– Sprawa została umorzona wobec niewykrycia sprawcy. Laptop stanowi dowód rzeczowy w sprawie, po uprawomocnieniu się postanowienia będzie można go rozdysponować – mówi „Presserwisowi” Ewa Antonowicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
Mikołaj Chrzan, zastępca redaktora naczelnego „Wyborczej” i szef redakcji lokalnych, zaznacza, że nie było innego rozwiązania tej sprawy, jak jej umorzenie. – Czekamy na oficjalne pismo z prokuratury w tej sprawie, ale od początku byłem przekonany, że ta sprawa tak się musi skończyć – klęską organów ścigania i umorzeniem. Nasz dziennikarz nie miał nic wspólnego z wysyłaniem gróźb pod adresem posła PiS – zaznacza Chrzan. – To jednak nie koniec naszych działań. W toku jest nasze zażalenie na zatrzymanie komputera Piotrka. Nie zostawimy tej sprawy, bo uważam, że to nasze zobowiązanie wobec niezależnych redakcji w Polsce, które nagłaśniały ten temat. Nie ma zgody na to, by bez decyzji sądu, „na legitymację” policja wchodziła do mieszkania dziennikarza i zatrzymywała komputer, na którym mogą być materiały objęte tajemnicą dziennikarską.
2 października zeszłego roku policja bez nakazu sądu weszła do mieszkania dziennikarza Piotra Bakselerowicza i zabrała laptop mogący zawierać treści objęte tajemnicą dziennikarską. Komenda Stołeczna informowała, że działania podjęto w związku z groźbami karalnymi skierowanymi do jednego z polityków PiS z numeru IP przynależnego do adresu zamieszkania dziennikarza.
Dziennikarz zaprzeczył, że ma cokolwiek wspólnego z wpisami. W grudniu warszawska prokuratura oddała sprawę Piotra Bakselerowicza prokuraturze w Zielonej Górze.