Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji w stanowisku na temat rządowego rozporządzenia wyraziła obawę, że nowe uprawnienie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji może zostać odebrane jako inwigilacja społeczeństwa. Rzeczniczka KRRiT zapewnia Wirtualnemedia.pl, że doszło do niezrozumienia intencji regulatora.
KIGEiT, która zrzesza m.in. sieci kablowe UPC, Multimedia Polska, operatorów telekomunikacyjnych, takich jak Play czy T-Mobile oraz nadawców (TVN, Polsat, TV Puls, TVP) opublikowała stanowisko w związku z ogłoszonymi konsultacjami projektu rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie programu badań statystycznych statystyki publicznej na rok 2023. Obejmuje ono m.in. badanie odbioru sygnału stacji telewizyjnych w Polsce na podstawie ścieżki zwrotnej (Return Path Data), które miałoby być prowadzone przez Przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Krytyka organizacji zrzeszającej operatorów i nadawców
Izba krytykuje projekt, bo jej zdaniem KRRiT nie ma delegacji ustawowej do prowadzenia tego rodzaju badań. Władze TVP i Polskiego Radia od lat podważają rynkowe badania Nielsena i Radio Track. Od kilku lat KRRiT prowadzi też prace nad alternatywnym pomiarem popularności poszczególnych mediów. W tym celu powołała Krajowy Instytut Mediów. KIGEiT obawia się, że dane pozyskane przez regulatora od operatorów posłużą mediom publicznym lub rządowi. Kilka lat temu pojawił się pomysł, żeby sieci kablowe i platformy cyfrowe informowały o swoich abonentach, aby można było od ich pobierać abonament radiowo-telewizyjny.
KRRiT chciałaby uzyskać od operatorów bardzo szczegółowe dane. To: nazwa operatora przesyłającego dane o urządzeniu, typ ścieżki zwrotnej urządzenia, zakodowany identyfikator urządzenia, zakodowane dane użytkownika z umowy, data i czas startu odbioru urządzenia, data i czas końca odbioru urządzenia, kod TERYT adresu użytkownika z umowy do poziomu gminy, nazwa stacji odbieranej na urządzeniu, identyfikator stacji odbieranej o urządzeniu i pozycja stacji na liście kanałów operatora.
– Izba wskazuje, że określony w projekcie zakres danych, częstotliwość przekazywania danych oraz rodzaj zbieranych danych – niezależnie od intencji i potrzeb, może zostać odczytany społecznie jako element inwigilacji społeczeństwa przez organy administracji państwowej. Abonent, którego urządzenie będzie „śledziło” konsumowane przez niego treści oraz wiedza o tym, że operator przekazuje te dane gdzieś dalej, nawet pomimo zapewnienia o objęciu ich tajemnicą statystyczną, skieruje swe uwagi do operatora. Może mieć uzasadnione wątpliwości dotyczące wykorzystania danych do celów komercyjnych. Utrata zaufania z kolei może skutkować zwiększoną liczbą rezygnacji z usług operatora wykorzystującego urządzenie obsługujące RPD na rzecz mniej zaawansowanych usług, czy odbioru sygnału telewizji naziemnej – ostrzega organizacja.
KRRiT odpowiada na krytykę
Rzeczniczka KRRiT Teresa Brykczyńska przekonuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że stanowisko KIGEiT jest jedynie elementem konsultacji w związku z pracami nad projektem rozporządzenia. – Zaskoczeniem jest fakt, iż z dokumentu KIGEiT wynika całkowite niezrozumienie przez Izbę projektu badawczego, który przez kilka ostatnich lat był wspólnie i szczegółowo omawiany. Wielokrotnie było komunikowane, że projekt stanowi nową jakość w badaniach rynku, o cechach użytecznej informacji publicznej, realizowanej zgodnie z zadaniami KRRiT, a także potrzebami całego rynku medialnego w Polsce. W odniesieniu do uwag zgłoszonych przez KIGEiT należy podkreślić, iż KRRiT jest samodzielnym organem konstytucyjnym i niezależnym od rządu, posiadającym szerokie kompetencje. Przepisy art.6 urt określają misję KRRiT oraz jej szczegółowe zadania, które mają stanowić środki realizacji tej misji. Do zadań KRRiT należy określona w art. 6 ust. 2 pkt 5 ustawy właściwość w obszarze organizowania badań treści i odbioru usług medialnych, czemu służyć ma badanie 1.43.19 (118), zawarte w programie badań statystycznych statystyki publicznej na rok 2023 – argumentuje Brykczyńska.
Przedstawicielka regulatora twierdzi, że nie chodzi o pomiar oglądalności, tylko sygnału stacji telewizyjnych na podstawie ścieżki zwrotnej. – Należy ustalić, że przedmiotowe badanie nie jest pomiarem oglądalności programów TV. Jak precyzyjnie podaje nazwa badania i wynika z jego konstrukcji – jest to statystyczne badanie odbioru sygnału stacji telewizyjnych w Polsce na podstawie ścieżki zwrotnej, czyli technologii powszechnie wykorzystywanej przez operatorów telewizji kablowej. Zbierane dane dotyczą wyświetlania programów TV na urządzeniach, nieznane są indywidualne cechy urządzeń, audytorium, jego wielkość ani opis. Metodologia i konstrukcja badania nie pozwalają na przyjęcie założenia reprezentatywności próby, co jest niezbędne w rynkowych pomiarach oglądalności – zauważa rzeczniczka KRRiT.
PIKE popiera nowe rozporządzenie
KRRiT zapewnia, że z danych będą mogli korzystać wszyscy, a nie tylko nadawcy publiczni czy administracja rządowa. – Nieuprawnione jest założenie, że badanie odbioru sygnału programów TV w Polsce na podstawie ścieżki zwrotnej jest tożsame z pomiarem oglądalności, czyli badaniem widowni programów telewizyjnych lub jest do niego zbliżone. Całkowicie nieuzasadniony jest zarzut o rzekomym „zbieraniu danych pozwalających administracji publicznej na zdobycie wiedzy (…) o preferencjach, w tym politycznych abonentów”. Badanie agreguje, anonimowe, statystyczne informacje o zasięgach programów telewizyjnych, nie o osobach fizycznych. Informacje te będą publicznie dostępne i wykorzystywane przede wszystkim przez samą branżę medialną. Stąd całkowicie nieuprawnione jest założenie o możliwości określania preferencji, w tym politycznych, osób fizycznych – zapewnia Brykczyńska.
Zrzeszająca ponad 90 proc. operatorów kablowych Polska Izba Komunikacji Elektronicznej przesłała do Głównego Urzędu Statystycznego, który pracuje nad nowym rozporządzeniem zupełnie inne stanowisko niż KIGEiT. – Izba wraz z fundacją „Piksel” wspiera w/w projekt uważając jednocześnie, że jest to perspektywiczna inicjatywa mogąca pozytywnie wpłynąć na zrównoważony rozwój polskiego rynku operatorów i mediów. To szansa na rozwój dla wszystkich interesariuszy ekosystemu mediowego i zrównanie możliwości aktywnego uczestnictwa dla każdej ze stron. Oczywiście projekt wymaga dalszego doprecyzowania przy współpracy wszystkich zainteresowanych między innymi Krajowego Instytutu Mediów – czytamy w stanowisku podpisanym przez Jerzego Straszewskiego, prezesa PIKE i Włodzimierza Zielińskiego, prezesa fundacji „Piksel”.