” wynosiła 70 597 egz., po spadku rok do roku o 6,3 proc. W br. dwa razy podnoszono cenę tygodnika: w styczniu o 40 groszy, a na początku kwietnia o 1 zł do 9,90 zł.