Po ponad 20 latach Janusz Korwin-Mikke zakończył współpracę z tygodnikiem „Angora” (Wydawnictwo Westa-Druk). W pożegnalnym tekście tłumaczy się z zarzucanej mu sympatii prorosyjskiej, jednak nie wyjaśnia, co przesądziło o zakończeniu współpracy. – To była samodzielna decyzja autora – mówi nam Katarzyna Gorzkiewicz, zastępca redaktora naczelnego pisma, dodając: – Nie wykluczamy współpracy w przyszłości.
Korwin-Mikke to jeden z liderów Konfederacji, znany ostatnio z tego, co mówi i pisze na temat wojny w Ukrainie. Kilka dni temu o masakrze w miejscowości Bucza pisał na Facebooku, że „na pewno ciała na ulicy to nie są pomordowani przez Rosjan mieszkańcy Buczy – bo ci byliby pochowani przez krewnych”.
– Ukraińcy tu bezdyskusyjnie kłamią (nie dotyczy to innych ciał – były poukrywane w różnych miejscach i krewni mogli ich nie znaleźć) – zaznaczał polityk. I dalej dowodził: – O wiele łatwiej znaleźć powód, dla którego mordy te popełniliby Ukraińcy (rozprawa z kolaborantami) niż Rosjanie (nawet hitlerowcy, zajmując jakąś wieś nie rozpoczynali od mordowania jej mieszkańców!).
W podobny sposób pod koniec marca opisywał zdarzenia w Mariupolu, nazywając je ukraińską „ustawką”. O morderstwach w miejscowym szpitalu pisał: – Jestem przekonany, że szpital wyprowadził się z tych pomieszczeń co najmniej kilka dni wcześniej. Najprawdopodobniej dlatego, że w jego piwnicach zainstalował się AZOW – a dyrekcja wiedziała czym to grozi.
„Bucza? Chciałbym mieć dowody, że to Rosjanie”
Teraz polityk zrywa umowę z tygodnikiem „Angora” i w świątecznym numerze żegna się z czytelnikami, nie podając wprost powodu, lecz tłumacząc się z rzekomej prorosyjskości. „Nie byłem ani nie jestem politykiem prorosyjskim. Jestem politykiem propolskim” – pisze w pożegnalnym felietonie. „Uważam, że w interesie Polski nie jest drażnienie niedźwiedzia, a w ogóle pisanie kłamstw o kimkolwiek, zwłaszcza o Rosji, jest błędem”.
Dodaje: „Nigdy nie popierałem ataku Rosji na Ukrainę. Jako bodaj pierwszy napisałem, że JE (skrót od „jego ekscelencja” – przyp.) Włodzimierz Putin zwariował, a jego napaść bez wypowiedzenia wojny jest zbrodnią w sensie Konwencji Haskiej”. O Buczy Korwin-Mikke pisze: „Na 80 proc. jestem przekonany, że tych mordów dokonali Rosjanie, chcę tylko (…) mieć dowody – bo nie wykluczam, że to Ukraińcy zamordowali kolaborantów”.
Redakcja „Angory”: jesteśmy medium wolnościowym
Polityk nie wyjaśnia, dlaczego żegna się z łamami „Angory”. W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl zastępca redaktora naczelnego pisma, Katarzyna Gorzkiewicz, przekonuje: – Powodem rozstania były listy od czytelników, które w ostatnich tygodniach przychodziły pod adresem Janusza Korwin-Mikke. Pod ich wpływem autor sam zrezygnował z dalszej współpracy, nie sugerowaliśmy mu tego ani nie wywieraliśmy presji. Jesteśmy medium wolnościowym i treści, jakie autor zamieszcza pod swoim nazwiskiem na naszych łamach, nie są powodem zrywania umowy.
Nasza rozmówczyni podkreśla, że współpraca z Januszem Korwin-Mikke trwała ponad 20 lat. – To, że teraz się żegnamy, nie oznacza, że w przyszłości znów nie będziemy współpracowali – mówi Gorzkiewicz.
To nie pierwsze kłopoty polityka Konfederacji z mediami, z którymi współpracuje. We wrześniu ub. roku przestał publikować swoje felietony na łamach „Faktów i Mitów” (Do-Cent), a redakcja poinformowała, że formuła współpracy z tym autorem się wyczerpała. Pod koniec marca br. pracę w Radiu Poznań stracił Piotr Barełkowski po tym, jak zaprosił do studia Korwin-Mikkego, a ten na antenie rozgłośni chwalił władzę Putina, a zniszczenie Mariupola przez rosyjskie wojsko nazwał „oczywistą ukraińską ustawką”.