– Poczułem się wypalony. Rozstaliśmy się w zgodzie i żadna ze stron nie miała złych intencji. Poczułem, że ta robota nie sprawia mi już takiej frajdy, jak wcześniej – mówi Piotr Kędzierski, który dwa tygodnie temu odszedł z newonce.radia. Teraz zachęca innych, by podpisywali się pod apelem o przyjęcie Ukrainy w struktury Unii Europejskiej.
Drzwi się otwierają. Zza nich wychodzi Piotr Kędzierski. Wyciąga do kamery palec wskazujący i mówi: – Ty też możesz pomóc! Za nim idzie Paweł Kowal. – Moje przyjaciółki i przyjaciele na Ukrainie czekają na amunicję i na otwarte drzwi do Europy. Kliknij w ten link – zwraca się do widzów poseł Koalicji Obywatelskiej. Kamera skręca i na ekranie pojawia się Michał Kempa, komik i stand-uper. – To jest naprawdę ważne. Ważne dla nas, dla nich, dla wszystkich. Kliknijcie w link – apeluje tym razem na serio.
Film pojawił się w środę, 9 marca na profilu facebookowym Pawła Kowala. W opisie jest podany link do strony ukraineineu.eu z prośbą o podpisanie się pod listem do szefów Rady i Komisji Europejskiej w sprawie przyjęcia Ukrainy w struktury Unii Europejskiej.
– Znam się z Pawłem Kowalem i uważam, że jest jednym z lepszych specjalistów od tego, co dzieje się za naszą wschodnią granicą – mówi nam Piotr Kędzierski, dziennikarz radiowy i telewizyjny. – Zastanawialiśmy się, jak można pomóc teraz Ukraińcom poza wsparciem finansowym, przekazywaniem im darów czy przyjmowaniem ich u siebie w domu. Nasza inicjatywa ma pokazać, że obywatele państw członkowskich domagają się od tych, którzy zawiadują w Brukseli, żeby obietnica wejścia Ukrainy do Unii Europejskiej została zrealizowana.
Odbiorcami listu, który podpisało już ponad 83 tys. obywateli Unii, są Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej, oraz Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej.
– Kiedy zobaczyłem, co dzieje się w Ukrainie, pomyślałem, że trzeba coś zrobić. Widzę, że profile największych gwiazd showbiznesu milczą na temat wojny, a konflikt wywołany przez Putina niestety ma potencjał, by stać się globalnym kataklizmem – dodaje Piotr Kędzierski.
„Bardzo mi przykro, że dzieje się to teraz”
Dwa tygodnie temu dziennikarz ogłosił, że po sześciu latach kończy współpracę z newonce.media. Kędzierski pożegnał się ze słuchaczami 24 lutego, w dniu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę, na koniec audycji „Bolesne poranki”. – Zawsze dawałem z siebie wszystko, to były piękne lata – powiedział, starając się powstrzymać płacz. – Bardzo mi przykro, że dzieje się to teraz (czwartkowe „Bolesne poranki” poświęcono w całości atakowi Rosji na Ukrainę – przyp. red.), miało to wyglądać inaczej – dodał. – Idę sobie gdzieś przed siebie dalej. Do usłyszenia za jakiś czas – zapowiedział Kędzierski.
Dziennikarz w 2016 r. został redaktorem naczelnym magazynu „newonce.paper”. We wrześniu 2018 r. odszedł z Rock Radia (Grupa Radiowa Agory), dołączając do zespołu newonce.radio. Objął tam funkcję dyrektora kreatywnego. W stacji prowadził „Bolesne poranki” (zazwyczaj z Arkadiuszem Sitarzem) oraz cotygodniową audycję „Rozmowy: Wojewódzki & Kędzierski”.
W założonej w połowie 2018 r. spółce newonce.media Kędzierski został członkiem zarządu i udziałowcem. Miał 30 udziałów stanowiących 15 proc. kapitału spółki. Dziennikarz sprzedał je pozostałym wspólnikom. – Udziały Piotra odkupili dotychczasowi udziałowcy – powiedział portalowi Wirtualnemedia.pl Michał Michalski, prezes i współwłaściciel newonce.media. Poprzednio Michalski miał 40 proc. udziałów firmy, Marcin Łuniewski – 22,5 proc., Adam Wilczewski – 12,5 proc., a Aneta Wilczewska – 10 proc. Wraz z odejściem Kędzierskiego do zarządu newonce.media dołączyli Danuta Breguła oraz Marcin Łuniewski. Prezesem pozostaje Michał Michalski.
„Niedługo coś się wydarzy”
W rozmowie z nami Piotr Kędzierski przyznaje, że porzuca „swoje dziecko”. – Tak myślę o newonce.radiu. Zostawiłem w nim kawał życia. Ostatnie trzy lata były wspaniałe, bo stworzyliśmy od zera bardzo fajną stację. To była wielka przyjemność patrzeć, jak się rozwija i jak ludzie, którzy z nami zaczynali jako żółtodzioby, stają się radiowcami pełną gębą – mówi Kędzierski.
Dlaczego więc odszedł? – Poczułem się wypalony. Nie ma co szukać drugiego dna tej decyzji. Rozstaliśmy się w zgodzie i żadna ze stron nie miała złych intencji. Poczułem, że ta robota nie sprawia mi już takiej frajdy, jak wcześniej. Teraz jest czas, żeby zwolnić. Zastanawiam się, co chcę dalej robić – mówi Kędzierski.
Dziennikarz dodaje, że miło mu się zrobiło, gdy pod postem o jego odejściu pojawiło się mnóstwo ciepłych słów na temat jego audycji. – Bardzo za to dziękuję słuchaczom. Wielu kolegów z branży dzwoniło i było zdziwionych moją decyzją. Nie mogli też pojąć, jak udało się stacji internetowej osiągnąć tak wysoki poziom. Dzień po odejściu z radia od razu za nim zatęskniłem. I zapewne niedługo coś się wydarzy, bo nie potrafię robić niczego innego poza pracą w radiu – śmieje się Kędzierski.
Zapewnia, że do Trójki się nie wybiera. – Nie wyobrażam sobie niestety współpracy z publicznym nadawcą, nad czym bardzo ubolewam. Jeszcze 10 lat temu skakałbym z radości, gdybym dostał propozycję pracy z Trójki. Teraz już nie. To bardzo smutne, że z mediów publicznych odeszło w ostatnich latach tak wiele fantastycznych osób – opowiada Kędzierski.
Dziennikarz na razie nie ujawnia swoich dalszych planów zawodowych.