Po wyroku Sądu Najwyższego, który uniewinnił reporterki i operatora zatrzymanych w strefie stanu wyjątkowego, Grupa Granica wzywa dziennikarzy do rozpoczęcia normalnej pracy na granicy polsko-białoruskiej. Jednak zdaniem prawników – mimo pomyślnego dla mediów wyroku – taka niesubordynacja redakcji może mieć prawne konsekwencje.
Sąd Najwyższy 18 stycznia 2022 roku orzekł, że wprowadzenie powszechnego zakazu wjazdu do strefy przez cały okres trwania stanu wyjątkowego jest sprzeczne z konstytucją. SN w pisemnym uzasadnieniu wyroku podkreślił, że przepisy ustawy o stanie wyjątkowym nie uzasadniają wprowadzenia powszechnego i zupełnego zakazu korzystania z wolności przemieszczania się na obszarze i w czasie obowiązywania stanu wyjątkowego. Dlatego też uchylił wyrok sądu w Sokółce, który pod koniec września ukarał naganą troje dziennikarzy AFP i telewizji Arte za wjazd na obszar stanu wyjątkowego.
Pozytywny wyrok za plecami
– Mam nadzieję, że dziennikarze, którzy są teraz w strefie, poczują, że mają pozytywny wyrok za plecami i da to im więcej siły do pracy. Sprawi, że już nie będą się czołgać pod strefą, tylko pracować naprawdę bez obawy o prawne konsekwencje – mówiła nam Maja Czarnecka, dziennikarka AFP, jedna z zatrzymanych wówczas przez policję, a teraz uniewinniona.
W odpowiedzi na wyrok Sądu Najwyższego Grupa Granica opublikowała w mediach społecznościowych apel do mediów i Polskiego Czerwonego Krzyża o powrót w miejsce kryzysu humanitarnego.
„Skutkiem wyroku SN jest w naszym przekonaniu wskazanie dziennikarzom i dziennikarkom, że powinni swoją pracę wykonywać także na terenie strefy, bowiem »to właśnie dziennikarzom w szczególny sposób należy umożliwić swobodę przebywania w miejscach, w których przygotowują materiał dla mediów« – napisała Grupa Granica, dodając, że „w wyroku Sąd Najwyższego, jest podana wprost informacja, że Polski Czerwony Krzyż ma prawo wjazdu do strefy zamkniętej w celu podjęcia wszelkich działań o charakterze humanitarnym”.
Grupa Granica zaapelowała: „Aby zdążyć z pomocą, trzeba reagować natychmiast! PCK i media na granicę!”.
Jednak sprawa, do której odnosi się wyrok SN, dotyczy wydarzeń, które miały miejsce w czasie obowiązywania stanu wyjątkowego, a ten przestał obowiązywać 2 grudnia 2021 roku. Obecnie obowiązuje nowelizowana przez Sejm 30 listopada ustawa o ochronie granicy.
Rozporządzenie niezgodne z konstytucją?
Według Konrada Siemaszki, prawnika Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, SN przytacza w swoim orzeczeniu artykuł prof. Tulei, który odnosi się do aktualnego stanu prawnego, więc można założyć, że te argumenty mają zastosowanie także do aktualnej sytuacji.
– Argumenty SN mają zastosowanie do aktualnej sytuacji, dlatego że obecnie zakaz przebywania w strefie nadgranicznej, wynikający z nowelizacji ustawy o ochronie granicy, ma zbliżony zakres i też jest wprowadzany rozporządzeniem – przez inny organ, ale to nadal jest akt podustawowy. Dlatego kluczowa część argumentacji SN, mówiąca o tym, że zakaz przebywania jest niekonstytucyjnym ograniczeniem swobody przemieszczania się i wypowiedzi, zachowuje swoją aktualność – mówi Siemaszko.
Siemaszko dalej tłumaczy, że każdy kolejny sąd będzie mógł przytoczyć argumentację SN i stwierdzić, że aktualnie obowiązujące przepisy rozporządzenia są niezgodne z konstytucją, ponieważ nakładają nieproporcjonalne ograniczenia swobody przemieszczania się i wypowiedzi. Dlatego sąd orzekający w sprawie, która toczyłaby się w związku z naruszeniem tego zakazu, może pominąć taki niekonstytucyjny przepis rozporządzenia i uznać w związku z tym, że nie doszło do wykroczenia. W takiej sytuacji osoby obwinione o naruszenie zakazu będą uniewinnione. – Jednak w Polsce nie ma prawa precedensowego w sensie ścisłym, więc w rzeczywistości orzeczenia sądów mogą być różne – zaznacza Siemaszko.
Wadliwość legislacji powodem uniewinnienia
Zdaniem Wiktora Wesołowskiego, adwokata i partnera z kancelarii LWW Łyszyk Wesołowski i Wspólnicy, pojawia się jeszcze inny problem, z jakim mamy do czynienia zawsze przy okazji działań prawodawczych państwa, które są niezgodne z konstytucją. – Wyrok, który zapadł w jednostkowej sprawie i uniewinnił wskazanych z imienia i nazwiska dziennikarzy, dotyczy tylko ich. Wyroki Sądu Najwyższego mają formę wiążącą wyłącznie w zakresie osób, które były oskarżone, nie mają jednak powszechnego stosowania. Dlatego to, czy dziennikarze będą pociągani do konsekwencji prawnokarnych, zależy od decyzji organów ścigania. Istnieje więc formalne ryzyko, że kolejne osoby, które pojawią się na granicy, aby wykonywać dziennikarskie obowiązki, będą postawione w stan oskarżenia, mimo decyzji Sądu Najwyższego – zaznacza Wesołowski.
Wesołowski zwraca uwagę, że tak czy owak uzasadnienie SN jest dobrym argumentem w zakresie obrony przed postawionymi zarzutami. – SN stawia daleko idącą tezę, że nie okoliczności wokół indywidualnego dziennikarza spowodowały uniewinnienie, tylko wadliwość legislacji. Ta teza jest szeroka, ale formalnie nadal dotyczy tej osoby, wobec której zapadł ten wyrok. Zatem tutaj potrzebny byłby Trybunał Konstytucyjny, ale sami wiemy, jak on dziś działa – mówi Wesołowski.
Trybunał Konstytucyjny – inaczej niż sądy, które mogą tylko odmówić zastosowania rozporządzenia w konkretnej sprawie – może uchylić rozporządzenie.
Stan wyjątkowy w pasie przy granicy z Białorusią wprowadzony został 2 września i trwał do 2 grudnia. Aby zakaz dostępu do granicy nie przestał obowiązywać po wygaśnięciu stanu wyjątkowego, rząd przygotował nowelizację ustawy o ochronie granicy państwowej. Prawo zakłada teraz, że minister spraw wewnętrznych może wprowadzić zakaz przebywania na terenie przygranicznym w dowolnym momencie, nie określono w nim również limitu czasowego dotyczącego zakazów. Ustawa stwierdza też, że to lokalni komendanci Straży Granicznej decydują, czy i na jak długo wpuścić dziennikarzy na teren objęty zakazem.
Od 3 grudnia 2021 do końca roku wniosek o zgodę na wjazd na obszar objęty zakazem wjazdu złożyło 120 redakcji. W tym czasie udało się wjechać na ten teren 190 dziennikarzom, w tym około 20 dziennikarzom mediów zagranicznych.