Poseł Janusz Kowalski przekroczył granice akceptowane w debacie publicznej, chamsko atakował jednego z gości, nie reagował na prośby o wyciszenie emocji, a na koniec ubliżył też prowadzącemu – tak Andrzej Stankiewicz tłumaczy fakt wyproszenia parlamentarzysty ze studnia podczas audycji „7 dzień tygodnia w Radiu Zet”. O ujawnieniu notatek parlamentarzysty pisze: – Publikacja nieformalnych dokumentów to esencja dziennikarstwa, a polityk nie ma prywatnych notatek w sprawach publicznych.
Stankiewicz wyprosił Kowalskiego ze studia w niedzielę, po tym, jak ten zarzucił posłowi Pawłowi Kowalowi (PO), że przeszedł na złą stronę, także w kontekście wojny w Ukrainie. – Bez wycieczek osobistych – zwrócił uwagę posłowi Solidarnej Polski wicenaczelny Onetu. Kowalski na to nie reagował. – Spójrz w lustro i zastanów się, jak możesz teraz stać przy Tusku, dzięki któremu Putin w Polsce miliardy euro zarabiał i finansował te bomby, które spadają na twoich przyjaciół. Jesteś po prostu cynicznym hipokrytą. Co ci obiecał Tusk, że taki rzeczy mówisz teraz? – pytał Kowala.
„Zaproszenie było błędem” kontra „putinowskie standardy”
Doszło do sprzeczki między Stankiewiczem, a posłem Kowalskim, podczas której obaj zarzucali sobie nawzajem mówienie nieprawdy. – Wyproszę pana z audycji, bo nie jest pan w stanie swoich fobii przezwyciężyć – stwierdził na koniec Stankiewicz. – Broni pan Tuska, który robił deale z Putinem – odparował Kowalski. Dziennikarz kilkukrotnie poprosił posła, żeby wyszedł ze studia. – Skandal po prostu, cały Onet – skomentował poseł, gdy wstawał z krzesła i szedł do drzwi.
Po wyjściu Kowalskiego, Stankiewicz podkreślił, że jego zaproszenie było błędem, a poseł napisał na Twitterze: – Putinowskie standardy w Radio Zet. Zostałem wyproszony ze studia po sprostowaniu oczywistego kłamstwa red. Andrzeja Stankiewicza, że Tusk sądził się z Gazpromem. Pozew przeciwko Gazpromowi o ceny gazu został złożony w lutym 2016 r. przez PGNiG! Jak można tak kłamać?
Stankiewicz: „Kowalski przekroczył granice”
Zachowanie Andrzeja Stankiewicza krytykowali na Twitterze dziennikarze i politycy. Zwrócili też uwagę na to, że już po wyjściu posła, redakcja Radia Zet opublikowała na Twitterze jego osobiste notatki, które zostawił wychodząc ze studia.
– Upublicznianie prywatnych notatek nie jest ok, nawet jeśli gość przychodzi mówić pod tezę i świata poza Tuskiem nie widzi – ocenił Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej”. – Tam się jeszcze nikt nie ogarnął i po kilku godzinach nie usunął, nie przeprosił? Jak można człowieka zaprosić do siebie i tak potraktować? – spytał Jacek Prusinowski z Radia Plus. – To jest jednak niepojęte… Publikowanie osobistych rzeczy zaproszonego gościa. Tylko dlatego, że obnażył kłamstwo gospodarza. Pierwszy raz spotykam się z takim syfem, bo inaczej nazwać się nie. Do takich mediów nikt przyzwoity nie powinien chodzić – stwierdził Grzegorz Kuczyński, publicysta Polskatimes.pl.
We wtorek do krytyki odniósł się Andrzej Stankiewicz, publikując na Onecie obszerne wyjaśnienia, dlaczego wyprosił posła i czym umotywowana była decyzja o publikacji jego notatek. „Wyproszenie polityka z audycji jest skrajną formą pokazania, że przekroczył on granice akceptowane w debacie publicznej. To właśnie uczynił poseł Janusz Kowalski” – napisał, punktując: „Po pierwsze, chamsko zaatakował innego gościa. Po wtóre (…) nie reagował na moje prośby, by opanował swoje emocje i nie ubliżał innym uczestnikom audycji. Po trzecie, poseł zaczął ubliżać także mi, wprowadzając jednocześnie w błąd słuchaczy i widzów programu”.
Stankiewicz wyjaśnia też, że posła Kowalskiego zaprosił do programu, ponieważ zajmuje się on sektorem energetycznym, a zwłaszcza gazem – ten temat zaś, z racji wojny rosyjsko-ukraińskiej jest tematem gorącym. – Problem polega na tym, że Kowalski manipuluje informacjami dotyczącymi sektora gazowego w Polsce, by pokazywać zasługi swoje i swego środowiska politycznego w sprawie budowania niezależności energetycznej, jednocześnie dyskredytując opozycję – akcentuje Andrzej Stankiewicz, dodając: – Kowalski zna się na gazie, a zatem manipuluje świadomie, bo chce osiągnąć polityczny poklask. Liczy przy tym na niekompetencję prowadzącego audycję i nieznajomość skomplikowanych kwestii gazowych wśród słuchaczy i widzów.
„Polityk nie ma prywatnych notatek”
Wicenaczelny Onetu odniósł się do krytyki po opublikowaniu notatek posła, argumentując, że pojawiła się ona „ponieważ nie dało się obronić zachowania Kowalskiego podczas audycji”. Krytykujących zaś nazywa „sojusznikami” wyproszonego parlamentarzysty.
Stankiewicz wylicza, że w upublicznionych notatkach Kowalski pisał głównie o Donaldzie Tusku. – To dowód na to, że w sytuacji najpoważniejszego kryzysu w historii III RP – a może i w historii Polski po 1945 r. – przedstawiciel współrządzącej partii nie potrafi się wznieść ponad swe polityczne uprzedzenia – komentuje. Argument o prywatności zapisków i pogwałceniu tejże prywatności, Stankiewicz kontruje: – To argument bałamutny i nieprawdziwy. Polityk nie ma prywatnych notatek dotyczących spraw publicznych. Publikacja nieformalnych dokumentów, które pokazują sposób działania polityków to esencja dziennikarstwa.
Wytyka też krytykującym, że „hurtowo popierali” ujawnianie taśm z rozmowami polityków poprzedniej władzy, a niektórzy z nich „brali udział w zakupie programu do głębokiej inwigilacji Pegasus”. – Wolność słowa nie jest prawem polityka do chamstwa, kłamstw i manipulacji. Wolność słowa jest prawem dziennikarza do walki z chamstwem polityków, ich kłamstwami i manipulacjami – kończy swój tekst Andrzej Stankiewicz.
„7. Dzień Tygodnia w Radiu ZET”, którego gospodarzem jest Stankiewicz, na antenę rozgłośni wrócił w marcu ub.r., po prawie pięcioletniej nieobecności. Program zaczyna się w niedziele po serwisie informacyjnym o godz. 9, jest pokazywany także na stronie głównej Onetu.
Według badania Radio Track od listopada ub.r. do stycznia br. Radio ZET miało 13,6 proc. udziału w rynku słuchalności, wobec 12,8 proc. rok wcześniej.
Natomiast strona główna Onetu w styczniu br. zanotowała 9,63 mln użytkowników, 31,92 proc. zasięgu oraz 53 minuty i 26 sekund średniego czasu korzystania przez odwiedzającego.