Specjalnymi wysłannikami TVN 24 są obecnie Tomasz Kanik (Kijów) i Wojciech Bojanowicz (Lwów). Z Polsat News w Kijowie jest Jacek Gasiński, który ma tam pozostać jeszcze do końca tygodnia.
„Będziemy reagować na bieżąco”
Stacje co pewien czas zmieniają swoich wysłanników. Wcześniej wydarzenia z Ukrainy dla TVN 24 relacjonował m.in. Artur Molęda, a dla Polsat News – Marek Sygacz. Dla TVP na Ukrainie pracują Marcin Tulicki i Tomasz Jędruchów. RMF FM wysłał tam Mateusza Chłystuna i Piotra Bułakowskiego.
Dla Radia Zet relacje przygotowuje Marek Sierant, polski dziennikarz mieszkający w Kijowie. – Jeśli to będzie możliwe, chcemy utrzymywać tam naszego człowieka jak najdłużej, co dla nas o tyle komfortowe, że jest on mieszkańcem Ukrainy – mówi Marek Czyż, szef informacji Rada Zet. Podkreśla jednak, że na pewno nie będzie wysyłał ludzi do tego kraju, jeśli wybuchnie tam wojna.
Relacje dla „Gazety Wyborczej” przygotowuje mieszkający na Ukrainie dziennikarz Piotr Andrusieczko. Jak mówi Bartosz. T. Wieliński, zastępca redaktora naczelnego, Andrusieczko przesłał niedawno korespondencję z obwodu donieckiego, teraz jest w Kijowie. – Złożyliśmy też wnioski o akredytacje dla dziennikarzy z Polski. Gdyby zaszła taka potrzeba, jesteśmy w stanie ich skierować na Ukrainę – mówi. I dodaje: – Oczywiście, nie wiemy, co się wydarzy, będziemy reagować na bieżąco. Na pewno nie będziemy nikogo wysyłać, jeśli wystąpi sytuacja gigantycznego zagrożenia – podkreśla.
„Naszym obowiązkiem jest tam być”
Piotr Andrusieczko pracuje też dla serwisu Outriders. Jak mówi Karolina Baca-Pogorzelska z Outriders, będzie przygotowywał relacje z różnych rejonów Ukrainy.
Dla Onetu na Ukrainie pracuje Marcin Wyrwał, na co dzień dziennikarz śledczy portalu. – Korzystamy też z relacji Mariusza Kowalczyka z „Newsweeka”, który był na wschodzie Ukrainy, a teraz jest w Kijowie – mówi Bartosz Węglarczyk, redaktor naczelny Onet.pl.
Węglarczyk dodaje, że na razie nie ma rozmów o wycofywaniu dziennikarzy z Ukrainy. – Decyzje będziemy jednak podejmowali na bieżąco. Bezpieczeństwo dziennikarzy jest najważniejsze, ale z drugiej strony naszym obowiązkiem jest tam być. Nawet, gdy wybuchnie wojna – mówi.
Marcin Wyrwał (Onet), relacjonujący wydarzenia z terenu Ukrainy, stwierdza, że wszystkie scenariusze rozwoju konfliktu są możliwe. – Powtarzam jednak, żeby nie panikować bardziej niż to potrzebne. Zachodnia panika doprowadza m.in. do wycofywania się kolejnych firm z Ukrainy – mówi.
Wyrwał wyjaśnia, że poza nim na Ukrainie są jeszcze operatorzy i montażyści Onetu, którzy zmieniają się mniej więcej co tydzień. – Ja z kolei jestem tu prawie na stałe – mówi. Jak relacjonuje, pod względem technicznym praca dziennikarza jest taka jak w Polsce.
– Kijów na razie funkcjonuje jak każde zachodnie duże miasto, w regionie to wygląda podobnie – zaznacza Wyrwał. – Tylko raz zdarzyło nam się, że nie mogliśmy zrobić relacji na żywo, bo nie mieliśmy zasięgu, ale to było pod samym Krymem, gdzie w promieniu 30-40 km nie było żadnego większego miasta.