Komentarze przy tekstach o konflikcie rosyjsko-ukraińskim zostały wyłączone przez Wirtualną Polską zarówno na portalach horyzontalnych WP.pl i o2.pl, jak też w serwisach tematycznych, np. Money.pl.
– Współczesne konflikty to nie tylko działania zbrojne, ale również te związane z szerzeniem dezinformacji, głównie w cyberprzestrzeni. Tak właśnie jest z rosyjską agresją przeciwko Ukrainie. Obserwujemy wzmożone działanie tzw. trolli, głównie w komentarzach do artykułów dotyczących sytuacji na wschodzie Europy – wyjaśnia portalowi Wirtualnemedia.pl Piotr Mieśnik, redaktor naczelny WP.
Naczelny WP.pl: nie chcemy być areną szerzenia prorosyjskiej propagandy
– Wraz z eskalacją konfliktu zdecydowaliśmy się zatem na wyłączanie komentarzy we wszystkich serwisach, w których mamy taką technologiczną możliwość po to, aby nie stać się areną szerzenia dezinformacji przez prorosyjską propagandę. Nie jest to aktywność zautomatyzowana, dlatego zdarzają się sytuacje, gdy przez nasze sito przejdzie artykuł z włączoną możliwością komentowania. Reagujemy wtedy po fakcie – opisuje Mieśnik.
– Wyłączanie komentarzy w serwisach Wirtualnej Polski to narzędzie, po które sięgamy w ostateczności, gdy fizyczna moderacja jak i inteligentne narzędzia nie nadążają z filtrowaniem tego typu ataków – zaznacza.
We wtorek rano Instytut Badań Internetu i Mediów Społecznościowych, zarządzany przez menedżerów związanych m.in. z agencjami Apostołowie Opinii i Socialtime, poinformował, że w ciągu minionej doby liczba wpisów prorosyjskich i antyukraińskich na polskich profilach w social mediach zwiększyła się o 500 proc. To najwyższy wzrost od początku lutego br.
Gazeta.pl, Wyborcza.pl i Interia nie wyłączyły komentarzy
Publikowania komentarzy przy tekstach o sytuacji na Ukrainie nie zablokowano na należących do Agory portalach Gazeta.pl i Wyborcza.pl. Rzeczniczka prasowa firmy Agata Staniszewska przekazała nam, że na Gazeta.pl pod artykułami o tej sprawie pojawia się nawet kilkaset wpisów.
– Zespół jak zawsze stara się na bieżąco moderować dyskusję. Jeśli zdarza się większa liczba nieodpowiednich wpisów, zespół portalu podejmuje decyzję o wyłączeniu możliwości komentowania pod pojedynczymi publikacjami – opisuje Staniszewska.
– Dyskusja pod artykułami „Wyborczej” jest stale moderowana przez zespół specjalistów. Nie obserwujemy w ostatnich dniach wyraźnego zwiększenia skali propagandy i hejtu. Jesteśmy bardzo wdzięczni prenumeratorom cyfrowym „Wyborczej”, którzy przez swoją aktywność na forum pomagają nam w szybkim wykrywaniu tego problemu – dodaje Aleksandra Sobczak, zastępczyni redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” i szefowa Wyborcza.pl.
Komentarze przy tekstach o konflikcie rosyjsko-ukraińskim można też zamieszczać na portalu Interia.pl, od prawie dwóch lat należącym do Polsatu.
Z kolei na portalu Onet (Ringier Axel Springer Polska) pod koniec 2018 roku na stałe wyłączono opcję zamieszczania komentarzy pod wszystkimi artykułami w sekcjach Wiadomości i Kultura.
Prorosyjskie trolle coraz aktywniejsze
W ciągu ostatnich dwóch dni zintensyfikowały się działania kont siejących w mediach społecznościowych dezinformację na temat wydarzeń w Ukrainie – wynika z analizy Instytutu Badań Internetu i Mediów Społecznościowych. 21 i 22 lutego pojawiło się 4,5 tys. wzmianek o charakterze prorosyjskim lub wspierającym działania Rosji wobec Ukrainy. 90 proc. kont biorących w tym udział wcześniej dystrybuowało treści sceptyczne wobec szczepień przeciwko COVID lub wprost negujące ich zasadność.
