– Dopóki nie jesteśmy pewni informacji, trzeba podawać źródło. Dzięki temu wiadomo, gdzie weryfikować informację – przypomina Arleta Bojke. Pierwszego dnia rosyjskiej agresji na Ukrainie szczególnie w mediach społecznościowych pojawiło się sporo nieścisłych informacji lub wręcz dezinformacji. Dziennikarze specjalizujący się w tematach wschodnich podpowiadają, które media warto śledzić.
Według dziennikarza „Newsweek Polska” Mariusza Kowalczyka, który jest w tej chwili na Ukrainie, wśród wartych uwagi mediów są:
- Nv.ua („Novoye Vremya” https://nv.ua),
- Pravda.com.ua („Ukrayinska Pravda” https://www.pravda.com.ua)
- Meduza.io (https://meduza.io)
– To są sprawdzone i wiarygodne media, w których pracują dobrzy dziennikarze – zaznacza Kowalczyk. – Można na nich polegać.
Ukraiński dziennikarz Sashko Shevchenko, zajmującymi się polityką zagraniczną i pracujący m.in. dla Radia Wolna Europa, wymienia z kolei:
- Radio Wolna Europa (https://www.rferl.org/Russia)
- jego ukraińską odnogę Radio Swoboda (https://www.svoboda.org)
- Ukrinform (Ukraińską Agencję Informacyjną https://www.ukrinform.pl),
- „The Kyiv Post” (https://www.kyivpost.com)
- oraz Olgę Tokariuk, ukraińską dziennikarkę, relacjonującą wydarzenia w Ukrainie dla Hiszpańskiej Agencji Prasowej (https://twitter.com/olgatokariuk)
Z kolei Arleta Bojke, dziennikarka redakcji zagranicznej TVP Info, przypomina, że dla dziennikarza równie istotne jest spoglądanie, co dzieje się w mediach po stronie rosyjskiej. Tu sugeruje:
- Echo Moskwy (https://echo.msk.ru)
- Nową Gazetę (https://novayagazeta.ru).
– Jeśli weźmiemy pod uwagę poziom źródeł rosyjskich, to te są zobiektywizowane i zwykle opatrzone komentarzem. Trzeba jednak mieć na względzie, że rosyjskie media dostały wytyczne, aby podawać informacje tylko z państwowych źródeł – mówi Bojke.
Dziennikarka śledzi także relacje:
- agencji Reutersa (https://www.reuters.com)
- oraz ukraińską dziennikarkę Kristinę Berdynskykh na Twitterze (https://twitter.com/berdynskykh_k)
– Należy pamiętać, że dopóki nie jesteśmy pewni informacji, trzeba podawać źródło. Dzięki temu wiadomo, gdzie weryfikować informację – zaznacza Bojke.
W ostatnich dniach media społecznościowe zalewa fala prorosyjskich i antyukraińskich komentarzy. Administratorzy serwisów internetowych nie nadążają z ich wyłapywaniem. Analiza treści przeprowadzona przez Instytut Badania Internetu i Mediów Społecznościowych wskazuje, że głównym celem szerzenia dezinformacji jest wywołanie poczucia braku zaufania do działań administracji rządowej oraz organizacji międzynarodowych, a także podsycanie wśród Polaków poczucia zagrożenia ze strony obywateli Ukrainy.