Stacja TVN24 przerwała transmisję z czwartkowej konferencji prasowej posłów Prawa i Sprawiedliwości, którzy przekonywali, że za wysokie ceny energii odpowiada polityka unijna. Prowadzący program podkreślił, że posłowie mówili nie o faktach, ale o „tym, co wywiesili na swoich plakatach”. Politycy PiS są oburzeni, zarzucają TVN24 zmanipulowanie ich słów i zapowiadają skargę do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
W czwartek przed południem połowie PiS Daniel Milewski i Rafał Bochenek oraz Jan Kanthak z Solidarnej Polski zwołali konferencję prasową poświęconą coraz wyższym kosztom energii.
Posłowie przekonywali, że wysokie ceny energii to wina „polityki klimatycznej Unii Europejskiej i cen za certyfikaty emisyjne za jedną tonę emisji”.
Rafał Bochenek zaapelował do polityków PO, w tym lidera ugrupowania Donalda Tuska, który jest jednocześnie szefem Europejskiej Partii Ludowej, aby „próbować zreformować, albo przynajmniej zawiesić system handlu emisjami, który – zdaniem Bochenka – w dużej mierze przyczynia się do wzrostu cen na rachunkach nie tylko Europejczyków, ale również wszystkich Polaków”.
Wtórował mu inny poseł PiS Daniel Milewski, który powiedział, że opozycja po raz kolejny próbuje „oszukać” Polaków, sugerując, że podwyżki cen energii są zależne od rządu. „Od rządu zależne było to, że ceny energii są obniżane poprzez obniżkę podatków. Natomiast podwyżki cen energii, to ani nie jest w pierwszej kolejności zasługa inflacji, w ogóle to nie jest kwestia rządu czy Polskiego Ładu” – podkreślił Milewski.
TVN24 przerywa transmisję, w Polsacie News i TVP Info pokazano całość
– Na przestrzeni ostatnich lat ceny certyfikatów drastycznie wzrosły. Jeszcze kilka lat temu cena jednego certyfikatu za tonę emisji wynosiła kilka euro, dzisiaj te ceny poszybowały do 100 euro za tonę emisji. To bezpośrednio przekłada się na koszty energii elektrycznej – mówił poseł Rafał Bochenek. W tym momencie transmisja konferencji w TVN24 została przerwana.
Prowadzący program w studiu Robert Kantereit powiedział, że politycy, „mówią o tym, co wywiesili na plakatach, gdzie pokazano, że 60 proc. kosztów energii elektrycznej to koszty narzucone przez Unię Europejską”. Dodał, że według specjalistów te proporcje są nieprawdziwe i że w rzeczywistości wynoszą 23 proc.
TVP Info i Polsat News kontynuowały transmisję. Przy czym w Polsacie News także sprostowano dane podawane przez posłów, podkreślając, że specjaliści nie zgadzają się z wyliczeniem, że większa część kosztów podwyżek energii elektrycznej wynika z polityki Unii Europejskiej.
Sebastian Kaleta na Twitterze ocenił, że w TVN24 nie sprostowano jego wypowiedzi, tylko je ocenzurowano. – Wysokie ceny energii są WYŁĄCZNĄ winą polityki klimatycznej UE. Jej kształt wpływa na 60% ceny energii elektrycznej w Polsce. TVN24 i Bruksela mogą próbować to zakłamywać, ale fakty są jasne, proste i czytelne – podkreślił poseł.
PiS poskarży się na TVN24 do KRRiT, temat eksponuje TVP Info
Kilka godzin po konferencji politycy PiS stwierdzili, że na antenie TVN24 zmanipulowano jej przekaz, bezpodstawnie przypisując im podawanie nieprawdziwych informacji i błędnie sugerując, że to oni stoją za kampanią o przyczynie wzrostu cen prądu. Posłanka i rzeczniczka prasowa partii Anita Czerwińska zapowiedziała, że złożona zostanie w tej sprawie skarga do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Rafał Bochenek w rozmowie z TVP Info ocenił, że Robert Kantareit błędnie przypisał im słowa o wzroście cen energii elektrycznej o 60 proc. w związku z unijnymi regulacjami, podczas gdy mówili o wzroście cen produkcji energii. Podkreślił, że transmisję przerwano, gdy apelowali o działania w tej sprawie do Donalda Tuska jako szefa Europejskiej Partii Ludowej.