„Największy od początku lutego 2022 wzrost ilości wzmianek pro-rosyjskich i anty-ukraińskich +500% w ost 24h w polskich socialmedia” – napisał w środę na Twitterze Instytut Badań Internetu i Mediów Społecznościowych.
IBIMS przeanalizował 21 i 22 lutego dane w polskich mediach społecznościowych dotyczące zainteresowania i emocji związanych z wydarzeniami na granicy ukraińsko-rosyjskiej. Analitycy zwrócili uwagę, że ponadnormatywnie wiele ukazało się w tym czasie fraz takich jak „banderowcy” (w kontekście negatywnym: „to nie ludzie”, „psy”, „mordercy”, „dzieciobójcy”), „UPA” (w kontekście „mordercy Polaków”), „Ukraińcy” (w kontekście słów „mordować Polaków”), „ukraińscy uchodźcy” (w kontekście negatywnym „rynek pracy” i „bezrobocie”), „ludobójstwo” (w kontekście negatywnych odwołań historycznych dotyczących Ukrainy), a także wulgaryzmów odnoszących się negatywnie do obywateli Ukrainy, wyrazów poparcia dla Władymira Putina, negowania spójności NATO i wyśmiewania europejskich przywódców (w porównaniu z Putinem).
Analiza wykazała, że na obecnym etapie dystrybucją przekazu zajmuje się niewielka liczba kont: ok. 2 tys. na Facebooku, 545 na Twitterze i cztery kanały na YouTubie. Co ciekawe, 90 proc. z nich wcześniej dystrybuowało treści sceptyczne wobec szczepień bądź negujące je. Konta, jak podkreśla IBIMS, popierają działania Konfederacji czy tzw. Kamratów (ruch pansłowiański).
Konta treści udostępniały mechanicznie – pojawiały się te same treści tekstowe i graficzne, udostępniane przez jedną osobę w kilku miejscach, a także przez różne konta.
W badanym okresie pojawiło się 4,5 tys. wzmianek o charakterze prorosyjskim lub wspierającym działania Rosji wobec Ukrainy. Ich szacunkowy zasięg dotarcia to 2 mln. Największe zainteresowanie organiczne tematem odnotowano w woj. podkarpackim.
Dezinformacja na temat sytuacji w Ukrainie – dane jakościowe
IBIMS zaznacza, że głównym celem komunikatów jest wywołanie poczucia braku zaufania do administracji rządowej i organizacji międzynarodowych, a także podsycanie poczucia zagrożenia wśród obywateli Ukrainy w Polsce.
W przekazach graficznych i wideo dominują treści wskazujące, że Polska nie powinna brać udziału we wspieraniu władz ukraińskich, a sama Ukraina to „UPA” i „rzeź Polaków”.
Analitycy wykorzystując autorski system do predykcji zdarzeń internetowych „Sybilla” przewidują, że liczba wpisów i komentarzy będzie rosła. Celem ma być przerzucenie uwagi z tematów związanych z koronawirusem na te, które dotyczą zagrożeń ze strony Ukrainy dla bezpieczeństwa Polski.
Wojna na Ukrainie
Prezydent Rosji Władimir Putin wydał rozkaz przeprowadzenia specjalnej operacji wojskowej w Donbasie – poinformowały w czwartek światowe agencje informacyjne.
Putin powiedział, że Rosja nie może tolerować tego, co nazwał groźbami ze strony Ukrainy i ostrzeżeniami przed ingerencją z zagranicy.
Putin stwierdził, że operacja militarna w Donbasie ma na celu ochronę tamtejszej ludności okoliczności wymagają od Rosji zdecydowanych działań i dodał, że Rosja nie zamierza okupować Ukrainy.