Gerhard Schroeder, znany ze swych powiązań z rosyjskim establishmentem i Władimirem Putinem, od 2005 roku, czyli od czasu zakończenia sprawowania urzędu kanclerskiego w Niemczech, pracował w jako doradca w spółce Ringier AG.
Spółka nie podała do publicznej wiadomości powodów decyzji. Media oceniają, że jest to wynik przyjętych w poniedziałek przez Szwajcarię sankcji wobec Rosji, prezydenta Putina, jego najbliższych współpracowników i rosyjskich oligarchów.
Były kanclerz Niemiec zajmuje wysokie stanowiska w rosyjskich firmach energetycznych (Gazprom, Rosnieft), był lobbystą niemiecko-rosyjskiego projektu Nord Stream 2. Do tej pory – mimo apeli polityków oraz mediów – nie odciął się od rosyjskiej napaści na Ukrainę.
Od 2010 r. Ringier i Axel Springer założyli joint venture (mają w nim po 50 proc. udziałów) obecny w kilku krajach europejskich. W Polsce do koncernu należą serwisy internetowe (m.in. Onet, Business Insider Polska, Plejada i Sympatia) oraz grupa tytułów prasowych, m.in. „Fakt”, „Newsweek Polska”, „Forbes” czy serwis.
W połowie ub.r. Ringier przejął od Axel Springer udziały w spółkach zależnych joint venture na Węgrzech, w Serbii, na Słowacji (tam mniejszościowe udziały pozostały w rękach założyciela firmy), Estonii, Litwie i Łotwie. W konsekwencji jedynym rynkiem, w którym Ringier i Axel Springer mają po połowie udziałów wspólnej firmy, jest Polska.
Pracownicy biura Gerharda Schroedera zrezygnowali
We wtorek portal RedaktionsNetzwerk Deutschland (RND) podał, że czterech pracowników, zatrudnionych w berlińskim biurze Gerharda Schroedera (SPD).
Czterech pracowników z berlińskiego biura Schroedera swoje dymisje argumentowało tym, że „były kanclerz nadal stoi przy prezydencie Rosji i sprawuje swoje funkcje w rosyjskim lobby gazowym” – poinformowało „Hannoversche Allgemeine Zeitung” (HAZ).
Pierwszym, który zrezygnował z pracy, był długoletni kierownik biura Schroedera i autor jego przemówień – Albrecht Funk. Funk miał doradzić byłemu kanclerzowi, aby ten szybko zdystansował się od Putina i jego działań. Tak bowiem zrobiła była kanclerz Merkel, która potępiła rosyjską agresję w oświadczeniu opublikowanym na Linkedin, gdzie zaapelowała o jak najszybsze zakończenie konfliktu i przyznając, że „błędy popełniono po obu stronach”.
Po rezygnacji czwórki pracowników, biuro Schroedera w Berlinie pozostało bez personelu. „To, czy Schroeder pozyska nowych pracowników, powinno zależeć od kanclerza Olafa Scholza. W Berlinie spekuluje się, że biuro byłego kanclerza może zostać teraz zlikwidowane” – pisze RND.
Jak informował tydzień temu „Die Welt”, koszt zatrudnienia personelu w biurze Schrodera wynosi 407 tys. euro rocznie. Byłym kanclerzom przysługuje biuro z personelem na koszt budżetu państwa. Jednak nawet wśród polityków SPD podnosiły się głosy przeciwne utrzymywaniu biura „lobbysty Putina” z pieniędzy niemieckich podatników.