– Nie od dziś wiadomo, że ta stacja – patrząc na przekazy, jak mniemam – wtóruje Donaldowi Tuskowi – ocenił Bochenek. – Wtedy kiedy pojawiają się niekorzystne informacje dla Donalda Tuska, nasza konferencja jest przerywana i manipuluje się informacjami, które podaliśmy, nie pokazuje się całości przekazu. Nikt tego w sposób konkretny nie podważył to argumenty na zasadzie: „Proszę państwa, na pewno to jest nieprawda, propaganda” – dodał.
Według posła PiS takie działanie TVN24 „budzi grozę”. – Jeżeli tak ma wyglądać demokracja w Polsce, że to dziennikarze czy pracownicy jakiejś prywatnej stacji będą decydować, co politycy powinni lub czego nie powinni mówić, to już nie jest demokracja, zaczynają się rządy jakichś korporacji zagranicznych – skomentował Bochenek.
Przerwanie konferencji skrytykował też Jan Kanthak. – Przypisano nam słowa, które w ogóle nie padły na tej konferencji, to sytuacja nieprawdopodobna – powiedział.
Temat omawiano szerzej na antenie TVP Info, komentowali go m.in. publicysta „Sieci” Michał Karnowski i Miłosz Manasteski z Informacyjnej Agencji Prasowej.
– Porównując to, co powiedział w obronie Donalda Tuska Robert Kantereit, z prawdziwą treścią plakatów okazuje się, że na plakatach jest prawdziwa inf., a to TVN24 oszukało widzów. Nie łatwiej było pokazać plakat? – spytał na Twitterze Samuel Pereira, redaktor naczelny TVP.info.
– Podsumowując: TVN24 przerwał konferencję, na której podano prawdziwe informacje, żeby prezenter podał widzom nieprawdziwe informacje. Tak, to ma sens – ironizował.
TVN24 przerwał transmisję z konferencji Zbigniewa Ziobry
We wrześniu ubiegłego roku TVN24 przerwał transmisję konferencji prasowej ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro. Prezenterka sprostowała słowa polityka o wyborze członków rad sądownictwa w innych krajach Unii Europejskiej.
– Słyszą Państwo konferencję ministra sprawiedliwości i wiceministra i jeden z argumentów, który został przytoczony na początku odnośnie decyzji Komisji Europejskiej brzmiący, że bardzo podobnie jest na przykład w Niemczech. To konkrety dla naszych widzów: w niemieckim sądownictwie obowiązuje generalna zasada, że o nominacjach sędziowskich decydują ministerstwa sprawiedliwości w krajach związkowych przy udziale parlamentów związkowych i przedstawicieli samorządu sędziowskiego w różnych proporcjach, w zależności od landu. Nie wyłącznie politycy, jak usłyszeliśmy przed chwilą (przyp. red. decydują) – mówiła prowadząca program Joanna Kryńska, która zaprezentowała artykuł z weryfikującego o „fake newsy” portalu Konkret24.
W listopadzie ub. r. kanały CNBC i MSNBC przerwały transmisję przemówienia ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa, który bez dowodów mówił o oszustwach wyborczych i zapewnił, że to on jest zwycięzcą. Od tego momentów wiele wpisów twitterowych Trumpa było oznaczanych przez platformę jako potencjalnie kontrowersyjne lub wprowadzające w błąd. Później były już prezydent został zablokowany przez ten serwis społecznościowy i m.in. Facebooka.
Polskie Elektrownie na bannerach winią UE za wysokie ceny energii
Pod koniec stycznia Towarzystwo Gospodarcze Polskie Elektrownie z inicjatywy państwowych producentów prądu (Tauron Wytwarzanie, Enea Wytwarzanie, Enea Połaniec, PGE GiEK i PGNiG Termika) rozpoczęło kampanię podkreślającą, że za 60 proc. kosztów produkcji energii elektrycznej stanowi opłata klimatyczna Unii Europejskiej. – Unijna Polityka Klimatyczna jest podstawową przyczyną podwyżek cen prądu. Jeszcze w 2016 roku cena uprawnień wynosiła ok. 6 euro za tonę. Obecnie sięga niemal 90 euro za tonę co oznacza, że w ciągu 5 lat wzrosła 15-krotnie – dodano. –
Polityka unijna nie jest odpowiedzialna za 60 proc. Twojego rachunku za prąd. Przeciwnie, znaczna część tego rachunku składa się z kosztów przesyłu, podatków krajowych i innych opłat – skomentowała Komisja Europejska. – Pieniądze ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2 nie trafiają do Brukseli, tylko do polskiego budżetu – dodano.